03.05.2020, 13:52:52
Ignea - The Realms of Fire and Death (2020)
Tracklista:
1. Queen Dies 03:58
2. Чорне полум'я 05:24
3. Out of My Head 03:53
4. Í tokuni (Eivør cover) 03:49
5. Too Late to Be Born 03:18
6. What For 03:42
7. Gods of Fire 03:02
8. Jinnslammer 04:39
9. Disenchantment 04:40
10. Black Flame 05:25
Rok: 2020
Dmitri Vinnichenko - gitara
Xander Kamyshin - bas
Ivan Kholmohorov - perkusja
Evgeny Zhytnyuk - instrumenty klawiszowe, śpiew
Ocena: 7.7/10
SteelHammer
Tracklista:
1. Queen Dies 03:58
2. Чорне полум'я 05:24
3. Out of My Head 03:53
4. Í tokuni (Eivør cover) 03:49
5. Too Late to Be Born 03:18
6. What For 03:42
7. Gods of Fire 03:02
8. Jinnslammer 04:39
9. Disenchantment 04:40
10. Black Flame 05:25
Rok: 2020
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Ukraina
Skład:
Helle Bogdanova - śpiew Dmitri Vinnichenko - gitara
Xander Kamyshin - bas
Ivan Kholmohorov - perkusja
Evgeny Zhytnyuk - instrumenty klawiszowe, śpiew
IGNEA nie okazało się światową sensacją, ale w pewnych kręgach zostało zauważone, jednak nic ponad niszę. Dla zespołu to widać wystarczyło i w międzyczasie wydał album instrumentalny, a w kwietniu kolejny pełnoprawny krążek, ponownie własnym nakładem.
Zaczyna się bezpiecznie, Queen Dies zagrane jest wolniejszych tempach i bardziej w rejonach EPICA z lekkim akcentem MYRATH, zaczyna się dobrze, ale kończy kiepsko, bo w drugiej połowie zupełnie nic się nie dzieje. Co innego zaśpiewany po ukraińsku Чорне полум'я. Konstrukcja i sposób, w jaki poprowadzone to jest wokalnie, szczególnie w growlach, bardzo podobne jest do AMARANTHE, ale refren to jest czysty geniusz i perfekcja. Pięknie oddany klimat Bliskiego Wschodu, w duchu MYRATH, ale bez bycia plagiatorem jak to momentami miało miejsce na debiucie, świetne klawisze i wyborny śpiew Helle Bogdanova. Bonusowo jest też dołączona wersja angielska, ale gdzieś te piękno melodii refrenu zanika.
Potem już niestety bywa różnie, Out of my Head to już kopiowanie MYRATH, I Tokuni to dziwny cover, jest i brutalizacja w Too Late to be Born i nie ma w tym nic wyjątkowego. W What For próbują łagodniejszego podejścia, ale niestety nie jest to zbyt porywające, bo cała metalowość umyka. Gods of Fire zaśpiewane łagodnie, z kontrastami i bardzo prostym, ale udanym refrenem i solami i szkoda, że to trwa tylko 3 minuty. Jinnslammer zaczyna się niepozornie i patenty ze szwedzkiej szkoły MDM, znów coś z AMARANTHE i bardzo ładne to jest w refrenach. Disenchantment to połączenie SCAR SYMMETRY z AMARANTHE i nie jest to złe, ale przejścia pod NOVEMBERS DOOM może aż nazbyt pancerne i giną w tym tła klawiszowe. Ogółem nad całą płytą niosą się echa nieistniejącego już izraelskiego DISTORTED i jest kilka rozwiązań od nich pożyczonych.
Produkcja to znów Max Morton i nie zawodzi, wszystko jest idealnie ustawione, blachy dzwonią i syczą, a gitary tną, jak powinny, a w tym wszystkim jest jeszcze miejsce na gęsty bas. I perfekcyjne umiejscowienie wokalistki!
Szkoda, że album nierówny z jednym hitem z prawdziwego zdarzenia, kilkoma dobrymi kompozycjami i kilkoma, które niestety nie zachwycają.
Próbują innych rzeczy i już aż tak kurczowo nie trzymają się MYRATH, ale to nadal poziom jedynie dobry, z ogromnym potencjałem, ale jednak tylko dobry z przebłyskami.
No ale jest Чорне полум'я i oby więcej tak wybornych kompozycji w przyszłości.
Ocena: 7.7/10
SteelHammer