Grave Digger
#20
Grave Digger - Symbol of Eternity (2022)

[Obrazek: 1038591.jpg?5235]

Tracklista:
1. The Siege of Akkon 01:04         
2. Battle Cry 03:53         
3. Hell Is My Purgatory 03:54     
4. King of the Kings 04:44     
5. Symbol of Eternity 05:19         
6. Saladin 00:37         
7. Nights of Jerusalem 04:40         
8. Heart of a Warrior 03:47         
9. Grace of God 04:24         
10. Sky of Swords 04:16         
11. Holy Warfare 03:44         
12. The Last Crusade 05:21         
13. Hellas Hellas (Vasilis Papakonstantinou cover) 04:01

Rok wydania: 2022
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład:
Chris Boltendahl - śpiew
Axel Ritt - gitara
Jens Becker - bas
Marcus Kniep - perkusja, instrumenty klawiszowe


Fields of Blood było sporym rozczarowaniem i należało zadać pytanie, czy GRAVE DIGGER ma jeszcze sens.
Wiele sobie nie obiecywałem po HELLRYDER, ale Boltendahl z Rittem bardzo miło zaskoczyli debiutem tego projektu i dawało to pewne nadzieje.
Oczywiście ważniejszym przedsięwzięciem jest GRAVE DIGGER i zgodnie z wieloletnią tradycją, punktualnie po 2 latach, atakują kolejnym albumem, tym razem z nową wytwórnią, znakomitym macedońskim Rock of Angels Records, które wyznaczyło premierę na 26 sierpnia 2022 roku.

Battle Cry to odgrzewanie kotleta z czasów Excalibur, konkretnie pomysłu na refren Pendragon i wiele innych, ale słucha się tego bardzo dobrze, szczególnie szorstkiego i agresywnego Boltendahla i rozdzierającej gitary.
Trudno mówić o jakimś powiewie świeżości w przypadku tej grupy, ale mimo to cieszy bardzo skromne przemycanie pomysłów na twardy heavy metal z HELLRYDER, szczególnie mocnej w gitarze i surowsze brzmienie (oczywiście nie tak surowe i mocne jak w HELLRYDER). Bas jest potężny, a perkusja, jakiej dawno w GRAVE DIGGER nie było. Kniep na albumie poprzednim nie miał ani za wiele do pokazania ani powiedzenia i nie istniał, tutaj momentami nawet potrafi zaskoczyć energią i dobrze wykorzystaną przestrzenią w King of the Kings, w którym akurat kopiują MAJESTY z ciągotami do MANOWAR i wychodzi to nawet przekonująco. Dobrze też wyszło Hell Is My Purgatory, w którym są pogłosy HELLRYDER, nie jest to geniusz gatunku czy wielkie odkrycie, ale po wielu rozczarowaniach, jakie GRAVE DIGGER zaserwował w ostatnich latach, to jest to niemal jak miód na uszy. Może i z marketu, a nie pasieki, bo refren toporny, ale to w końcu GRAVE DIGGER.
Symbol of Eternity to już typowy GRAVE DIGGER z czasów Knights of the Cross, podobnie kwadratowy Nights of Jerusalem i wiele do zarzucenia tutaj nie ma, bo zagrali dobrze, Symbol of Eternity nawet z autentyczną nutą nostalgii. Heart of a Warrior to mało odkrywcze krążenie w klimatach MAJESTY i najbardziej szkoda jest tutaj motywu rockowego. To mogło pójść dalej i by wyszedł dobry, rozbujany GRAVE DIGGER na poziomie ostatniego MYSTIC PROPHECY i ARIDA VORTEX.
Grace of God to znów ukłon w stronę Knights of the Cross, ale są już tutaj naleciałości GRAVE DIGGER z 2001 roku i to brzmi tylko poprawnie, ale w końcu nauczyli się grać jak MANOWAR w Sky of Swords. Może nie jest to najwyższych lotów, ale na pewno ciekawsze od tego, co MANOWAR nagrało w ciągu ostatnich 15 lat i ciekawie tutaj Ritt nawiązał do Logana w braku ozdobnika gitarowego, o którym warto byłoby napisać.
Holy Warfare to solidny GRAVE DIGGER bez niespodzianek i nieporywający tłumów, zwyczajny germański heavy metal i nie ma zaskoczenia przy wolniejszym i bardziej marszowym The Last Crusade na zakończenie. Krojone na miarę.

Brzmienie autorstwa Chris Boltendahla bezbłędne i selektywne, tradycyjne dla Niemiec w ustawieniu planów, z dużą i dobrze wykorzystaną przestrzenią, ale sam Boltendahl tym razem śpiewa świetnie, choć nie tak interesująco jak w HELLRYDER. Na Fields of Blood można było mu zarzucić wiele, tak tutaj wraca kilka lat młodszy. Ritt jako stały element tła GRAVE DIGGER gra tak, jak przyzwyczaił w ciągu ostatnich 12 lat, bardzo oszczędnie i chyba trzeba się pogodzić z tym, że ten czarodziej z DOMAIN nie wróci.
Może nie jest to najlepszy album GRAVE DIGGER, ale nie jest też najgorszy. W końcu poziom, do jakiego GRAVE DIGGER przyzwyczaił i kompromitacji na poziomie Clash of the Gods czy Healed by Metal nie ma.
Jest skostniały i sprawdzony GRAVE DIGGER, który nie przyprawia o przyspieszone bicie serca i nie zapisze się w annałach metalowej historii na wieki ani nie będzie świętym graalem, ale i nie wywołuje zażenowania, a to już postęp i krok w dobrą stronę, nawet jeśli zachowawczy.


Ocena: 7.4/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni  Rock of Angels Records!
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Grave Digger - przez Memorius - 20.06.2018, 23:19:43
RE: Grave Digger - przez Memorius - 01.01.2019, 19:15:24
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 25.09.2019, 20:13:47
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 25.09.2019, 20:40:33
RE: Grave Digger - przez Memorius - 10.02.2020, 21:20:55
RE: Grave Digger - przez Memorius - 02.03.2020, 16:27:48
RE: Grave Digger - przez Memorius - 20.03.2020, 18:25:36
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 29.05.2020, 22:22:04
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 08.06.2021, 01:03:14
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 18.06.2021, 22:21:15
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 13.07.2021, 15:55:21
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 19.05.2022, 21:36:25
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 20.05.2022, 17:18:45
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 06.07.2022, 14:40:26
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 12.07.2022, 20:24:15
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 12.07.2022, 20:57:49
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 19.07.2022, 15:06:37
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 19.07.2022, 15:47:34
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 20.07.2022, 20:53:21
RE: Grave Digger - przez SteelHammer - 21.07.2022, 16:05:19

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości