18.02.2020, 16:52:53
Myrath - Desert Call (2010)
Tracklista:
1. Forever and a Day 05:41
2. Tempests of Sorrows 04:43
3. Desert Call 07:01
4. Madness 06:18
5. Silent Cries 10:45
6. Memories 04:54
7. Ironic Destiny 05:45
8. No Turning Back 05:38
9. Empty World 07:06
10. Shockwave 07:16
11.Hard Times 08:02
11.Hard Times 08:02
Rok wydania: 2010
Gatunek: Progressive Melodic Metal
Kraj: Tunezja
Skład zespołu:
Zaher Zorgatti - śpiew
Malek Ben Arbia - gitara
Elyes Bouchoucha - instrumenty klawiszowe, śpiew
Anis Jouini - gitara basowa
Saif Ouhibi - perkusja
oraz
Stéphan Forté - gitara ("Ironic Destiny")
MYRATH debiutował w roku 2007 albumem "Hope" gdzie zaśpiewał Elyes Bouchoucha. To była płyta interesująca dla fanów metalu progresywnego o mocno zaznaczonej francuskiej stylistyce i estetyce grania progressive. Była to jednak płyta zarazem typowa dla gatunku i nieco hermetyczna, skierowana do słuchacza nastawionego na progresywność samą w sobie. Gdy po wydaniu "Hope" nastąpiła cisza wydawało się, że przeminął i zniknął ze sceny kolejny dobry, ale bez własnej tożsamości zespół.
Nadchodzi jednak rok 2010 i w styczniu MYRATH pojawia się ponownie, w tym dzięki wydaniu Nightmare Records i tym razem z wokalistą Zaherem Zorgatti i z nową koncepcją na progresywny metal. Tym razem bardziej melodyjny, bardziej miejscami power metalowy i co najistotniejsze, wykorzystujący zdecydowanie wyrażone elementy orientalne, osadzone w realiach arabskiej kultury i muzyki obszaru Maghrebu. Daleko od folk metalu, ale blisko realizmowi tradycji, z której wyrośli członkowie MYRATH.
Forever and a Day we wstępnej części instrumentalnej daje wyraźny przedsmak tego, z czym tu będziemy mieli do czynienia i bardziej w tej właśnie części, bo choć czuje się, że Zaher to fantastyczny narrator, ale jeszcze tu nie czaruje.
oraz
Stéphan Forté - gitara ("Ironic Destiny")
MYRATH debiutował w roku 2007 albumem "Hope" gdzie zaśpiewał Elyes Bouchoucha. To była płyta interesująca dla fanów metalu progresywnego o mocno zaznaczonej francuskiej stylistyce i estetyce grania progressive. Była to jednak płyta zarazem typowa dla gatunku i nieco hermetyczna, skierowana do słuchacza nastawionego na progresywność samą w sobie. Gdy po wydaniu "Hope" nastąpiła cisza wydawało się, że przeminął i zniknął ze sceny kolejny dobry, ale bez własnej tożsamości zespół.
Nadchodzi jednak rok 2010 i w styczniu MYRATH pojawia się ponownie, w tym dzięki wydaniu Nightmare Records i tym razem z wokalistą Zaherem Zorgatti i z nową koncepcją na progresywny metal. Tym razem bardziej melodyjny, bardziej miejscami power metalowy i co najistotniejsze, wykorzystujący zdecydowanie wyrażone elementy orientalne, osadzone w realiach arabskiej kultury i muzyki obszaru Maghrebu. Daleko od folk metalu, ale blisko realizmowi tradycji, z której wyrośli członkowie MYRATH.
Forever and a Day we wstępnej części instrumentalnej daje wyraźny przedsmak tego, z czym tu będziemy mieli do czynienia i bardziej w tej właśnie części, bo choć czuje się, że Zaher to fantastyczny narrator, ale jeszcze tu nie czaruje.
Obłędny orientalny taniec hipnotyzujący słuchacza rozpoczyna w Tempests of Sorrows i barwna kontrastowość egzotycznej melodii zwrotek w połączeniu z pięknym delikatnym europejskim refrenem po prostu zniewala! Zniewala i nie puszcza w kolejnym killerze Desert Call i ta pustynia, jej muzyczne lotne piaski wciągają z każdą sekunda głębiej i głębiej...
Te barwy są to ostre, to stonowane, słońce oślepia i dezorientuje. Ten metaliczny basowy atak o jazz rockowym charakterze, te dialogi klawiszy i gitary, ta perkusja jakże oszczędna na planie drugim. Coś niezwykłego! Zresztą, Malek Ben Arbia to gitarzysta tak kreatywny i tak się rozwinął od czasów "Hope" w swej kreatywności. Można w nieskończoność słuchać jego wysmakowanych i pełnych niespodzianek solówek na tej płycie.
Elyes Bouchoucha skupiony na klawiszach pierwszego i drugiego planu to główny animator orientalnego klimatu, bez nachalnej prymitywnej muzycznej dydaktyki. To są transpozycje, progresywne transpozycje i wariacje, i to doskonale słychać w Madness, niesamowicie plastycznym i baśniowym, a zarazem epickim i heroicznym. Moc potężnego riffowania i z nieoczekiwaną grą perkusisty w tle. Nowocześnie, modernistycznie i zarazem klasycznie. Jak to rozkwita w refrenie!
