16.06.2018, 13:24:25
Annihilator - Waking The Fury (2002)
Tracklista:
1. Ultra-Motion 05:07
2. Torn 05:02
3. My Precious Lunatic Asylum 05:48
4. Striker 05:00
5. Ritual 05:17
6. Prime-Time Killing 04:33
7. The Blackest Day 05:10
8. Nothing To Me 04:35
9. Fire Power 04:54
10. Cold Blooded 03:53
Rok wydania: 2002
Gatunek: Power/ Thrash Metal
Kraj: Kanada
Skład:
Joe Comeau - śpiew
Jeff Waters - gitara i bas
Randy Black - perkusja
Ocena: 6/10
Tracklista:
1. Ultra-Motion 05:07
2. Torn 05:02
3. My Precious Lunatic Asylum 05:48
4. Striker 05:00
5. Ritual 05:17
6. Prime-Time Killing 04:33
7. The Blackest Day 05:10
8. Nothing To Me 04:35
9. Fire Power 04:54
10. Cold Blooded 03:53
Rok wydania: 2002
Gatunek: Power/ Thrash Metal
Kraj: Kanada
Skład:
Joe Comeau - śpiew
Jeff Waters - gitara i bas
Randy Black - perkusja
Kolejny album ANNIHILATOR tym razem pojawił się nadspodziewanie szybko po poprzednim. Pojawił się także ponownie Black, co zresztą słychać.
Oczywiście nastrój już na początku poprawia „Ultra-Motion”. Wiadomo, SLAYER z niewielką domieszką annihilacji. Z drugiej strony zastanawia nieco ta mocno przesterowana gitara Watersa i mało drapieżny wokal Comeau. Tak, to brzmienie może wielu mocno zaskoczyć, bo pewna krystaliczność czy sterylność, jaka była niejednokrotnie wizytówką Watersa, tu praktycznie nie istnieje.
W "Torn" jest solo, jakim Waters dawno nas nie uraczył, ale ponadto jakoś nic więcej.
Psychodeliczny i nieco industrialny jak dla mnie "My Precious Lunatic Asylum" zawiera za dużo chaosu. Chociaż proste solo ociera się o geniusz... ach ten Waters ! Potrafi zaskoczyć w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Potem "Striker". No denerwuje. Niesamowite zagrywki Watersa i jakoś układne power/heavy w ogólnym zarysie. Perkusyjny popis na tle elektroniki jakoś nie dziwi. Tak należało oczekiwać, że Waters złamie w końcu ten numer czymś nieoczekiwanym. "Ritual "nie złamał niczym. Nuda. "Prime-Time Killing" jest przekombinowany. Jest tu i mechaniczne granie a la Remains i power i jakaś melodia - słyszalna w tle, ale w sumie jakoś mało to się trzyma kupy.
Przy "The Blackest Day" płyta pogrąża się coraz bardziej w otchłani rozlazłych riffów i mało rozpoznawalnych melodii. Rockowy "Nothing To Me" budzi skojarzenia z ... no właśnie ze wszystkim. Taki numer skierowany do wszystkich i do nikogo zarazem.
"Metal anonimowego odbiorcy". „Fire Power” było już na tym LP wcześniej pod innym tytułem - a może mi się tylko zdawało? Żeby było wszystko jasne, że to płyta SLAYER, na końcu mamy "Cold Blooded". Fajne.
Bardzo lubię SLAYER, dlatego za ten LP...
Oczywiście nastrój już na początku poprawia „Ultra-Motion”. Wiadomo, SLAYER z niewielką domieszką annihilacji. Z drugiej strony zastanawia nieco ta mocno przesterowana gitara Watersa i mało drapieżny wokal Comeau. Tak, to brzmienie może wielu mocno zaskoczyć, bo pewna krystaliczność czy sterylność, jaka była niejednokrotnie wizytówką Watersa, tu praktycznie nie istnieje.
W "Torn" jest solo, jakim Waters dawno nas nie uraczył, ale ponadto jakoś nic więcej.
Psychodeliczny i nieco industrialny jak dla mnie "My Precious Lunatic Asylum" zawiera za dużo chaosu. Chociaż proste solo ociera się o geniusz... ach ten Waters ! Potrafi zaskoczyć w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Potem "Striker". No denerwuje. Niesamowite zagrywki Watersa i jakoś układne power/heavy w ogólnym zarysie. Perkusyjny popis na tle elektroniki jakoś nie dziwi. Tak należało oczekiwać, że Waters złamie w końcu ten numer czymś nieoczekiwanym. "Ritual "nie złamał niczym. Nuda. "Prime-Time Killing" jest przekombinowany. Jest tu i mechaniczne granie a la Remains i power i jakaś melodia - słyszalna w tle, ale w sumie jakoś mało to się trzyma kupy.
Przy "The Blackest Day" płyta pogrąża się coraz bardziej w otchłani rozlazłych riffów i mało rozpoznawalnych melodii. Rockowy "Nothing To Me" budzi skojarzenia z ... no właśnie ze wszystkim. Taki numer skierowany do wszystkich i do nikogo zarazem.
"Metal anonimowego odbiorcy". „Fire Power” było już na tym LP wcześniej pod innym tytułem - a może mi się tylko zdawało? Żeby było wszystko jasne, że to płyta SLAYER, na końcu mamy "Cold Blooded". Fajne.
Bardzo lubię SLAYER, dlatego za ten LP...
Ocena: 6/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"