Warlord
#2
Warlord - And The Cannons Of Destruction Have Begun... (1984)

[Obrazek: R-1572351-1337774467-4401.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Beginning / Lucifer's Hammer 04:19
2. Lost and Lonely Days 04:10
3. Black Mass 05:09
4. Soliloquy 04:31
5. Aliens 04:15
6. MCMLXXXIV / Child of the Damned 06:20
7. Deliver Us from Evil / End 04:47

Rok wydania: 1984
Gatunek: epic/traditional heavy metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Damien King II (Rick Cunningham) - śpiew
William Tsamis - gitara
Archangel ( Dave Watry) - gitara basowa
Mark S. Zonder -perkusja
Sentinel (Diane Kornarens)  - instrumenty klawiszowe


Czasem trzeba coś "odbrązowić". Debiut WARLORD ma niewątpliwie status płyty kultowej, ale chyba bardziej w USA i wśród fanów osadzonych w metalu lat 80tych, niż w innych częściach świata. Dla Europy młodszego pokolenia w jakiś sposób odkrył go Cans z HAMMERFALL, ale w sumie ogólnie więcej się zawsze pisało o historii zespołu i całej tej otoczce, która uczyniła go tak sławnym, niż o samej muzyce.

Płyta wydana w roku 1984 przez Metal Blade oraz Roadrunner zawiera kompozycje znane już we wcześniejszych demo oraz mini LP Deliver Us (1983), tyle że Damien King I został zastąpiony przez Damien Kinga II czyli Ricka Cunninghama, przy czym spór, który z nich był lepszy, pozostawiam otwartym.
Heavy metal WARLORD nie jest ani tak dynamiczny jak USPM, ani tak true epicki jak MANOWAR. Jest to raczej wypadkowa brytyjskiej stylistyki WITCHFINDER GENERAL/PAGAN ALTAR i najbardziej klasycznego US Metalu, pozbawionego barbarzyńskiej czy też komiksowej formy przekazu. Lekka, okultystyczna aura spowija solidny niezbyt szybki Beginning / Lucifer's Hammer, a także Black Mass, przy czym jednak to jest dosyć toporne. W tym towarzystwie rockowy song Lost and Lonely Days z klawiszami pobrzmiewa co najmniej dziwnie. Soliloquy i Deliver Us from Evilnatomiast w swej ciepłej epickiej łagodności w przyszłości okażą się kierunkiem, w którym WARLORD poszedł na swoich nielicznych płytach. Aliens jest kompozycją chaotyczną szczególnie gitarowo, niby rycerską, ale zupełnie pozbawioną mocy, a instrumentalne plumkanie na tak krótkiej płycie w MCMLXXXIV jest zastanawiającym marnowaniem miejsca.
 
Jeden nieśmiertelny killer z USA, który wszedł do klasyki i to na trwałe, to oczywiście potężny i epicki Child of the Damned. Tak, to jest prawdziwy metal z USA, który dewastuje. Na pewno też wielu pamięta słynny cover tej kompozycji w wykonaniu HAMMERFALL. 

Jakieś spekulacje, że to zostało zagrane na jakimś wirtuozerskim poziomie, to tylko pobożne życzenia, i jest tu tylko nieco lepiej niż w przypadku CIRITH UNGOL. To, że Mark S. Zonder to doskonały perkusista to prawda, ale jeszcze nie teraz i nie tutaj. Klawisze sympatycznej Diany prymitywne, bas w zasadzie tylko wzmacnia rytm...
Brzmienie typowe dla winylowych albumów z USA  z tego okresu, czyli raczej marnie zrealizowana gitara, wysunięty wokal i głośna perkusja, może nawet zbyt głośna. Zremasterowane wersje z XXI wieku brzmią dosyć przeraźliwe w swej sterylności i słucha się tego jeszcze gorzej.
Kult kultem, ale przesadzać nie należy. Jeśli to jest kultowy metal epicki zasługujący na najwyższą notę, to gdzie jest MANOWAR w takim razie. No tak, MANOWAR jest podobno dla dzieci i... tych innych. No, to skoro tak, to gdzie jest MEDIVEAL STEEL w tej hierarchii?


ocena: 7/10

new 3.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Warlord - przez Memorius - 28.06.2018, 15:31:50
RE: Warlord - przez Memorius - 03.08.2019, 18:28:09
RE: Warlord - przez Memorius - 20.09.2019, 20:27:28

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości