Firewind
#9
Firewind - Firewind (2020)

[Obrazek: R-15295659-1591651315-3140.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Welcome to the Empire 05:12
2. Devour 03:45
3. Rising Fire 03:26
4. Break Away 05:13
5. Orbitual Sunrise 04:44
6. Longing to Know You 04:28
7. Perfect Stranger 04:10
8. Overdrive 04:25
9. All My Life 04:01
10.Space Cowboy 03:12
11.Kill the Pain 04:51

Rok wydania: 2020
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Herbie Langhans - śpiew
Gus G.(Kostas Karamitroudis) - gitara
Petros Christodoylidis - gitara basowa
Johan Nunez - perkusja


Już bez Henninga Basse i bez Boba Katsionisa... Nowa płyta FIREWIND ma swoją premierę w maju 2020 nakładem AFM Records. Tym razem w składzie jako wokalista pojawia się inny znakomity niemiecki frontman Herbie Langhans, który kiedyś czarował w SEVENTH AVENUE, a do 2018 dewastował w SINBREED. Ostatnio zajęty w VOODOO CIRCLE znalazł jednak czas na współpracę z Gusem G.

Herbie na tej płycie spisał się wybornie, jest tu i moc głosu i pazur metalowy z SINBREED i jego słucha się tu z ogromną przyjemnością. Trochę wracają czasy Stephena Fredricka.... Sam tytuł płyty -"Firewind" tak trochę wskazuje na ogólne granie "firewind heavy power" i tak jest w istocie. Z pewnością nie jest epickie granie z 2017 roku, raczej taki ogólny przegląd heavy/power metalowych pomysłów Gusa G. niemal od początku istnienia zespołu. Pomysłów nie zawsze dobrze odświeżonych i nie zawsze trafionych.
Gus to Gus i masywną gitarową robotą przykrywa dosyć szarą powszedniość otwierającego ten album Welcome to the Empire. Tu, podobnie jak w innych kompozycjach niezbyt udanych, ogromną pomocą w maskowaniu tej powszedniości służy Herbie Langhans i czyni mało wyraziste melodie nieco bardziej interesującymi. Tak jest w przypadku trochę festiwalowego songu romantycznego Longing to Know You. Naprawdę nic specjalnego i tylko Herbie to ratuje od porażki.
Bardzo blado prezentuje się również najmniej interesujący na płycie tuzinkowy heavy metal w stadionowej odmianie Space Cowboy. Takie echa tych czasów, gdy FIREWIND grał metal dla wszystkich i zarazem dla nikogo konkretnie.

Nie oznacza to jednak, że nie ma na tej płycie nic ciekawego. Oczywiście, że jest wspaniały, dynamiczny Devour godny nie tylko najlepszych albumów FIREWIND, ale i "Master Creator" SINBREED. Pięknie gra tu Gus solo uwolniony od nadmiernego ciężaru gitarowego. Świetna robota sekcji rytmicznej, gustownie epicko zrobione chórki w tle.
Prosty, bujający heavy/power bardzo dobrze się prezentuje w Rising Fire i Perfect Stranger, a Herbie potrafi śpiewać takie refreny, potrafi jeszcze z czasów SEVENTH AVENUE. Inna rzecz, że od FIREWIND można oczekiwać mniej mainstreamowego grania. Jednak potoczysty refren z Perfect Stranger robi wrażenie! Za to Break Away jest kapitalny w tych przyspieszeniach od łagodnych partii, no i ten Herbie jest tu Mistrzem! Co za forma w operowaniu zasięgiem głosu! Doskonała melodia, doskonałe pełne życia wykonanie.
Trudno oczywiście bez przerwy chwalić tu Gusa G., bo to przecież World Guitar Hero, ale to gitarzysta, który nawet w tych stosunkowo prostych kompozycjach nieustannie zadziwia. Neoklasyczne ozdobniki i inkrustacje  grane tu są z niebywałą, niewymuszoną swobodą. Może się zdecydowanie podobać dostojny, zagrany w umiarkowany tempie heroiczny Orbitual Sunrise, podobnie jak taki sztandarowy dla stylu FIREWIND z dawniejszych lat mocny, bojowy a zarazem rock/metalowy Overdrive z porywającym tłumy na koncertach rozległym refrenem. Warto jednak zauważyć i bardziej posępną część drugą. Piękny, ciepły dramatyzm przebija w rytmicznym i spokojnie zagranym melodic heavy/power All My Life i tu zbliżają się do THE FERRYMEN. Podsumowanie jest mocne wysokoenergetyczne, nieco chuligańskie i rockowe i bezpretensjonalne. Może same refreny po prostu dobre, ale zwrotki gdzie tak drapieżnie śpiewa Herbie a w tle Gus G. gra te misternie zaaranżowane cudeńka - świetna robota! No i pewne progresywne zaskoczenie w części instrumentalnej...

Produkcja klasy światowej rzecz jasna, sztab, który nad tym pracował, wiedział co robi od pierwszej do ostaniej chwili. Perfekcyjne ustawienie Herbie jest tu jednym z największych atutów.
Fenomenalny występ Herbie Langhansa, wspaniała gra Gusa w partiach solowych, doskonała sekcja rytmiczna. Brakuje wirtuozerskich klawiszy Katsionisa i tu Gus G. nie był w stanie go zastąpić. Płyta nierówna i lekko niespójna stylistycznie, ale zdecydowanie warta uwagi. Mega sensacji nie ma, ale ogólny poziom oczywiście wysoki. No i ten niesamowity Herbie!


ocena: 8,3/10

new 19.04.2020

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni AFM Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:55:15
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:56:01
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:56:44
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:57:30
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:58:30
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:59:32
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 16:00:27
RE: Firewind - przez Memorius - 22.10.2018, 17:01:04
RE: Firewind - przez Memorius - 19.04.2020, 14:01:54
RE: Firewind - przez Memorius - 31.01.2024, 18:05:43

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości