Jupiter
#2
Jupiter - Classical Element (2013)

[Obrazek: R-4845019-1377288701-2552.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Introduction 01:58       
2. Blessing of the Future (Remix) 06:03       
3. Decadence 05:33     
4. Rhythmos 04:35       
5. Scarlet 04:45     
6. Nostalgie 05:07     
7. Heaven's Atlas 04:20     
8. Allegory Cave 03:50     
9. Symmetry Breaking 06:44     
10. Forever with You 05:37
11. Atmosphere 05:30     
12. Classical Element 12:01       
13. Conclusion 01:31

Rok wydania: 2013
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Japonia

skład zespołu:
Zin - śpiew
Teru - gitara
Hizaki - gitara
Masashi - bas
Yuki - perkusja

Mimo bardzo przeciętnej ostatniej płyty, rozpad VERSAILLES było bardzo smutną wiadomością. Rok później jednak założone zostało JUPITER i w składzie są wszyscy członkowie VERSAILLES, poza wokalistą Kamijo, który zastąpiony został przez Zin, który ma doświadczenie, jeśli chodzi o zespoły z kręgu visual kei.

GALNERYUS wylewa się z Blessing of the Future i jest to zagrane na wysokim poziomie, podobnie jak inspirowany RHAPSODY OF FIRE, zagrany z ogromnym rozmachem Decadence.
To są kompozycje bardzo dobre, coś jeszcze z wyższych sfer jest może Heaven's Atlas i przewidywalnym, ale dobry Nostalgie, ale jako całokształt płyta stwarza wrażenie nierównej, wyliczonej i rzadko wybija się ponad poziom bardzo dobrej, ale jednocześnie wtórnej japońskiej płyty z kręgów melodic metalu czy visual kei.
Symmetry Breaking to typowy melodic power metal z growlami dla dodania pikanterii, której zabrakło solidnego refrenu, Rhythmos to typowa dla visual kei kompozycja bez historii jakich wiele. Allegory Cave to próba wplatania extreme melodic metalu jako próba nadania mroku, ale to nie wyrasta ponad poziom SPINALCORD. Atmosphere to poprawnie zrealizowany power metal, ale generyczny. Ładnie prezentuje się Forever With You, ale to ballada oparta na sprawdzonych wzorcach.
Jest trwający 12 minut kolos Classical Element i to bardzo przeciętne granie visual kei podlane jrockiem i bardzo małą nutą metalu. Bardzo miałka kombinacja z nieciekawym refrenem, bardzo słabą melodią. Na dobrą sprawę jedynie solo jest tutaj warte uwagi i niewiele ponad to.

Brzmienie jest dobre, lekko przybrudzone, gitary ustawione pod GALNERYUS, ale gdyby było czystsza i ostrzejsze, to album by tylko zyskał, a tak to brzmi jak kolejna płyta z szeregu.
Przy ostatniej płycie VERSAILLES można było odnieść wrażenie, że technicznie została wyliczona aż za bardzo i w tym wszystkim zabrakło melodii i refrenów. Tutaj technika zeszła na nieco dalszy plan, ale potrafi być granie przewidywalne i wtórne, którego słucha się dobrze, bez irytacji, ale tylko obojętnie przemija.
Zin to niezły wokalista, daje radę i słychać, że to nie był wybór przypadkowy i nie ma sztucznego nadęcia i teatralności wielu grup visual kei. Na scenie metalowej jednak to raczej kolejny dobry głos, ale bez przebłysku.
Przebłysku i tożsamości na tym albumie zabrakło. W większości powielanie schematów, dobre melodie, ale bez wychodzenia poza bezpieczne i sprawdzone obszary.
Mówi się, że JUPITER to krok naprzód względem VERSAILLES.
Patrząc na ostatni album VERSAILLES i ten, raczej co do tego nie ma wątpliwości.
Patrząc jednak na wcześniejsze albumy VERSAILLES, JUPITER to dwa kroki wstecz.

Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Jupiter - przez Memorius - 16.04.2019, 17:34:46
RE: Jupiter - przez SteelHammer - 04.06.2020, 14:23:27

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości