Concerto Moon
#12
Concerto Moon - Rain Fire (2020)

[Obrazek: 884009.jpg?5127]

tracklista:
1.Long Way to Go 05:11
2.Rain Fire 03:53
3.Run for the Light 04:50
4.Waiting for You 06:38
5.The Night Tells Thousand Lies 05:17
6.Burnt Society 05:15
7.False Confidence 04:15
8.Rise and Fall 04:50
9.The Next Moment of Grief 03:24
10.Mirror Design 04:37

rok wydania: 2020
gatunek: melodic heavy metal
kraj: Japonia

skład zespołu:
Wataru Haga - śpiew
Norifumi Shima - gitara
Shigeharu Nakayasu - gitara basowa
Atsushi Kawatsuka (Tora) - perkusja
Ryo Miyake - instrumenty klawiszowe


Nadeszła pora na pierwszy album CONCERTO MOON z nowymi kompozycjami zaśpiewanymi przez Wataru Haga. Płyta ukazała się grudniu 2020 nakładem Walküre Records.

Haga to wokalista nieco innego pokroju niż Kuze, bardziej plasujący się w klasycznej stylistyce JRocka i na pewno mniej charyzmatyczny i mniej technicznie zaawansowany, jednak na pewno w konwencji JRocka brzmiący przekonująco.
Tego zmetalizowanego JRocka jest na tej płycie bardzo dużo i można powiedzieć, że cała pierwsza część albumu jest w tym stylu. Zaczyna się jednak od znakomitego Long Way to Go, gdzie melodic power/heavy metal jest wzbogacony o elementy neoklasyczne i wysokiej klasy partię solową nowego klawiszowca Ryo Miyake. Te mocniejsze partie gitarowe przywodzą na myśl albumy CONCERTO MOON sprzed 2017. Melodic  heavy metal w typowo japońskiej romantycznej manierze jest tu reprezentowany przez zagrany w umiarkowanym tempie Rain Fire, niezwykle elegancki, oraz Run for the Light, który zaczyna się bardziej jako lżejsza wersja heavy/power metalowych speedowych numerów z dawniejszych lat, ale refren jest absolutnie z obszarów JRocka. Trzeba przyznać, że gdy Haga nie jest zmuszony śpiewać zbyt wysoko, to jest wyborny i lepszy w romantic metalu niż Kuze. Pięknie się Haga prezentuje w łagodnych archetypowych dla JRocka wyciskaczach łez Waiting for You i The Night Tells Thousand Lies, perfekcyjnie zrealizowanych w refrenach i delikatnych aranżacjach planu drugiego z klawiszami perfekcyjnymi wielogłosowymi harmoniami w chórkach. Tu też dwa słowa o Shima. Można odnieść wrażenie, że tym razem Mistrz gra nieco zachowawczo w solówkach, wyśmienitych, ale czasem chyba trochę bez właściwej mu nieprawdopodobnej maestrii. A może po prostu ta pirotechnika gitarowa na tym albumie nie jest tak bardzo konieczna?
Nikt na świecie z takim pietyzmem nie podtrzymuje tradycji RAINBOW z czasów Bonneta/Turnera jak CONCERTO MOON. Nikt tak pięknie nie gra w stylu Blackmore'a jak Shima. Druga część albumu to jeden wielki popis Japończyków w takim graniu, mocno nawiązującym do tego, co w tej kategorii zagrali w roku 2017. Fenomenalnie się to prezentuje w pełnym ciepła, a zarazem dynamicznym Burnt Society i refrenem, gdzie po prostu się chciałoby usłyszeć Grahama... I jeszcze raz to samo w niezwykle zgrabnym, mocno bujającym False Confidence. Pięknie! I do tego nieco dramatycznej, ale subtelnie podanej neoklasyki w ornamentacjach. Spokojny styl akcentowania tego wszystkiego przez gitarę Shima godny najwyższego szacunku i podziwu. W Rise and Fall więcej z czasów Turnera i więcej, jeszcze więcej klasycznej brytyjskiej rockowej elegancji Blackmore'a z lat 80tych. Bardzo pewnie tu śpiewa Wataru Haga i można powiedzieć, że w tym numerze  wszyscy mu po prostu podgrywają, oczywiście do momentu, gdy Shima nie zaczyna grać brawurowego tym razem solo z ogromną dawką rockowego żaru. To jest jednak Guitar Hero nieprzemijający!
Skoro RAINBOW i Blackmore, to nie mogło zabraknąć instrumentalnej wariacji na temat "Vielleicht das nachster Zeit". Tak, The Next Moment of Grief jest przecudowny i poruszający. Ani grama w tym przesady! Jak tu płacze, jak smutna i nostalgiczna jest gitara Shimy... No i Mirror Design z zestawem najbardziej klasycznych riiffów RAINBOW w odświeżonej formule na koniec. Tak, o to chodziło, tak przecież już właściwie nie gra. Jaka szkoda... Te "lordowskie" klawisze, ten pojedynek z Shima. Moc!

Jak pięknie to zostało zrealizowane. Z pietyzmem styl soundu vintage RAINBOW i z perfekcją metaliczny JRock. Nie słychać tu tej sztucznej elektroniki, japońskiego, robionego domowym sposobem masteringu, ani przez sekundę nie słychać.
Trochę się obawiałem tego, co na tym albumie usłyszę. Mogło być różnie. Tymczasem CONCERTO MOON przedstawił wyborny zestaw kompozycji na wyśrubowanym poziomie i nie zawiódł Haga.
To jednak wielki zespół jest, już od ćwierćwiecza.


ocena: 9,5/10

new 12.12.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Concerto Moon - przez Memorius - 17.06.2018, 16:56:46
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 17.06.2018, 16:57:27
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 17.06.2018, 16:58:51
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 17.06.2018, 16:59:54
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 17.06.2018, 17:00:48
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 17.06.2018, 17:02:50
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 17.06.2018, 17:03:39
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 15.08.2018, 18:33:05
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 24.09.2018, 16:48:32
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 07.11.2019, 17:36:34
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 26.11.2019, 15:10:55
RE: Concerto Moon - przez Memorius - 12.12.2020, 17:02:31

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości