Forsaken
#6
Forsaken - Pentateuch (2017)
[Obrazek: R-11120406-1510227627-1041.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Phaneros (Coming to Light) 01:22
2. Serpent Bride 06:58
3. The Banishment 01:52
4. Primal Wound 06:23
5. The Dove and the Raven 08:48
6. Decalogue 06:48
7. Sabaoth (The Law Giver) 07:24
8. Apocryphal Winds 15:08

Rok wydania: 2017
Gatunek: epic doom metal
Kraj: Malta

Skład zespołu:
Leo Stivala - śpiew
Sean Vukovic - gitara
Albert Bell - gitara basowa
Simeon Gatt - perkusja

Bardzo długo FORSAKEN nie dawał znaku życia, bardzo długo.
Wreszcie 13 października 2017 roku nakładem duńskiej wytwórni  Mighty Music pojawił się album "Pentateuch", o którym zakulisowo mówiło się z nadziejami, ale i z powątpiewaniem.

W mojej ocenie wątpliwości się potwierdziły, przy czym niespodziewanie także w sferze produkcyjnej tego albumu.
Nawet nie przysłuchując się zbyt uważnie można wychwycić znaczące różnice w brzmieniu poszczególnych utworów, szczególnie jeśli chodzi o perkusję. Gitara jest potężna, nawet zbyt potężna i jeśli na początku pieści ucho jej krusząca moc, to w pewnym momencie zaczyna ona męczyć. Bas jest nadmiernie nastawiony na doły, a razem wszystko brzmi nadzwyczaj surowo i niemal brutalnie. FORSAKEN czarował zawsze także umiarkowanym, czy raczej stosownie do epickiego stylu dobranym soudem, który tu jest przerysowany.
Moc dostojnych kompozycji jest ogromna. Monumentalny walec Serpent Bride, rozgniata, jednak tych partii z klimatycznymi zwolnieniami jest za mało. he Banishment z narracją jest chwilą wytchnienia przed Primal Wound. Nie za ciekawy wokal Stivala tutaj, jakiś taki nadmiernie rozpaczliwy, więcej heavy/epic niż doom i to w sumie średniej klasy, dużo głośnej, mało czytelnej perkusji, niespecjalna partia gitarowa Vukivica. Wirtuozerska ale bardziej progresywna niż epic doomowa. Doom wraca w The Dove and the Raven, ale tylko doom, bo numer jest ponury i gwałtowny w wokalu Stivala i całość opiera się na Stivala, za bardzo wyeksponowanym w tym ekstatycznie wyrażanej emocji. Dużo tu klimatu CANDLEMASS z Messiahem, jednak całościowo to robi wrażenie CANDLEMASS  z Björnem Flodkvistem. Dramatyzm podkręca Vukovic w solo, tyle, że w tym czasie bas nieznośnie warczy i nie bardzo wiadomo kogo tu właściwie słuchać.
Decalogue obiecująco się rozpoczyna, nie za szybko, w klasycznych tempach FORSAKEN  i tu jest znacznie ciekawiej. Ostatecznie jednak tylko do momentu, że poza powtarzającym się motywem przewodnim nie dzieje się tu wiele więcej. Partia klimatyczna jest przeciętna i jak na FORSAKEN mało melodyjna. Sabaoth (The Law Giver) to ponownie bardziej heavy/epic niż doom. Szybki, niemal w power/doomowej manierze zagrany cały czas tworzy wrażenie,ż e się tu coś jeszcze więcej dobrego przydarzy, ale tak nie jest. Apocryphal Winds to moloch, doom/heavy potwór, rozwijający się powoli, narastający, dewastujący siłą gitarowych akordów, ostatecznie jednak zmierzający gdzieś donikąd. Faktem jest, że ten numer gęsto utkany jest znakomitymi solami Vukovica, ale przecież epic doom nie opiera się na samych solach.

FORSAKEN nagrał dobrą płytę i nic ponadto. Utwory są dalekie w swojej mocy oddziaływania na umysł i serce od tych z poprzednich płyt. Przerysowane ostrością i ciężarem brzmienie w połowie albumu zaczyna męczyć i drażnić. Także Stivala jest jakiś dokuczliwie manieryczny.
Trochę to wszystko niedopracowane, nieprzemyślane jak należy... A tyle było czasu. Można było jeszcze nad tym posiedzieć. Nic by się stało, gdyby "Pentateuch" ukazał się  w roku 2018.

ocena: 7/10

new 29.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Forsaken - przez Memorius - 20.06.2018, 18:04:48
RE: Forsaken - przez Memorius - 20.06.2018, 18:05:33
RE: Forsaken - przez Memorius - 20.06.2018, 18:06:18
RE: Forsaken - przez Memorius - 20.06.2018, 18:07:04
RE: Forsaken - przez Memorius - 20.06.2018, 18:07:50
RE: Forsaken - przez Memorius - 29.11.2018, 18:03:55

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości