Myrath
#3
Myrath - Desert Call (2010)

[Obrazek: R-2493470-1302243209.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Forever and a Day 05:41
2. Tempests of Sorrows 04:43
3. Desert Call 07:01
4. Madness 06:18
5. Silent Cries 10:45
6. Memories 04:54
7. Ironic Destiny 05:45
8. No Turning Back 05:38
9. Empty World 07:06
10. Shockwave 07:16
11.Hard Times 08:02

Rok wydania: 2010
Gatunek: Progressive Melodic Metal
Kraj: Tunezja

Skład zespołu:
Zaher Zorgatti - śpiew
Malek Ben Arbia - gitara
Elyes Bouchoucha - instrumenty klawiszowe, śpiew
Anis Jouini - gitara basowa
Saif Ouhibi - perkusja
oraz
Stéphan Forté - gitara ("Ironic Destiny")


MYRATH debiutował w roku 2007 albumem "Hope" gdzie zaśpiewał Elyes Bouchoucha. To była płyta interesująca dla fanów metalu progresywnego o mocno zaznaczonej francuskiej stylistyce i estetyce grania progressive. Była to jednak płyta zarazem typowa dla gatunku i nieco hermetyczna, skierowana do słuchacza nastawionego na progresywność samą w sobie. Gdy po wydaniu "Hope" nastąpiła cisza wydawało się, że przeminął i zniknął ze sceny kolejny dobry, ale bez własnej tożsamości zespół.
Nadchodzi jednak rok 2010 i w styczniu MYRATH pojawia się ponownie, w tym dzięki wydaniu Nightmare Records i tym razem z wokalistą Zaherem Zorgatti i z nową koncepcją na progresywny metal. Tym razem bardziej melodyjny, bardziej miejscami power metalowy i co najistotniejsze, wykorzystujący zdecydowanie wyrażone elementy orientalne, osadzone w realiach arabskiej kultury i muzyki obszaru Maghrebu. Daleko od folk metalu, ale blisko realizmowi tradycji, z której wyrośli członkowie MYRATH.

Forever and a Day we wstępnej części instrumentalnej daje wyraźny przedsmak tego, z czym tu będziemy mieli do czynienia i bardziej w tej właśnie części, bo choć czuje się, że Zaher to fantastyczny narrator, ale jeszcze tu nie czaruje.
Obłędny orientalny taniec hipnotyzujący słuchacza rozpoczyna w Tempests of Sorrows i barwna kontrastowość egzotycznej melodii zwrotek w połączeniu z pięknym delikatnym europejskim refrenem po prostu zniewala! Zniewala i nie puszcza w kolejnym killerze Desert Call i ta pustynia, jej muzyczne lotne piaski wciągają z każdą sekunda głębiej i głębiej...
Te barwy są to ostre, to stonowane, słońce oślepia i dezorientuje. Ten metaliczny basowy atak o jazz rockowym charakterze, te dialogi klawiszy i gitary, ta perkusja jakże oszczędna na planie drugim. Coś niezwykłego! Zresztą, Malek Ben Arbia to gitarzysta tak kreatywny i tak się rozwinął od czasów "Hope" w swej kreatywności. Można w nieskończoność słuchać jego wysmakowanych i pełnych niespodzianek solówek na tej płycie.
Elyes Bouchoucha skupiony na klawiszach pierwszego i drugiego planu to główny animator orientalnego klimatu, bez nachalnej prymitywnej muzycznej dydaktyki. To są transpozycje, progresywne transpozycje i wariacje, i to doskonale słychać w Madness, niesamowicie plastycznym i baśniowym, a zarazem epickim i heroicznym. Moc potężnego riffowania i z nieoczekiwaną grą perkusisty w tle. Nowocześnie, modernistycznie i zarazem klasycznie. Jak to rozkwita w refrenie!
Wydawać by się mogło, że skoro centralny Silent Cries jest najdłuższy, to będzie tu klasyczne powolne rozwijanie progresywnych tematów, tymczasem od razu to jest zagrane dynamicznie, nawet można powiedzieć ostro, a potem łagodzone w pastelowych refrenach. Taka przyjazna melodia... Gdy się już wydaje, że tym razem orientalnych rytmów nie będzie, to stają się one osią wydarzeń w części drugiej. Pięknie pomyślane, wraz z fragmentem z akustyczną gitarą.
Gitara akustyczna i klawisze. Jak to się łączy w poruszającym smutnym songu Memories... I Malek Ben Arbia wyciska łzy gitarą... Wspaniałe...
Ostro w Ironic Destiny, ostro gra tu gościnnie Stéphan Forté z ADAGIO i dużo tu z tego najbardziej melodyjnego ADAGIO słychać, słychać z całą pewnością, wraz z arabską nutą. Jakie mocarne natarcie w części instrumentalnej. Nieubłagany atak gitary wspomagany krążącymi wokół klawiszami. Dewastacja! Kto wie, czy jeszcze więcej ADAGIO nie ma w przecudownej urody ultra melodyjnym w planie klawiszowym No Turning Back. Może to jednak nie tylko ADAGIO. Może to CORNERSTONE, może ROYAL HUNT? Coś przepięknego! Pewność siebie w łączeniu mocnej pulsującej gitary i planu orientalnego w Empty World jest ogromna i zrobione to zostało po mistrzowsku. Może tym razem tylko partie refleksyjne są nieco słabsze, ale tylko nieco. Twardy i wycyzelowany w szczegółach Shockwave to jest już jednak absolutna perfekcja. Napięcie rośnie dawkowane bardzo umiejętnie, refren eksploduje fajerwerkiem wybornej chwytliwej melodii. A potem festiwal Tunezyjczyków... Tylko siedem minut? Za mało, za mało!
A na koniec bonus od Nightmare Records Hard Times. Tu bonus, a na płycie innego zespołu zapewne punkt centralny. Tak gra MYRATH.

Album nagrany w Tunisie przez Kévina Codferta z ADAGIO poddany został masteringowi w Niemczech. Wspaniały mix i mastering, piękny sound, jaki przystoi metalowi progresywnemu.
MYRATH w roku 2010 przestał być egzotycznym bandem z Afryki. Stał się częścią światowego dziedzictwa progresywnego melodyjnego metalowego grania.


ocena: 9,7/10

new 18. 02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Myrath - przez Memorius - 24.06.2018, 09:02:24
RE: Myrath - przez Memorius - 06.05.2019, 15:35:00
RE: Myrath - przez Memorius - 18.02.2020, 16:52:53
RE: Myrath - przez Memorius - 12.07.2020, 14:07:07
RE: Myrath - przez Memorius - 08.03.2024, 20:18:56

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości