Beto Vázquez Infinity
#2
Beto Vázquez Infinity - Beyond Space Without Limits (2012)

[Obrazek: R-4564441-1368507201-7376.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Within My Madness 05:44
2. From the Silence 04:13
3. Threshold 03:45
4. Soldiers of Hope 06:16
5. Devil's Vision 03:33
6. Stagnant Waters II 03:40
7. Goddess of the Sea 03:34
8. Again 04:29
9. Xarax 04:43
10. Beyond Space Without Limits 12:14


Rok wydania: 2012
Gatunek: Symphonic Melodic Metal/Power Metal
Kraj: Argentyna

Skład zespołu:
Jessica Lehto - śpiew
Santiago Bürgi - śpiew
Omar Mansilla- gitara
Victor Rivarola - gitara akustyczna, instrumenty klawiszowe
Beto Vázquez - bas, gitara, instrumenty klawiszowe
Norberto Roman - perkusja
oraz goście

W roku 2012 Beto Vasquez powrócił z kolejną płytą opartą na tym samym schemacie co "Existence", tyle, że z innym składem własnej grupy, no i rzecz jasna, z innym zestawem gości. Tym razem jako główny wokalista obok Jessici Lehto pojawił się Argentyńczyk Santiago Bürgi, a Victor Rivarola przejął część partii instrumentów klawiszowych. Jedynym, także nowym gitarzystą, obok Vasqueza został natomiast Omar Mansilla. Tym razem lista gości to przede wszystkim głosy żeńskie - Ana María Barajas (Kolumbia), Chiara Malvestiti (Włochy), Magdalena Lee, czyli Helena Korsak (Rosja) oraz
z Polski Anja Orthodox z CLOSTERKELLER. Ponadto zaśpiewali panowie Shyrius i Darío Schmunck (Argentyna) Jason Droquett (Chile), dodatkowe partie gitarowe nagrali Carlos Ferrari, Jose Luna, Pablo De Soler. Pojawił się także flet i saksofon oraz dodatkowe instrumenty klawiszowe.

Tym razem album jest znacznie krótszy niż poprzedni jednak jak i "Existence" nasycony zróżnicowaną gatunkowo muzyką. Within My Madness to mieszanka speed melodic power i męskiego operatica, gdzieś na granicy RHAPSODY OF FIRE jednak ze znacznie uboższym tłem i dalszymi planami. Męskie wokale są egzaltowane, aktorskie, realnie teatralnie brzmiące, tyle, że całościowo ta kompozycja jakoś do siebie nie przekonuje, mimo dobrej melodii.
Wolniejszy gothic/symphonic metalowy From the Silence to znakomity numer. Rytmiczny, melodyjny, zdominowany przez głosy żeńskie i narracje, potem jest jednak już decydowanie gorzej w fatalnym pod względem śpiewu wszystkich, którzy tu biorą udział, ora totalnie nieudanej melodii Threshold. Czy Beto nie zauważył, że to jest po prostu słabe pod każdym względem? Soldiers of Hope jest dostojny epicki, z dosyć bogatym planem drugim, w tym fletem i orkiestracjami, ale przesadnie egzaltowany wokal Santiago Bürgi niweczy w sumie dobrą melodię. Także solowe zagrywki gitarzystów trudno jest uznać za interesujące i może tylko hammondy w drugiej części przykuwają na krótko uwagę.
Słaby jest także symfonicznie zrealizowany speed power metal w Devil's Vision, z żeńskimi wokalami.
W rozmarzonym Stagnant Waters II, gdzie pojawiają się bardzo ładne partie symfoniczne i pięknie na gitarze akustycznej przygrywa Victor Rivarola znów nijako, za sprawą śpiewu bez wiary i realnej emocji, a przecież męskich emocjonalnych głosów tu wśród wykonawców nie brakuje. Wyszedł niby rock, niby pół metalowa ballada symfoniczna i ostatecznie nic ciekawego.
Skoczne klawisze, przejrzysta produkcja, melodic power aranżacja , damskie wokale i w sumie mamy miałki Goddess of the Sea. Podobnych kompozycji w niby baśniowym klimacie i z onirycznym wykonaniem przy folkowych, średniowiecznych akordach jest mnóstwo i setki lepszych. Do tego trochę gothic metalu w stylu fińskim w przeciętnym Again i bardzo dobry gothic/symphonic operatica w Xarax, łagodnym, poprowadzonym stanowczo w umiarkowanym tempie. Jest tu także chyba najlepszy zestaw solówek gitarowych na całej płycie.
Wszystko jednak zmierza ku finałowemu gigantowi Beyond Space Without Limits. Skupia on w sobie całą ideę płyty, czyli skupia żadnej.  Jest to i rozległość klawiszowa i flet, i gitara akustyczna i wieloznaczność space rocka i zmienność progresywna i wiele głosów, które prawie nic nie wnoszą. Najlepszy oczywiście z tego wszystkiego saksofon, na którym zagrał Matias S. Yanucci.


Ten album trudno uznać za udany. Eklektyzm tym razem przeszedł z różnorodności utworów na same nadmierne skomplikowanie kompozycji, gdzie upchane zostały wszelaki gatunki razem bez żadnego uzasadnienia. Nie bardzo wiadomo, do kogo to wszystko jest skierowane, bo jeśli do fanów progresji, to jest ona niskim poziomie. Jeśli zaś do miłośników symfonicznego melodic power metalu lub gothic rock/metalu, to takich rasowych numerów jest tu za mało.
Dobór wokalistek jest kontrowersyjny, ale nie będę się tu już wdawał w szczegółową tego analizę. Powiem tylko, że w zdecydowanej większości duety wokalne są na niskim poziomie. Santiago Bürgi jako wokalista manieryczny i nazbyt egzaltowany i ciekawi mnie tylko jak na to wszystko reagował Victor Rivarola.
Nie podobają mi się także nachalne, przeładowane i egocentryczne partie perkusji Romana w mocniejszych numerach.
Aby zaistnieć, niekoniecznie trzeba próbować wszystkich zagłuszyć. Praca gitar na poziomie średnim, jednak sola raczej słabe. Najlepsze są oczywiście pochody basowe lidera, chociażby w Within My Madness, ale nie na tym ma się przecież opierać ta muzyka.
Co do produkcji można mieć także spore zastrzeżenia. Album był nagrywany na przełomie lat 2011 i 20122 w Buenos Aires, ale brzmieniowo to homogeniczne nie jest i obok znakomicie brzmiących utworów są także pod tym względem zdecydowanie niedopracowane.
Ogólnie jest to porażka artystyczna Vazqueza w tej stylistyce.
Jako BETO VASQUEZ INFINITY muzyk powrócił w roku 2018 albumem "Humanity" ale już tylko z dwoma wokalistami, bez wokalisty, i w ramach power symphonic/ gothic operatica.

Ocena: 5,4/10

new 26.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Beto Vázquez Infinity - przez Memorius - 17.06.2018, 08:35:47
RE: Beto Vázquez Infinity - przez Memorius - 26.08.2018, 18:13:55

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości