Omen
#1
Omen - Escape to Nowhere (1988)

[Obrazek: R-3517134-1474620372-1268.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. It's Not Easy 05:12
2. Radar Love (Golden Earring Cover) 06:08
3. Escape to Nowhere 04:20
4. Cry For the Morning 04:06
5. Thorn in Your Flesh 04:05
6. Poisoned 04:33
7. Nomads 03:17
8. King of the Hill 04:09
9. No Way Out 03:16

Rok wydania: 1988
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Coburn Pharr - śpiew
Kenny Powell - gitara
Jody Henry - gitara basowa
Steve Wittig - perkusja


Po wydaniu trzech albumów OMEM ugruntował swoją pozycje jednego z najważniejszych zespołów power metalowych z USA połowy lat 80-tych. Dosyć niespodziewanie odchodzi jednak, jakże istotny dla zespołu, wokalista John David Kimball i dołącza Coburn Pharr z power metalowego PRISONER. Mocny, agresywny, pełen wewnętrznej siły głos powinien dodać muzyce OMEN majestatu i potęgi, a tymczasem grupa nagle pokazuje się z zupełnie innej strony.

Album ten wydany przez Metal Blade Records w październiku 1988 roku, jest co prawda masywny brzmieniowo, ale zawiera kompozycje bliższe tradycyjnego heavy metalowi, bardziej przyjazne słuchaczowi radiowego heavy metalu, choć odległe mimo wszystko od tego, co zwykło uważać się za glam. Z pewnością wpływ na taki, a nie inny obraz tego LP miał udział w przygotowaniu materiału znanego ze współpracy z SAVATAGE Paula O'Neilla i przesunięcie się od rycerskiego grania ku heavy metalowi środka, to także jego zasługa.
To przesunięcie wyraźnie zasygnalizowane zostało poprzez umieszczenie covera holenderskiej grupy rockowej GOLDEN EARRING, ale przecież utworów o lżejszym wydźwięku jest tu znacznie więcej i taki jest już na początku "It's Not Easy" w typowej amerykańskiej heavy rockowej stylistyce. Wolniejszy "Escape to Nowhere" zawiera w sobie więcej starego stylu, jednak dynamika i żywiołowość mimo agresywnego wokalu Pharra gdzieś się zatraciła.
Ogólnie OMEN gra wolniej, trochę kombinuje z epiką w "Cry For the Morning" i ta surowość w jaką wchodzą i tu w "Thorn in Your Flesh" trąci prymitywizmem, o który OMEN z poprzednich płyt nie można było nigdy posądzić. Co więcej, wykonanie tego wszystkiego jest mało atrakcyjne i tylko solo oraz kilka riffów w tym ostatnim z wymienionych można uznać za interesujące.
Pozujący na power metal "Poisoned" brzmi nieco jak odrzut z poprzednich sesji, "Nomads" znów w monotonnym tempie jest w swym ascetyzmie po prostu ubogi. Skierowanie się ku tradycyjnemu heavy metalowi słychać wyraźnie w "King of the Hill" i na przykładzie tej kompozycji można powiedzieć, że OMEN nie ma na tym LP pomysłu na atrakcyjną melodię. Gdzieś cały czas ten OMEN z czasów Kimballa w tle jest obecny, ale jakby w formie zwulgaryzowanej, uproszczonej, niepotrzebnie kanciastej jak w "No Way Out".

W efekcie powstała płyta ani na tyle łatwa w odbiorze, aby zadowolić słuchaczy melodyjnego heavy metalu środka, ani tych, dla których OMEN był synonimem pełnego polotu i fantazji rycerskiego power metalu. Pharr trochę "przedobrzył" z tą swoją surową bezkompromisową manierą wokalną i nie słucha się go tu z przyjemnością. Instrumentaliści zatracili jakby wiarę w swoje możliwości i kompozycje odegrane są zachowawczo i sztywno. Wkrótce po nagraniu tego albumu Pharr, który w OMEN chyba nie bardzo pasował, odszedł do ANNIHILATOR, aby pokazać klasę na LP "Never, Neverland".
Dla OMEN był to zaś koniec pierwszego etapu działalności.


Ocena: 5.5/10

16.10.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Omen - przez Memorius - 24.06.2018, 13:59:32
RE: Omen - przez Memorius - 08.11.2018, 12:31:21
RE: Omen - przez Memorius - 08.11.2018, 13:38:30
RE: Omen - przez Memorius - 08.11.2018, 14:32:43

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości