Black Sabbath
#3
Black Sabbath - Born Again (1983)

[Obrazek: R-2637933-1294445645.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Trashed 04:16
2. Stonehenge 01:58
3. Disturbing the Priest 05:49
4. The Dark 00:45
5. Zero the Hero 07:35
6. Digital Bitch 03:39
7. Born Again 06:34
8. Hot Line 04:52
9. Keep It Warm 05:36

Rok wydania: 1983
Gatunek: heavy metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Ian Gillan - śpiew
Tony Iommi - gitara
Terrance "Geezer" Butler - bas
Bill Ward - perkusja
Geoff Nicholls - instrumnety klawiszowe (muzyk współpracujący z zespołem)

Odejście R.J.Dio z BLACK SABBATH było w czasie gdy ten fakt miał miejsce ogromną sensacją. Jeszcze większą jednak było pojawienie się w składzie grupy Iana Gillana, legendarnego wokalisty DEEP PURPLE. Najwięksi tytani epoki tworzenia podstaw pod muzykę heavy metal spotkali się w jednym zespole, który poza wokalistą pojawił się ponownie w oryginalnym składzie.
Album ten jednak obala tezę, że im więcej sław i gigantów gra razem, tym lepiej i tym ciekawiej. Sławne nazwiska mają swoje przywileje. Muzyczne przyzwyczajenie i swoją odrębność na wysokim poziomie, co gdy się to zsumuje razem, nie zawsze daje wynik taki, jakiego oczekują słuchacze. Tak jest i tym razem na płycie, która jako kompromis pomiędzy stylem preferowanym przez Gillana a tym, co oferował przez lata BLACK SABBATH w różnych konfiguracjach, sprawdza się średnio.

Gillan zaprezentował się bardziej od strony wokalnej ze swoich indywidualnych projektów, niż jako dawny wokalista DEEP PURPLE. Luźny, swobodny rockowy styl, lekkość w licznych wysokich partiach to wokal do tej pory w BLACK SABBATH niespotykany i wymuszający na instrumentalistach inne podejście do tego, co sami prezentują. Na tym LP BLACK SABBATH jak BLACK SABBATH nie brzmi i ktoś słabiej obeznany z twórczością tej grupy mógłby protoplastów ciężkiego grania tu nie rozpoznać. Samo brzmienie jest zdecydowanie lżejsze niż dotychczas, czyste, klarowne i gitarowo ugrzecznione, przy czym poziom mocy jest tu najbardziej porównywalny do albumu "Glory Road" Gillana z 1980 roku. Ward i Butler zrezygnowali tu z tej klasycznej dla zespołu heavy doomej i classic metalowej koncepcji wykorzystania sekcji rytmicznej i mamy tu więcej rockowego szumu blach i wyżej strojonego basu. Iommi nie do końca natomiast jakoś odnajduje się w tym wszystkim. Chwilami można odnieść wrażęnie, że jakby ściga się z Gillanem, że te tempa są szucznie podkręcane, a Gillan wciąż jest o pół kroku do przodu. Iommi stara się zachować swoją tożsamość w solach, ale te, które są prostą kontynuacją stylu BLACK SABBATH, nie zawsze pasują do prostych melodyjnych kompozycji, a te najbardziej melodyjne i rockowe rozmywają swoistość i rozpoznawalność stylu gitarzysty.
W tym całym kotle wymieszanych wpływów na wierzch wypływa przeważnie Gillan.
Szybkie, jasne i posiadający spory rozmach numery w rodzaju "Zero the Hero", "Keep It Warm" czy najlepszy z całej tej szybkiej stawki "Digital Bitch" to kawałki, które z powodzeniem mogłyby się znaleźć na solowej płycie Gillana. Gillan czuje się tu jak ryba w wodzie, natomiast pozostali muzycy już niekoniecznie. Ogólnie tam, gdzie BLACK SABBATH podgrywa Gillanowi, jest przyjemnie, a nawet znakomicie, jak we wspomnianym "Digital Bitch", odegranym brawurowo i z najbardziej zawiadiackim solem Iommiego na płycie.
Tam, gdzie ma dojść do jakichś kompromisów i taki czy inny BLACK SABBATH wychodzi na plan pierwszy ("Trashed", "Disturbing the Priest") jest już gorzej, bo mrok i siła BS podlane sosem hard rocka przełomu lat 70tych i 80tych to mieszanka średnio strawna. Dwa wypełniacze instrumentalne, przy czym "The Dark" można traktować jako pewnego rodzaju intro do "Zero the Hero" i gdyby tylko takie rzeczy się na tym LP znalazły, nie bardzo byłoby gdzie westchnąć z zachwytu.
Jest jednak wśród tych kompozycji magiczny "Born Again". Wolny, ale balladowy, melancholijny, ale nie ckliwy utwór, w którym pewna posępność BLACK SABBATH jest lekko rozświetlana wspaniałymi wokalami Gillana, ekspresyjnymi i przypominającymi czasy "Child In Time". Utwór dla wielu słuchaczy starszego pokolenia bardzo ważny, bo to często zarazem wspomnienie pierwszego taniego wina wypitego z kolegami ogarniętymi pasją słuchania ciężkiej muzyki w przyciemnionym i zadymionym pokoju.

Perła, ale nie w koronie, bo ten LP na koronację jednak nie zasługuje.
Nietypowy dla BLACK SABBATH, który dla Gillana był tylko poczekalnią przed ponownym wejściem do sali DEEP PURPLE.


Ocena: 7,5/10

5.02.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:00:39
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:01:35
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:02:33
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:03:31
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:04:49
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:06:06
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:06:55
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:07:57
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 19.08.2018, 11:08:47
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 17:56:18
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 18:45:54
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 20:04:54
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 21:27:54
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 05.10.2018, 19:41:50
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 05.10.2018, 20:31:31
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 15.10.2018, 19:50:37
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 20.11.2018, 19:55:29
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 20.11.2018, 21:53:32
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 24.11.2018, 22:22:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości