October 31
#4
October 31 - Bury the Hatchet (2014)

[Obrazek: R-6115478-1411437595-5613.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Tear Ya Down 03:36
2. Bury the Hatchet 03:37
3. Down at Lovers Lane 05:09
4. Under My Gun (Icon cover) 03:04
5. The House Where Evil Dwells 05:00
6. Growing Old 05:13
7. Gone to the Devil 03:29
8. Arsenic on the Rocks 04:37
9.Voodoo Island 03:21
10.Angel Dusted 05:11

Rok wydania: 2014
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
King Fowley - śpiew, instrumenty klawiszowe
Matt Ibach - gitara
Brian "Hellstorm" Williams - gitara
Jim Hunter - gitara basowa
Sean Wilhide - perkusja

W roku 2014 OCTOBER 31 powrócił z nową płytą i zreformowanym składzie, już bez Castillo (zastąpił go mało znany Sean Wilhide) z nowym gitarzystą rytmicznym. Album został wydany w październiku przez Hells Headbangers Records i...

No właśnie. OCTOBER 31 zaskoczył po raz kolejny, tym razem bardzo pozytywnie. Ten album to soczysty amerykański heavy/power w starej tradycji USPM, z wyrazistymi melodiami, umiejętnie dawkowanym klimatem horror metalu i pełnym ekspresji i pewności siebie wykonaniem, wybornie do tego zaśpiewany przez Fowley'a. Do tego dochodzi wirtuozerska gra solowa "Hellstorm" Williamsa, który prezentuje to pełen pirotechnicznych wyczynów gitarowych styl ognistego Axemana i doprawdy, na każde jego solo czeka się tu z ogromnym zainteresowaniem I ani razu nie zawodzi on tych oczekiwań.
Jest w tych kompozycjach i energia i entuzjazm wykonania, taki, jaki spotyka się zazwyczaj w przypadku zespołów dopiero zaczynających i chcących się pokazać, jak to bywało zazwyczaj w latach 80tych XX wieku. Tu ekipa OCTOBER 31 poszła drogą świadomej stylizacji vintage, także w brzmieniu z ryczącymi, lekko rozmytymi gitarami i mocną sekcją rytmiczną o tradycyjnym amerykańskim soundzie. To odwołanie do tradycji to każe kapitalnie zrobiony cover klasyka Under My Gun ICON. Wolniejsze, bardziej mroczne numery takie jak Bury the Hatchet nasycone są ponurą atmosferą horror metalu, ale bez komiksowej tandety królującej w tym gatunku w USA. Po części zaliczyć tu można także Down at Lovers Lane z posępną narracją. Jest potoczyście, jest wybuchowo i nawet chwilami speed/thrashowo w archetypowej stylistyce USPM w takich bardzo dobrych kompozycjach jak brawurowym openerze Tear Ya Down, mocarnym i drapieżnym Growing Old (zachwycająca współpraca gitarzystów!) czy też speedowym Gone to the Devil gęsto przetykanym solowymi zagrywkami Williamsa. Nie, no po prostu Moc! Serwują taki ognisty heavy/power także na koniec w Angel Dusted i było świetnie gdyby nie najsłabszy na tym albumie refren. Dbałość o melodie jest jednak zazwyczaj zdecydowanie zaznaczona i tu na pewno zapada w pamięć świetna melodia z mrocznego The House Where Evil Dwells czy też z potoczystego i momentami delikatnego Arsenic on the Rocks z rewelacyjnymi oldschoolowymi partiami power/thrashowymi. W bardzo udany sposób przedłużają ten styl w Voodoo Island.

Coś nowego w starym stylu. Coś bardzo dobrego i coś, co nie pozwala zapominać o OCTOBER 31 w przyszłości, choć od tego czasu nagrali tylko w roku 2016 album "Metal Massacre 31" z coverami zespołów amerykańskich.


ocena: 8,8/10

new 4.12.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
October 31 - przez Memorius - 24.06.2018, 13:52:19
RE: October 31 - przez Memorius - 24.06.2018, 13:53:00
RE: October 31 - przez Memorius - 24.06.2018, 13:53:41
RE: October 31 - przez Memorius - 04.12.2020, 20:14:17

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości