Banshee
#1
Banshee - Race Against Time (1989)

[Obrazek: R-3202547-1557589612-8006.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Shoot Down the Night 03:51
2. All Alone 04:25
3. Race Against Time 03:33
4. Circular Flight of the One Winged Sparrow 01:38
5. Call of the Wild 03:31
6. Precious Metal 03:30
7. Desire 03:13
8. Get It on the Run 03:18
9. Missing You 05:36
10. Drive Like Hell 03:21
11. Desert Moon 01:04

Rok wydania: 1989
Gatunek: Melodic Power Metal/Rock
Kraj: USA

Skład zespołu:
Tommy Lee Flood -śpiew
Terry Dunn - gitara, śpiew
Kent Burnham - perkusja
Bill Westfall - bas, instrumenty klawiszowe, śpiew

W roku 1986 BANSHEE z Kansas City sporo namieszał swoim mini LP "Cry in the Night". Z ogromnymi nadziejami oczekiwano na kolejne US power metalowe uderzenia BANSHEE porównywanego do najlepszych i najbardziej klasowych gatunków bandów amerykańskich... Tymczasem nagle o ekipie z Kansas City ucichło. Ucichło na kilka lat i zespół pojawił się dosyć niespodziewanie w roku 1989 w barwach wytwórni Atlantis i zadziwił albumem "Race Against Time".

Tak, zadziwił i zarówno nieprzyjemnie tych, którzy oczekiwali kolejnego LIEGE LORD i rozczarowali się okrutnie, jak i fanów power/rock melodyjnego grania, które przez wielu przeciwników określane było jako komercyjne. Melodyjny i niezwykle pod tym względem atrakcyjny - tak, komercyjny nie, mimo że image zespołu mógł na to jakoś wskazywać, a brzmienie, wycyzelowane i znacznie gładsze niż US Power metalowe można uznać za powielające wzorce arena rock/metalu z Los Angeles.
Oczywiście mocny głos Tommy Lee Flood pozostał mocnym i niezmienionym i na tej płycie znalazło się kilka kapitalnych power metalowych killerów zagranych z nieprawdopodobną energią w gitarze Terry Dunna, lokalnego wirtuoza bez wątpienia, a może znacznie więcej niż lokalnego.
Z całą pewnością mocno przeciętne otwarcie rock metalowe "Shoot Down the Night" nie zwiastuje takiej petardy, jaką jest "Call of the Wild" i to najlepszy numer BANSHEE z drugiego okresu działalności. Bardzo dobry jest także średnio szybki rytmiczny "Drive Like Hell" z eksplozywnym solo Dunna i znakomitymi atakami sekcji rytmicznej. Zarówno agresywne metaliczne natarcia Westfalla jak i mega power metalowy styl gry Kenta Burnhama, zasypującego tu bębnami jak seriami z broni maszynowej, to jedne z największych atrakcji tego albumu, który pod względem wykonania jest rewelacyjny.
Pewnej tajemniczości i swoistego klimatu dodają dwie mało metalowe miniatury instrumentalne, jednak ogólnie przeważa power rock, czy też stadionowy hair metal odegrany z energią nieraz większą, niż można się spodziewać, ale w liniach melodycznych radiowy, koncertowy i przebojowy w sposób niezbyt wyrafinowany. Owszem, wokal jest zróżnicowany, zresztą udzielają się tu także Dunn i Westfall, ale poza melodyjnym, ale z dumnym i podniosłym "Race Against Time" pozostałe utwory są przypisane konwencji metalu sięgającego głęboko w zasoby amerykańskiego glamu i komercyjnego. W "All Alone" zespół wybornie tę konwencję obudował rasowym power metalem, przy czym po części jednak europejskim oraz chórkami typowymi dla stosowanych w AOR, rozległymi, wysokimi jak w "Desire".

Atlantis zapewnił znakomitą produkcję i jest to album wysokobudżetowy, starannie przygotowany, o czytelnym, dosyć ostrym brzmieniu. Produkcja uwypukla kunszt zarówno muzyków jak i wszystkie wokalne niuanse i chwyty stosowane przez doskonale się tu spisującego od początku do końca Tommy Lee Flooda.
Inne spojrzenie na teoretycznie komercyjny metal i płyta pod pewnymi względami jest unikalna w formie przedstawienia nieraz wyeksploatowanych już motywów. Jednak jako płyta power metalowa, ma w sobie za dużo rocka.


Ocena: 8/10

16.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Banshee - przez Memorius - 17.06.2018, 08:06:58
RE: Banshee - przez Memorius - 17.06.2018, 08:07:43
RE: Banshee - przez Memorius - 23.07.2019, 20:52:35

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości