Kaledon
#1
Kaledon - Legend of the Forgotten Reign - Chapter 1:  The Destruction (2002)

[Obrazek: R-2440819-1284215480.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Imperium Fulgens 02:02
2. In Search of Kaledon 03:38
3. Army of the Undead King 03:38
4. Thunder in the Sky 03:31
5. Streets of the Kingdom 05:47
6. Spirit of the Dragon 04:19
7. Hero of the Land 03:28
8. God Says Yes 04:26
9. Deep Forest 02:45
10. Desert Land of Warriors 05:32
11. The Jackal's Fall 09:18

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Claudio Conti - śpiew
Daniele Fuligni - instrumenty klawiszowe, harfa
Alex Mele - gitara, śpiew
Tommaso Nemesio - gitara
Paolo Lezziroli - bas, śpiew
David Folchitto - perkusja

KALEDON należy do rzymskiej kohorty grup melodic power metal, które w mniejszym lub większym stopniu wypłynęły na bazie popularności muzyki RHAPSODY i zdobyły sporą popularność wśród fanów melodyjnego fantasy power metalu. Zespół zapewne od razu postawił sobie za cel stworzenie epickiej sagi rozpisanej na lata i kolejne płyty bowiem album "Legend of the Forgotten Reign" określony został jako "Chapter 1: The Destruction" i następne rozdziały rzeczywiście powstały. Debiut KALEDON został wydany w październiku 2002 roku przez włoską wytwórnię Steelborn Records.

Destrukcji jednak tu nie ma. KALEDON we wszystkich elementach ustępuje konkurencji, bo i symfonika jest bardzo daleka od poziomu RHAPSODY i raczkuje tu bardziej, niż jest istotnym składnikiem, teatralno-słuchowiskowy charakter jest jeszcze mniej interesujący, niż w THY MAJESTIE, a melodie poziomem atrakcyjności plasują zespół na pozycjach w dalekich dolnych rejonach tabeli takiego grania z Italii.
Nie zachwyca ani intro, ani szybkie galopujące numery "In Search of Kaledon", "Thunder in the Sky" czy "Desert Land of Warriors", gdzie nie bardzo wiadomo, w którym miejscu kończy się melodic metal, a gdzie zaczyna epickie fantasy z rycerzami, głownie dlatego, że dobrane są tu fatalnie klawisze oraz pianino zupełnie niewpasowane w te szybkie granie.
Więcej nieco dramatyzmu jest w "Army of the Undead King" tu jednak utwór mógłby być dłuższy, a urywa się ten wątek jakoś nagle... chociaż z drugiej strony chaotyczne wokale poboczne i dużo wysokich zaśpiewów Conti powodują, że i tu ten koniec przynosi pewną ulgę. Conti nie jest złym wokalistą, jednak ta maniera śpiewania niebywale wysoko z tendencją do krzyku powoduje, że na każde jego kolejne wejście czeka się tu z pewnym niepokojem podobnie jak jeszcze gorszych w tej materii Mele i Lezziroli, którzy też nie żałują gardeł w wysokich, fałszywie brzmiących duetach. Śpiewa dużo, bo utwory nie są długie, a części instrumentalne bardzo przeciętne także z powodu słabych, po prostu słabych solówek gitarowych Mele i Nemesio. Tradycyjny dla gatunku balladowy song epicki "Streets of the Kingdom" taki co najwyżej poprawny, zaś "Spirit of the Dragon" to po prostu parodia gatunku ze zdumiewająco fatalnym refrenem. Infantylnie i nieporadnie zespół brzmi w speed power melodic graniu rycerskim w "Hero of the Land" i "God Says Yes" i w przypadku tego drugiego utworu wyraźnie słychać, ile lat świetlnych dzieli ten zespół od RHAPSODY. Tu wokale Conti są po prostu okropne i całkowicie amatorskie."Deep Forest" może ma być w zamyśle taką pieśnią ogniskową w stylistyce BLIND GUARDIAN, ale jest również zupełnie nieudany i w tym delikatnym podkładzie pod duet wokalny nieprzemyślany, bo obaj wszystko to zbyt pastelowo zagrane po prostu zagłuszają. Zazwyczaj na takich albumach najważniejszym punktem programu jest długa kompozycja na końcu i taką również przedstawia KALEDON. "The Jackal's Fall" zawiera obowiązkowe nijakie tu intro, obowiązkowe pianino tu plumkające, a potem niestety pełne fałszów i dysonansów oraz grającej obok tego wszystkiego perkusji nadęte i pompatyczne granie o cechach odrzutów z przedwstępnych sesji nagraniowych RHAPSODY.

Co z tego, że album ma bardzo dobre brzmienie z doskonale ustawioną perkusją i wyrazistymi gitarami, skoro ta klarowna produkcja tylko uwypukla wszelkie wpadki i niedoróbki wykonawcze i aranżacyjne. KALEDON naprawdę nie ma też pomysłu na atrakcyjne w gatunku melodie. Rzadko się zdarza, żeby na takiej płycie nie było ani jednego numeru o charakterze fantasy flower power killera. Tu nie ma.
To pierwsza część tej historii. Następne KALEDON dopisze już niebawem.


Ocena: 4,5/10

11.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Kaledon - przez Memorius - 21.06.2018, 21:36:52
RE: Kaledon - przez Memorius - 21.06.2018, 21:39:57
RE: Kaledon - przez Memorius - 22.09.2019, 11:55:23
RE: Kaledon - przez Memorius - 23.09.2019, 22:40:53
RE: Kaledon - przez Memorius - 28.10.2019, 14:52:38
RE: Kaledon - przez Memorius - 03.11.2019, 10:46:58
RE: Kaledon - przez Memorius - 11.11.2019, 10:26:56
RE: Kaledon - przez Memorius - 18.11.2019, 16:49:42
RE: Kaledon - przez Memorius - 27.11.2019, 14:18:28
RE: Kaledon - przez Memorius - 16.08.2022, 17:35:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości