Deep Purple
#1
Deep Purple - Burn (1974)

[Obrazek: R-1820983-1377170892-8068.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Burn 06:04
2. Might Just Take Your Life 04:39
3. Lay Down, Stay Down 04:19
4. Sail Away 05:53
5. You Fool No One 04:46
6. What's Goin' on Here 05:00
7. Mistreated 07:27
8. 'A' 200 04:04

Rok wydania: 1974
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wieka Brytania

Skład zespołu:
David Coverdale - śpiew
Ritchie Blackmore - gitara
Glenn Hughes - bas, śpiew
Ian Paice - perkusja
Jon Lord - instrumenty klawiszowe

DEEP PURPLE bez Gillana i Glovera.
Skończyła się pewna epoka i musiała rozpocząć nowa, bo ten zespół był w tym czasie czymś więcej niż tylko kolejną rockową grupą. Aby uzupełnić skład, muzycy, którzy pozostali w zespole, dokonali wielkiej liczby przesłuchań, zanim wyłonili tych, którzy mieli zająć miejsce nieobecnych. Ani Davida Coverdale'a, ani Glenna Hughesa nikt nie znał. Zresztą w owym czasie niemal każdy, kto nie mieścił się w lansowanej przez radio i wytwórnie płytowe ścisłej czołówce pozostawał nieznany.

Album przygotowany został szybko i od poprzedniego minął zaledwie rok, ten rok był jednak czasem obaw i niepokoju - jaki będzie ten nowy DEEP PURPLE?
Premiera "Burn" wydanego przez EMI i Purple Records w lutym 1974 roku zelektryzowała i wywołała sensację. Takiej płyty chyba się nikt nie spodziewał.
O ile Hughes okazał się średniej klasy basistą i fatalnym, na szczęście niezbyt widocznym, wykonawcą wokali pobocznych, to Coverdale zdumiał i zachwycił. Inny to głos niż Gillana. Tu nie ma wysokich ekstatycznych okrzyków. To głos średnich rejestrów, mocny, plastyczny i zdecydowany, uduchowiony i przepojony bluesową i soulową manierą, która na tym albumie też się częściowo ujawniła. DEEP PURPLE powrócił nieco prostszy w formie kompozycji, ale bardziej masywny, bardziej metalowy, dążący do celu bez zakrętów i nadmiernych ozdobników. Pojawiła się siła i energia, jakiej na albumie poprzednim wyraźnie zabrakło.
"Burn" to wymarzony otwieracz, szybki, zwarty, od wewnątrz płonący i buchający żarem na zewnątrz, wyrazisty i skomasowany z popisowymi solami Blackmore'a i Lorda, przy czym Lord w znacznej mierze porzuca wcześniej stosowane patenty na rzecz wykorzystania instrumentów klawiszowych jako wsparcia dla gitarowych natarć. Masywne granie, najbardziej chyba w osadzonym w ciężkich riffach poruszającym "Sail Away" ze świetną, wyważoną idealnie rytmiką. Powraca także DEEP PURPLE bardzie rockowy, co ciekawe rozbujany "What's Goin' on Here" jest jakby zrobiony bardziej pod Gillana niż Coverdale'a, natomiast cięższy "Might Just Take Your Life" to kompozycja dla nowego wokalisty idealna. Stała się ona potem pewnym wzorcem dla wielu brytyjskich zespołów, grających heavy metal osadzony w rockowej tradycji Albionu. Weselszy, zawadiacki "Lay Down, Stay Down" to nie jest może szczyt możliwości kompozytorskich zespołu, jednak grupa chciała chyba zaprezentować się z różnych stron i spróbować różnej muzyki, zaliczanej do ciężkiego rocka. Czym dla "Fireball" był "Fools", tym dla "Burn" jest "You Fool No One". Mimo różnicy temp jest tu podobny klimat, oddalony od swobodnej rockowej zabawy czy metalowego niszczenia pędem. Ta kompozycja jest niepokojąca, wymaga dalszego ciągu i taki dopisywany był w rozbudowanych koncertowych wersjach tego utworu. Trochę na przyczepkę na płycie znajduje się instrumentalny "A 200", który wydaje się bardziej muzycznym szkicem niż kompozycją zamkniętą i być może miał być rozwinięty w wersjach live, ale na płytach koncertowych nie znalazło to odzwierciedlenia.
"Mistreated". Gdy DEEP PURPLE w 1970 roku przedstawił "Child In Time" zdawało się, że ten rozdział został zamknięty raz na zawsze arcydziełem klimatu. "Mistreated" to arcydzieło powtarza, choć to kompozycja w zupełnie innym stylu, zbudowana na bluesowym fundamencie, zarazem smutna i ciężka, ciężka także w formie wykonania, a przy tym znacznie prostsza od wyprowadzonej z art rocka kompozycji "Child In Time". Równie jednak nieśmiertelna i zaliczona do absolutnej klasyki heavy rockowego grania. Pojawiała się potem i na koncertowych albumach RAINBOW z wokalem Dio i w repertuarze WHITESNAKE pod wodzą Coverdale'a.

Całość albumu ma świetną produkcję, zdecydowanie lepszą niż płyty poprzedniej. Brzmienie wszystkich instrumentów jest mocniejsze i bardziej wyraziste, jakby dla podkreślenia innego głosu, który tu przewodzi. Wystarczy posłuchać tylko "Burn" i już wiadomo, o co chodzi.
DEEP PURPLE w roku 1974 miał coś do udowodnienia, zarówno sobie, jak i milionom fanów na świecie. Udowodnił, tworząc nowy, świeży obraz zespołu, szkoda tylko, że pospiesznie wydany "Stormbringer" już tego dowodu nie umocnił.


Ocena: 8.8/10

11.01.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:38:39
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:40:10
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:40:54
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:41:58
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:42:48
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:43:35
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:44:33
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.06.2018, 13:45:23
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.08.2018, 10:19:55
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.08.2018, 12:16:01
RE: Deep Purple - przez Memorius - 19.08.2018, 14:42:08

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości