19.04.2020, 13:17:03
Wolfheart - Tyhjyys (2017)
Tracklista:
1. Shores of Lake Simpele 03:17
2. Boneyard 07:36
3. World on Fire 06:29
4. The Flood 06:06
5. The Rift 05:25
6. Call of the Winter 05:52
7. Dead White 04:13
8. Tyhjyys 04:55
2. Boneyard 07:36
3. World on Fire 06:29
4. The Flood 06:06
5. The Rift 05:25
6. Call of the Winter 05:52
7. Dead White 04:13
8. Tyhjyys 04:55
Rok: 2017
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Finlandia
Skład:
Tuomas Saukkonen - śpiew, gitara
Mika Lammassaari - gitara
Lauri Silvonen - bas, śpiew
Joonas Kauppinen - perkusja
Gościnnie:
Olli Savolainen - instrumenty klawiszowe
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Finlandia
Skład:
Tuomas Saukkonen - śpiew, gitara
Mika Lammassaari - gitara
Lauri Silvonen - bas, śpiew
Joonas Kauppinen - perkusja
Gościnnie:
Olli Savolainen - instrumenty klawiszowe
WOLFHEART okazało się sukcesem. Skład pozostał ten sam, były trasy koncertowe, single, w końcu jednak nadeszła w 2017 roku kolejna płyta, wydana ponownie przez Spinefarm.
Zmiany w muzyce zaszły i aranżacje są znacznie bogatsze, tak jak inspiracje i trudno tutaj zarzucić schematyczności i jednostajność płyty poprzedniej. Potężne orkiestracje, inspiracje AMON AMARTH, może nawet gdzieś duch KALMAH czy KEEP OF KALESSIN z czasów Reptilian jest słyszalny w potężnym Boneyard. Metal dumny i bitewny, z tylko lekkimi pogłosami gitar BEFORE THE DAWN. Mika Lammassaari również daje radę i tym razem w końcu nie ma bezmyślnej prędkości, a dobrze przemyślany extreme melodic metal.
Nie ma już takiego wrażenia pustki odleglejszych planów dziwki orkiestracjom i chórom, co słychać w bardzo dobrym Wolrd of Fire.
Blasty, blasty i jeszcze raz blasty. Bitewnie i dumnie to brzmi, zagrane z dotąd niesłychaną pewnością siebie. Może Saukkonen nie jest wokalną czołówką, ale daje radę przy takiej muzyce. Może to jego delikatne zepchnięcie na drugi plan, a może po prostu aranżacje sprawiają, że brzmi lepiej.
Akustyczny wstęp The Flood wydaje się być dobrym przerywnikiem od natarcie, potem jest to wolny, marszowy utwór w stylu tych wolniejszych z wcześniejszych płyt KALMAH z dodatkiem elementów folk. Piękne solo w wykonaniu Lammassaari i wspaniały drugi plan. Tak jak na poprzednich płytach można było zarzucić niezagospodarowaną przestrzeń, tutaj jest ona wykorzystana przez orkiestracje i chóry znakomicie. Jedyne, czego tu zabrakło to Mikko Heikkilä śpiewającego przy chórach.
The Rift zaczyna się mechanicznie, w stylu BLACK SUN AEON, potem to rozwija się w kompozycję BEFORE THE DAWN, ale ostatecznie to jest słabsza wersja Frozen Kingdom i The Beast. Połączenie AMON AMARTH z BEFORE THE DAWN pojawia się w Dead White, znów jest marszowo i dumnie. Zakończenie proste i nie jest sztucznie nadmuchane jak poprzednie. Tyhjyysto jest proste i klimatyczne, momentami mroczne, chociaż może nieco zbyt schematyczne.
Produkcja bardzo dobra i tym razem za wszystko odpowiada Juho Räihä, chociaż odnoszę wrażenie, że tym razem perkusja została aż za bardzo spłaszczona i nie brzmi tak potężnie jak na płycie poprzedniej.
Poszli w metal bardziej epicki, bitewny, z bogatymi dalszymi planami i aranżacjami. Fińska wersja AMON AMARTH z dodatkami sceny fińskiej.
Może i momentami muzyka wymagająca większej uwagi, ale znacznie lepiej przemyślana i bardziej skondensowana i w ciągu tych ledwie 40 minut nie zanudzają i nie jest zbyt wtórnie, mimo że do oryginalności daleko.
Solidnie wykonany kawał metalu na wyrównanym poziomie.
Ocena: 8.4/10
SteelHammer