Wydawać by się mogło, że skoro centralny Silent Cries jest najdłuższy, to będzie tu klasyczne powolne rozwijanie progresywnych tematów, tymczasem od razu to jest zagrane dynamicznie, nawet można powiedzieć ostro, a potem łagodzone w pastelowych refrenach. Taka przyjazna melodia... Gdy się już wydaje, że tym razem orientalnych rytmów nie będzie, to stają się one osią wydarzeń w części drugiej. Pięknie pomyślane, wraz z fragmentem z akustyczną gitarą.
Gitara akustyczna i klawisze. Jak to się łączy w poruszającym smutnym songu Memories... I Malek Ben Arbia wyciska łzy gitarą... Wspaniałe...
Ostro w Ironic Destiny, ostro gra tu gościnnie Stéphan Forté z ADAGIO i dużo tu z tego najbardziej melodyjnego ADAGIO słychać, słychać z całą pewnością, wraz z arabską nutą. Jakie mocarne natarcie w części instrumentalnej. Nieubłagany atak gitary wspomagany krążącymi wokół klawiszami. Dewastacja! Kto wie, czy jeszcze więcej ADAGIO nie ma w przecudownej urody ultra melodyjnym w planie klawiszowym No Turning Back. Może to jednak nie tylko ADAGIO. Może to CORNERSTONE, może ROYAL HUNT? Coś przepięknego! Pewność siebie w łączeniu mocnej pulsującej gitary i planu orientalnego w Empty World jest ogromna i zrobione to zostało po mistrzowsku. Może tym razem tylko partie refleksyjne są nieco słabsze, ale tylko nieco. Twardy i wycyzelowany w szczegółach Shockwave to jest już jednak absolutna perfekcja. Napięcie rośnie dawkowane bardzo umiejętnie, refren eksploduje fajerwerkiem wybornej chwytliwej melodii. A potem festiwal Tunezyjczyków... Tylko siedem minut? Za mało, za mało!
A na koniec bonus od Nightmare Records Hard Times. Tu bonus, a na płycie innego zespołu zapewne punkt centralny. Tak gra MYRATH.
Album nagrany w Tunisie przez Kévina Codferta z ADAGIO poddany został masteringowi w Niemczech. Wspaniały mix i mastering, piękny sound, jaki przystoi metalowi progresywnemu.
MYRATH w roku 2010 przestał być egzotycznym bandem z Afryki. Stał się częścią światowego dziedzictwa progresywnego melodyjnego metalowego grania.
ocena: 9,7/10
new 18. 02.2020
Wydawać by się mogło, że skoro centralny Silent Cries jest najdłuższy, to będzie tu klasyczne powolne rozwijanie progresywnych tematów, tymczasem od razu to jest zagrane dynamicznie, nawet można powiedzieć ostro, a potem łagodzone w pastelowych refrenach. Taka przyjazna melodia... Gdy się już wydaje, że tym razem orientalnych rytmów nie będzie, to stają się one osią wydarzeń w części drugiej. Pięknie pomyślane, wraz z fragmentem z akustyczną gitarą.
Gitara akustyczna i klawisze. Jak to się łączy w poruszającym smutnym songu Memories... I Malek Ben Arbia wyciska łzy gitarą... Wspaniałe...
Ostro w Ironic Destiny, ostro gra tu gościnnie Stéphan Forté z ADAGIO i dużo tu z tego najbardziej melodyjnego ADAGIO słychać, słychać z całą pewnością, wraz z arabską nutą. Jakie mocarne natarcie w części instrumentalnej. Nieubłagany atak gitary wspomagany krążącymi wokół klawiszami. Dewastacja! Kto wie, czy jeszcze więcej ADAGIO nie ma w przecudownej urody ultra melodyjnym w planie klawiszowym No Turning Back. Może to jednak nie tylko ADAGIO. Może to CORNERSTONE, może ROYAL HUNT? Coś przepięknego! Pewność siebie w łączeniu mocnej pulsującej gitary i planu orientalnego w Empty World jest ogromna i zrobione to zostało po mistrzowsku. Może tym razem tylko partie refleksyjne są nieco słabsze, ale tylko nieco. Twardy i wycyzelowany w szczegółach Shockwave to jest już jednak absolutna perfekcja. Napięcie rośnie dawkowane bardzo umiejętnie, refren eksploduje fajerwerkiem wybornej chwytliwej melodii. A potem festiwal Tunezyjczyków... Tylko siedem minut? Za mało, za mało!
A na koniec bonus od Nightmare Records Hard Times. Tu bonus, a na płycie innego zespołu zapewne punkt centralny. Tak gra MYRATH.
Album nagrany w Tunisie przez Kévina Codferta z ADAGIO poddany został masteringowi w Niemczech. Wspaniały mix i mastering, piękny sound, jaki przystoi metalowi progresywnemu.
MYRATH w roku 2010 przestał być egzotycznym bandem z Afryki. Stał się częścią światowego dziedzictwa progresywnego melodyjnego metalowego grania.
ocena: 9,7/10
new 18. 02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"