11.02.2020, 17:21:28
Slayer - Seasons in the Abyss (1990)
tracklista:
1.War Ensemble 04:52
2.Blood Red 02:50
3.Spirit in Black 04:07
4.Expendable Youth 04:10
5.Dead Skin Mask 05:17
6.Hallowed Point 03:24
7.Skeletons of Society 04:41
8.Temptation 03:26
9.Born of Fire 03:08
10.Seasons in the Abyss 06:32
8.Temptation 03:26
9.Born of Fire 03:08
10.Seasons in the Abyss 06:32
Rok wydania: 1990
Gatunek: heavy/speed/thrash metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Tom Araya - śpiew, gitara basowa
Jeff Hanneman - gitara
Kerry King - gitara
Dave Lombardo - perkusja
Co to ma być?! To koniec SLAYER (czy ogólnie koniec świata) zakrzyknęła spora grupa ortodoksów z różnych zakątków świata, gdy Def American Recordings (ci od DANZIG i TRUBLE) w październiku 1990 roku zaprezentowała "Seasons in the Abyss". Ortodoksyjność ma to do siebie, że zazwyczaj wynika z umysłowej ciasnoty, zresztą z drugiej strony przecież SLAYER nie zagrał jakiegoś hip hopa czy rapu Afroamerykańskich Braci. Co więcej, ekipa ta wyprzedziła w czasie i "Metallica" METALLICA i "Force Of Habit" EXODUS, i "Countdown To Extinction" MEGADETH, a na pewno "Low" TESTAMENT.
Co więcej, jeśli spojrzeć na "karygodną" zdradę ortodoksyjnych thrashowych ideałów, to jest to zdrajca najmniejszego kalibru spośród Wielkich i etykieta post-thrash (zresztą niejasna dla mnie nadal po 30 latach) pasuje do SLAYER z roku 1990 średnio...
Fakt, jest wolniej zasadniczo, jest ten nowy trend soundu gitar, taki smolisty, głęboki, te elementy groove gdzieś przemykają tu i ówdzie, a czytelność i chwytliwość po raz kolejny wzrosła, ale to wciąż SLAYER bezwzględny, mroczny, posępny, porażający i przerażający i może tylko to stalowe ostrze wbijane powoli między żebra jest bardziej gorące...
Co to ma być?! To koniec SLAYER (czy ogólnie koniec świata) zakrzyknęła spora grupa ortodoksów z różnych zakątków świata, gdy Def American Recordings (ci od DANZIG i TRUBLE) w październiku 1990 roku zaprezentowała "Seasons in the Abyss". Ortodoksyjność ma to do siebie, że zazwyczaj wynika z umysłowej ciasnoty, zresztą z drugiej strony przecież SLAYER nie zagrał jakiegoś hip hopa czy rapu Afroamerykańskich Braci. Co więcej, ekipa ta wyprzedziła w czasie i "Metallica" METALLICA i "Force Of Habit" EXODUS, i "Countdown To Extinction" MEGADETH, a na pewno "Low" TESTAMENT.
Co więcej, jeśli spojrzeć na "karygodną" zdradę ortodoksyjnych thrashowych ideałów, to jest to zdrajca najmniejszego kalibru spośród Wielkich i etykieta post-thrash (zresztą niejasna dla mnie nadal po 30 latach) pasuje do SLAYER z roku 1990 średnio...
Fakt, jest wolniej zasadniczo, jest ten nowy trend soundu gitar, taki smolisty, głęboki, te elementy groove gdzieś przemykają tu i ówdzie, a czytelność i chwytliwość po raz kolejny wzrosła, ale to wciąż SLAYER bezwzględny, mroczny, posępny, porażający i przerażający i może tylko to stalowe ostrze wbijane powoli między żebra jest bardziej gorące...
Jak fanów klasycznego SLAYER może nie zauroczyć szybki i fenomenalnie prowadzony przez duet gitarowy War Ensemble i Hallowed Point? Albo rozpędzony latami 80tymi Born of Fire?
Kapitalne umiarkowane tempa w połączeniu z hipnotyzującymi slayerowskimi melodiami to ultra killery Blood Red i Spirit in Black, no i Skeletons of Society z melodią, której się nigdy się zapomina. Nigdy. I te melodeklamacje, przeszywające umysł na wskroś... Nie ma ballad a la METALLICA, ale jest w zamian przeszywający mrokiem klimatu i tekstu Dead Skin Mask i jest mocarny, antywojenny Expendable Youth. Zniszczenie! I poprawiają w Temptation, czasem kompozycją niesłusznie niedocenianą.
I całun mroku spowija wszystko w najdłuższym, nasyconym posępną epickością Seasons in the Abyss, gdzie wytaczają najcięższe działa i cały arsenał muzycznych środków wykorzystanych na tej płycie kumuluje się w jednym miejscu.
Ciężki, mroczny i duszny metal SLAYER.
Zabójcze, precyzyjne sola i duety gitarowe z finezyjną i jakże przy tym wyważoną grą Lombardo na planie drugim oraz kapitalny wokalny popis metalowego przekazu w wykonaniu Araya. Andy Wallace i Howie Weinberg produkcyjnie wysmażyli cacuszko, gdzie nowe trendy w masteringu dopełniają tradycyjne slayerowskie struktury kompozycji i rozplanowania instrumentów w przestrzeni. Wgniatające w ziemię bojowe litaury Lombardo... Absolutnie doskonały album na styku dwóch epok muzycznych w metalu. Ostatni LP SLAYER w klasycznym składzie i jednocześnie ostatni klasyczny ich album.
ocena: 10/10
new 11.02.2020
I całun mroku spowija wszystko w najdłuższym, nasyconym posępną epickością Seasons in the Abyss, gdzie wytaczają najcięższe działa i cały arsenał muzycznych środków wykorzystanych na tej płycie kumuluje się w jednym miejscu.
Ciężki, mroczny i duszny metal SLAYER.
Zabójcze, precyzyjne sola i duety gitarowe z finezyjną i jakże przy tym wyważoną grą Lombardo na planie drugim oraz kapitalny wokalny popis metalowego przekazu w wykonaniu Araya. Andy Wallace i Howie Weinberg produkcyjnie wysmażyli cacuszko, gdzie nowe trendy w masteringu dopełniają tradycyjne slayerowskie struktury kompozycji i rozplanowania instrumentów w przestrzeni. Wgniatające w ziemię bojowe litaury Lombardo... Absolutnie doskonały album na styku dwóch epok muzycznych w metalu. Ostatni LP SLAYER w klasycznym składzie i jednocześnie ostatni klasyczny ich album.
ocena: 10/10
new 11.02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"