25.04.2020, 11:11:56
Cloven Hoof - Age of Steel (2020)
Tracklista:
1. Bathory 05:43
2. Alderley Edge 06:33
3. Apathy 04:19
4. Touch the Rainbow 04:40
4. Touch the Rainbow 04:40
5. Bedlam 04:58
6. Ascension 05:05
7. Gods of War 04:43
8. Victim of the Furies 04:27
9. Judas 04:54
10.Age of Steel 04:59
10.Age of Steel 04:59
Rok wydania: 2020
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
George Call - śpiew
Ash Baker- gitara
Christopher Coss - gitara
Christopher Coss - gitara
Lee Payne - gitara basowa
Mark Bristow - perkusja
Informację o pojawieniu się piątej po reaktywacji płyty CLOVEN HOOF i drugiej z Callem jako wokalistą przyjąłem z umiarkowanym zainteresowaniem. Album z 2017 nie wyróżniał się niczym szczególnym, a solidny skład z tamtego okresu znowu się zmienił, przy czym trudno uznać nowego gitarzystę prowadzącego Asha Bakera czy perkusistę Marka Bristowa za postacie znane i rozpoznawalne nawet w obrębie UK. Album o mało oryginalnym tytule "Age Of Steel" wydała tym razem Pure Steel Records w kwietniu 2020.
Gdyby całościowo ta płyta zawierała kompozycje takie jak Apathy, to zapewne po raz kolejny można by napisać w podsumowaniu - "ot, taki dobry heavy/power bez historii" i stwierdzić, że może George Call powinien się zająć jakimś bardziej obiecującym projektem, chociażby nową płytą ASKA. Gdyby bardzo dobre klimatyczne rozpoczęcie tego LP w postaci pełnego symfonicznych i gotyckich elementów epickiego heavy w Bathory było tu czymś wyjątkowym, to można by napisać "CLOVEN HOOF rzucił na starcie najcięższe działa i najlepszych wojowników, a potem po prostu grają dobry heavy/power".
Tak jednak nie jest. Jest ogromne zaskoczenie, bo ta płyta jest po prostu znakomita. Jest znakomita w cytatach z tego co najlepsze w brytyjskim heavy metalu ostatnich 40 lat (fantastyczny cytat z IRON MAIDEN w pięknym, dumnym Alderley Edge !) oraz tworzeniu rewelacyjnego metalowego stopu z amerykańskim epickim heavy/power spod znaku, chociażby pierwszego LP JAG PANZER i na pewno także tego najbardziej rycerskiego ASKA.
Moc, moc absolutna dominuje na tej płycie i co jeden utwór to lepszy, nie, nie lepszy, na równi znakomity i rozpoznawalny w epickiej rycerskiej konwencji heavy/power, która w Wielkiej Brytanii od dziesiątków lat jest bardzo skromnie reprezentowana na tak wysokim poziomie. Refleksyjny song Touch the Rainbow jest przecudowny w melodii z wyraźnymi echami IRON MAIDEN i tym klimacie angielskim, a Call po prostu fenomenalny w tym wokalnym natarciu w stylu Bruce Dickinsona! Niesamowite, porywające i poruszające są te kolejne kompozycje. Jaki ogromny ładunek melancholijnego dramatyzmu zawiera w sobie Bedlam. Co za refren! Moc i maestria! I jeszcze więcej mocy i epickiej maestrii w potoczystym i heroicznym Ascension. Co za podziały rytmiczne! Jaki patos! I znowu bardziej maidenowsko w kapitalnym rycerskim Gods of War i tu znowu czarują w refrenie, co ciekawe przywodzącym miejscami skojarzenia z wczesnym HELLOWEEN z Kiske.
Jak tu się nie zachwycić także rytmicznym i niezwykle atrakcyjnym melodycznie Victim of the Furies, który ciągnie niestrudzenie Call od pierwszej do ostatniej chwili. Elegancko podana energia całego zespołu, brawo! Dramatyzm opowieści Judas wskazuje jaką metalową inteligencję potrafi wykrzesać z siebie CLOVEN HOOF, a wokalny aktorski przekaz George Calla godny jest najwyższego szacunku. Trochę więcej Ameryki, coś z "Absolute Power" ASKA w zamykającym ten album Age of Steel, ale ten monumentalny heroiczny patos sięga dużo dalej i na pewno w Złote Lata 80te classic heavy USA.
Och, jakie piękne sola grają ci gitarzyści, praktycznie we wszystkich utworach, jakie to maidenowskie, jakie brytyjskie, jakie zniewalające starannością i pietyzmem. Basy lidera świeże jak chyba nigdy dotąd, nowy perkusista wyborny! Do tego trochę wyjątkowo gustownie umiejscowionych pomiędzy gitarami klawiszy i niech ktoś powie, że klawisze do heavy/power nie pasują. I Call! George dewastuje w każdym stylu, jaki tu prezentuje, i to jego najlepszy występ od wielu, wielu lat.
Jeśli produkcja "Who Mourns For The Morning Star" była przeciętna, to tym razem soczyste brzmienie gitar, doskonałe umiejscowienie Calla w przestrzeni, grzmiąca perkusja i inteligentnie rozplanowanie tła po prostu zachwyca. Dawno nie słyszałem równie dobrze zrealizowanej płyty z UK w tym gatunku.
Wspaniała płyta. Najlepsza płyta wydana pod szyldem CLOVEN HOOF. Triumf Lee Payne i całej ekipy, która pracowała przy stworzeniu tego dzieła.
ocena: 9,8/10
new 25.04.2020
Informację o pojawieniu się piątej po reaktywacji płyty CLOVEN HOOF i drugiej z Callem jako wokalistą przyjąłem z umiarkowanym zainteresowaniem. Album z 2017 nie wyróżniał się niczym szczególnym, a solidny skład z tamtego okresu znowu się zmienił, przy czym trudno uznać nowego gitarzystę prowadzącego Asha Bakera czy perkusistę Marka Bristowa za postacie znane i rozpoznawalne nawet w obrębie UK. Album o mało oryginalnym tytule "Age Of Steel" wydała tym razem Pure Steel Records w kwietniu 2020.
Gdyby całościowo ta płyta zawierała kompozycje takie jak Apathy, to zapewne po raz kolejny można by napisać w podsumowaniu - "ot, taki dobry heavy/power bez historii" i stwierdzić, że może George Call powinien się zająć jakimś bardziej obiecującym projektem, chociażby nową płytą ASKA. Gdyby bardzo dobre klimatyczne rozpoczęcie tego LP w postaci pełnego symfonicznych i gotyckich elementów epickiego heavy w Bathory było tu czymś wyjątkowym, to można by napisać "CLOVEN HOOF rzucił na starcie najcięższe działa i najlepszych wojowników, a potem po prostu grają dobry heavy/power".
Tak jednak nie jest. Jest ogromne zaskoczenie, bo ta płyta jest po prostu znakomita. Jest znakomita w cytatach z tego co najlepsze w brytyjskim heavy metalu ostatnich 40 lat (fantastyczny cytat z IRON MAIDEN w pięknym, dumnym Alderley Edge !) oraz tworzeniu rewelacyjnego metalowego stopu z amerykańskim epickim heavy/power spod znaku, chociażby pierwszego LP JAG PANZER i na pewno także tego najbardziej rycerskiego ASKA.
Moc, moc absolutna dominuje na tej płycie i co jeden utwór to lepszy, nie, nie lepszy, na równi znakomity i rozpoznawalny w epickiej rycerskiej konwencji heavy/power, która w Wielkiej Brytanii od dziesiątków lat jest bardzo skromnie reprezentowana na tak wysokim poziomie. Refleksyjny song Touch the Rainbow jest przecudowny w melodii z wyraźnymi echami IRON MAIDEN i tym klimacie angielskim, a Call po prostu fenomenalny w tym wokalnym natarciu w stylu Bruce Dickinsona! Niesamowite, porywające i poruszające są te kolejne kompozycje. Jaki ogromny ładunek melancholijnego dramatyzmu zawiera w sobie Bedlam. Co za refren! Moc i maestria! I jeszcze więcej mocy i epickiej maestrii w potoczystym i heroicznym Ascension. Co za podziały rytmiczne! Jaki patos! I znowu bardziej maidenowsko w kapitalnym rycerskim Gods of War i tu znowu czarują w refrenie, co ciekawe przywodzącym miejscami skojarzenia z wczesnym HELLOWEEN z Kiske.
Jak tu się nie zachwycić także rytmicznym i niezwykle atrakcyjnym melodycznie Victim of the Furies, który ciągnie niestrudzenie Call od pierwszej do ostatniej chwili. Elegancko podana energia całego zespołu, brawo! Dramatyzm opowieści Judas wskazuje jaką metalową inteligencję potrafi wykrzesać z siebie CLOVEN HOOF, a wokalny aktorski przekaz George Calla godny jest najwyższego szacunku. Trochę więcej Ameryki, coś z "Absolute Power" ASKA w zamykającym ten album Age of Steel, ale ten monumentalny heroiczny patos sięga dużo dalej i na pewno w Złote Lata 80te classic heavy USA.
Och, jakie piękne sola grają ci gitarzyści, praktycznie we wszystkich utworach, jakie to maidenowskie, jakie brytyjskie, jakie zniewalające starannością i pietyzmem. Basy lidera świeże jak chyba nigdy dotąd, nowy perkusista wyborny! Do tego trochę wyjątkowo gustownie umiejscowionych pomiędzy gitarami klawiszy i niech ktoś powie, że klawisze do heavy/power nie pasują. I Call! George dewastuje w każdym stylu, jaki tu prezentuje, i to jego najlepszy występ od wielu, wielu lat.
Jeśli produkcja "Who Mourns For The Morning Star" była przeciętna, to tym razem soczyste brzmienie gitar, doskonałe umiejscowienie Calla w przestrzeni, grzmiąca perkusja i inteligentnie rozplanowanie tła po prostu zachwyca. Dawno nie słyszałem równie dobrze zrealizowanej płyty z UK w tym gatunku.
Wspaniała płyta. Najlepsza płyta wydana pod szyldem CLOVEN HOOF. Triumf Lee Payne i całej ekipy, która pracowała przy stworzeniu tego dzieła.
ocena: 9,8/10
new 25.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"