15.02.2020, 15:52:01
Evergrey - Solitude, Dominance, Tragedy (1999)
Tracklista:
1. Solitude Within 05:33
2. Nosferatu 05:41
3. The Shocking Truth 04:35
4. A Scattered Me 04:18
5. She Speaks to the Dead 04:59
6. When Darkness Falls 04:52
7. Words Mean Nothing 04:13
8. Damnation 03:52
9. The Corey Curse 05:23
Rok: 1999
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
Tom Englund - śpiew, gitara
Dan Bronell - gitara
Daniel Nojd - bas
Patrick Carlsson - perkusja
Tracklista:
1. Solitude Within 05:33
2. Nosferatu 05:41
3. The Shocking Truth 04:35
4. A Scattered Me 04:18
5. She Speaks to the Dead 04:59
6. When Darkness Falls 04:52
7. Words Mean Nothing 04:13
8. Damnation 03:52
9. The Corey Curse 05:23
Rok: 1999
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
Tom Englund - śpiew, gitara
Dan Bronell - gitara
Daniel Nojd - bas
Patrick Carlsson - perkusja
Bardzo smutny pan w czerni postanowił nie odpuszczać i mimo odejścia klawiszowca Will Chandra jakiś czas po wydaniu debiutu, udało mu się znaleźć zastępstwo w osobie Zachary Stephensa, który był tylko muzykiem sesyjnym.
Tym razem jest 9 kompozycji, zagranych bardziej zdecydowanie i słychać krystalizujący się smutny styl EVERGREY w Solitude Within z charakterystycznym dla Englunda stylem śpiewu. Podobnie jest w tęsknym The Shocking Truth, narrator jednak był zbędny, bo muzyka sama by sobie poradziła z przekazem emocji, dzięki punktującemu basowi, pianinie i wokaliście.
Sporo też w tym jest SYMPHONY X, momentami aż za dużo, co słychać najbardziej w Nosferatu, który chciałoby się powiedzieć jest jak kwiat do kożucha, ale SX dominuje też w She Speaks to the Dead i Damnation. Pogłosy też są w A Scattered Me, ale jest też trochę EVERGREY, chociaż ta mieszanina stylów się gryzie.
When Darkness Falls to nadal coś z SX, ale tutaj jest to wykorzystane raczej jako dodatek, bo jest sporo miejsca na EVERGREY z poruszającym refrenem, smutnym tłem klawiszowym i słychać, że Englund najlepiej czuje się właśnie w takiej muzyce. Tylko zniekształcenia głosu mogą nieco irytować.
EVERGREY w pełnej krasie jest w Words Mean Nothing i to jest klasyczna dla nich ballada, pełna wzruszeń, smutku i bezsilności, skromna w środkach i tutaj najważniejszy jest Englund.
Na koniec The Corey Curse i ponownie słychać coś z SX, jednak w formie znacznie przystępniejszej i z jaśniej wyrażoną melodią, kompozycja lepiej wyważona od Nosferatu, chociaż zakończenie kompozycji jest okropne.
Bez wątpienia postęp względem debiutu, nie tylko w stylu gry i większym zdecydowaniu, ale i brzmieniu, które jest znacznie bardziej czytelne i czystsze, a perkusja nikogo nie zagłusza.
Sama muzyka to jednak dużo SYMPHONY X i brzmi to w sporej części bardziej jak dodatek do ich dyskografii i to nie ostatnia taka płyta w ich wykonaniu. Bardzo dobry, wyrazisty i charakterystyczny śpiew Englunda, i solidna, choć raczej rzemieślnicza, praca pozostałych muzyków.
Zespół jednak, mimo postępu, pozostał niezauważony.
Moment na wydanie płyty dość niefortunny, biorąc pod uwagę odrodzenie power metalu dzięki NOCTURNAL RITES i HAMMERFALL, rozwijającą się w najlepsze scenę melodic death metalową w rodzinnym mieście zespołu, Gothenburgu, i małą wytwórnię, która trudno, żeby konkurowała z gigantem, jakim był i jest Nuclear Blast, który kilka tygodni później wydał bardzo oczekiwany, kolejny album IN FLAMES.
Równa płyta, dobrze zagrana, ale jednak bez większych killerów i bardziej skierowana do fanów SYMPHONY X, którzy zapewne wyciągną z niej najwięcej.
Ocena: 7.4/10
SteelHammer