Liege Lord
#2
Liege Lord - Burn To My Touch (1987)

[Obrazek: R-1915151-1395616222-6939.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Transgressor 03:20
2. Birds of Prey 02:57
3. Cast Out 03:05
4. Portrait of Despair 02:58
5. Black Lit Knights 04:06
6. The Manic's Mask 02:56
7. Legend 03:39
8. Walking Fire 03:07
9. Speed of Sound 04:32

Rok wydania: 1987
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Andy Michaud - śpiew
Paul Nelson - gitara
Tony Truglio - gitara
Matt Vinci - bas
Frank Cortese - perkusja

Drugą płytę LIEGE LORD wydaje już niefrancuska Black Dragon,  a słynna Metal Blade, co wskazuje na status zespołu w tym czasie. Ta ekipa szturmem weszła do czołówki USPM i w lutym 1987 ponownie potrzebuje tylko pół godziny, by zatriumfować. W grupie znalazł się nowy gitarzysta Paul Nelson, postać bardzo ciekawa, kolega Steve Vai ze studiów w Berklee College of Music. Vai dawał mu lekcje gry na gitarze, otrzymując z każdą jeden karton papierosów. Lekcje te na pewno się przydały, bo Paul zaimponował ekipie LIEGE LORD w czasie przesłuchań i został z miejsca przyjęty.

Mocarny i pełen dumy USPM gra LIEGE LORD na tym albumie, a wszystko okraszone jest wybuchowymi solami i pojedynkami gitarzystów w szybkich tempach (instrumentalny Walking Fire), bo ta grupa najlepiej prezentuje się gdy gra szybko i dynamiczne. Znakomite jest otwarcie w postaci Transgressor i jest tu nie tylko ostro, ale wyjątkowo rycersko. Klasyk zespołu, zresztą podobnie jak jeszcze potężniejszy Cast Out. Krótkie zwarte numery Portrait of Despair i The Manic's Mask są nasycone treścią, a zestaw riffowy z bardzo atrakcyjnego pod względem melodii The Manic's Mask, był potem często wykorzystywany w kompozycjach innych amerykańskich zespołów. Najwięcej amerykańskiej atomowej mocy lat 80tych słychać w drapieżnym i surowym Black Lit Knights, ale zapewne pod względem melodii najbardziej zapadającym w pamięć jest rycerski Legend, a jeśli nie pod względem melodii to na pewno dzięki wybornym basowym szarżom Matta Vinci, który w tej kompozycji zagrał swoją życiową partię.
Speed of Sound rozpoczyna się jako metalowa ballada, z bardzo dobrą refleksyjną melodią by potem się rozkręcić i z pewnością jest to numer godny umieszczenia go także na debiucie zespołu. Najwięcej tu z tego specyficznego heroizmu LIEGE LORD z 1985, no i są wyborne barbarzyńskie wokale Andy Michauda. Gdyby szukać utworu nieco słabszego, to nieco odstaje od stawki Birds of Prey, może dlatego, że te bardziej umiarkowane classic heavy metalowe tempa nie dały tu w pełni rozwinąć skrzydeł gitarzystom.

Ciekawostką jest fakt, że producentem tego albumu był Joe Bouchard z kultowego Blue Öyster Cult, ale rewolucji w soundzie ekipy nie stworzył i całość brzmi tak jak większość płyt z USPM  z tego okresu, choć może bas jest bardziej wyrazisty, a perkusja nieco cichsza.
Jeśli chodzi o same kompozycje, to jednak ustępują one siłą rażenia tym z debiutu i są w większym stopniu odbiciem zasadniczych trendów w USPM tego okresu. Mimo to LIEGE LORD nadał pozostał w ścisłej czołówce gatunku w Stanach Zjednoczonych.


ocena: 8,8/10

new 4.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Liege Lord - przez Memorius - 23.06.2018, 17:03:44
RE: Liege Lord - przez Memorius - 04.08.2019, 19:16:12
RE: Liege Lord - przez Memorius - 22.08.2019, 19:12:28

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości