29.03.2020, 15:12:18
SnakeyeS - Evil Must Die (2020)
tracklista:
1.War Machine 04:48
2.The Evil Dead 04:44
3.New World Order 04:42
4.Lose Control 04:41
5.I Am Evil 04:29
6.Dead Don’t Ride 04:52
7.The Clown and The God 04:45
8.Death Stranded 03:57
9.Sign of Our Times 03:48
10.All Gods Are Dead 06:42
rok wydania: 2020
gatunek: heavy/power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Cosmin Aioniţă - śpiew
Justi Bala - gitara
José Pineda - gitara basowa, gitara
Carlos Delgado - perkusja
tracklista:
1.War Machine 04:48
2.The Evil Dead 04:44
3.New World Order 04:42
4.Lose Control 04:41
5.I Am Evil 04:29
6.Dead Don’t Ride 04:52
7.The Clown and The God 04:45
8.Death Stranded 03:57
9.Sign of Our Times 03:48
10.All Gods Are Dead 06:42
rok wydania: 2020
gatunek: heavy/power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Cosmin Aioniţă - śpiew
Justi Bala - gitara
José Pineda - gitara basowa, gitara
Carlos Delgado - perkusja
Koniec marca i SNAKEYES z Kadyksu wyprowadza trzeci atak przedstawiając album "Evil Must Die". Bardzo dobry tytuł. Szczególnie, że mamy do czynienia z czymś w rodzaju futurystycznego konceptu.
Syndrom trzeciej płyty przejawia się w różny sposób, czasem drastyczną zmianą stylu, jednak Hiszpanie i Cosmin pozostają wierni melodyjnemu, dynamicznemu heavy/power z mrocznymi akcentami. Bardzo dobry początek w mocnym i zagranym w umiarkowanie szybkim War Machine pokazuje także, że Cosmin nadal rozdziera i dewastuje głosem, a gitarowe riffy kruszą jak poprzednio. Jednak sama melodia, poza pewnymi fragmentami refrenu, ma znamiona pewnego braku oryginalności w obrębie stylu jaki ta grupa ukształtowała. Pełna rehabilitacja następuje jednak natychmiast w morderczym, heroicznym The Evil Dead. Co za majestatyczna heavy/power potęga! Po prostu wyborny utwór z ciekawie rozwiązaną posępną częścią instrumentalną. Mało? Jeszcze raz to samo w New World Order w nieco teatralnej manierze przekazu i smaczkami z obszaru thrashu i melodyjnego progressive.
Trochę elektroniki ubarwia Lose Control, ubarwia go także mocny punktujący bas i to jest kompozycja nieco lżejsza w melodii, przypominająca styl PRIMAL FEAR i ACCEPT z Udo, gdy grali wolniej i delikatniej w ażurowych gitarowo zwrotkach.
Zdecydowanie udany numer, ale do autentycznego killera w tej kategorii brakuje bardziej wyrazistego refrenu. W niemieckich obszarach pozostają w I Am Evil, tym razem jednak otrzymujemy numer chyba jeden z najsłabszych w historii zespołu, siłowy heavy/power w stylu BRAINSTORM z początku XXI wieku, także w pewnych próbach średnio udanego przemycenia progresywnych chwytów muzycznych. Gdy w Dead Don’t Ride dodają więcej dramatyzmu w melodii i grają nieśpiesznie i rytmicznie jest już zdecydowanie lepiej. Największą siłą SNAKEYES jest jednak painkillerowy heavy/power i kolejnym popisowym utworem jest w tej kategorii The Clown and The God z bujającym heavy/thrashowo motywem głównym i nośnym refrenem. Amerykańsko pobrzmiewa Death Stranded, pobrzmiewa także po części epicko i ostatecznie solidny refren pasuje całość w rejonach prawie bardzo dobrych utworów z tego albumu. Warto jednak poczekać na misterny w riffach Sign of Our Times, fantastycznie rozplanowany i z doskonałą melodią i aż szkoda, że nie pociągnęli tego ponad pięć minut. Przeplatające się gitary to tutaj majstersztyk!
To, co najdłuższe i najbardziej klimatyczne znalazło się na końcu. All Gods Are Dead to mieszanka mroku i dramatyzmu przy spokojnych tempach narracji raczej w manierze amerykańskiej ze względu na przytłaczające (autentyczna moc!) riffy i walcowanie przechodzące w epickie partie z wokalem. Tak się to wszystko właśnie powinno zakończyć.
Jak zwykle wyśmienite zgranie indywidualnie wybornych instrumentów, choć wyrażę pogląd, że sola Justi Bala są tym razem zbyt przekombinowane i te z dwóch poprzednich płyt były bardziej zapadające w pamięć. Za to doskonałe rzeczy gra tu Carlos Delgado. Jak zwykle dopracowany, mocny i soczysty sound z wbijającym w ziemię basem i syczącymi blachami oraz stalowe, ale głębokie gitary. Gdyby mieć tu jakiekolwiek uwagi, to może tylko do tego, że wokal mógłby być minimalnie bardziej wysunięty do przodu.
Tym razem SNAKEYES nie osiągnął poziomu swoich dwóch poprzednich płyt, ale brakowało bardzo niewiele. Syndrom trzeciej, często dużo gorszej płyty tym razem nie zadziałał. To jest jednak zespół wielkiego formatu.
ocena: 9/10
29.03.2020
Zdecydowanie udany numer, ale do autentycznego killera w tej kategorii brakuje bardziej wyrazistego refrenu. W niemieckich obszarach pozostają w I Am Evil, tym razem jednak otrzymujemy numer chyba jeden z najsłabszych w historii zespołu, siłowy heavy/power w stylu BRAINSTORM z początku XXI wieku, także w pewnych próbach średnio udanego przemycenia progresywnych chwytów muzycznych. Gdy w Dead Don’t Ride dodają więcej dramatyzmu w melodii i grają nieśpiesznie i rytmicznie jest już zdecydowanie lepiej. Największą siłą SNAKEYES jest jednak painkillerowy heavy/power i kolejnym popisowym utworem jest w tej kategorii The Clown and The God z bujającym heavy/thrashowo motywem głównym i nośnym refrenem. Amerykańsko pobrzmiewa Death Stranded, pobrzmiewa także po części epicko i ostatecznie solidny refren pasuje całość w rejonach prawie bardzo dobrych utworów z tego albumu. Warto jednak poczekać na misterny w riffach Sign of Our Times, fantastycznie rozplanowany i z doskonałą melodią i aż szkoda, że nie pociągnęli tego ponad pięć minut. Przeplatające się gitary to tutaj majstersztyk!
To, co najdłuższe i najbardziej klimatyczne znalazło się na końcu. All Gods Are Dead to mieszanka mroku i dramatyzmu przy spokojnych tempach narracji raczej w manierze amerykańskiej ze względu na przytłaczające (autentyczna moc!) riffy i walcowanie przechodzące w epickie partie z wokalem. Tak się to wszystko właśnie powinno zakończyć.
Jak zwykle wyśmienite zgranie indywidualnie wybornych instrumentów, choć wyrażę pogląd, że sola Justi Bala są tym razem zbyt przekombinowane i te z dwóch poprzednich płyt były bardziej zapadające w pamięć. Za to doskonałe rzeczy gra tu Carlos Delgado. Jak zwykle dopracowany, mocny i soczysty sound z wbijającym w ziemię basem i syczącymi blachami oraz stalowe, ale głębokie gitary. Gdyby mieć tu jakiekolwiek uwagi, to może tylko do tego, że wokal mógłby być minimalnie bardziej wysunięty do przodu.
Tym razem SNAKEYES nie osiągnął poziomu swoich dwóch poprzednich płyt, ale brakowało bardzo niewiele. Syndrom trzeciej, często dużo gorszej płyty tym razem nie zadziałał. To jest jednak zespół wielkiego formatu.
ocena: 9/10
29.03.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"