Astralion
#2
Astralion - Outlaw (2016)

[Obrazek: R-9810913-1499082413-7652.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Deathphone (Final Destination) 06:09
2.Black Adder 04:37
3.Sacrificed & Immortalized 07:20
4.Be Careful What You Wish For 05:49
5.Nightmares Never Give Up 04:56
6.Wastelands of Ice 04:30
7.The Outlaw 04:43
8.Ghosts of Sahara 05:00
9.Heading West 05:36
10.The Great Palace of the Sea 10:01

rok wydania: 2016
gatunek: melodic power metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Ian E. Highhill - śpiew
Hank J. Newman - gitara
Krister Lundell - gitara basowa
Aki Kuokkanen - perkusja
Tuomas "Thomas Henry" - instrumenty klawiszowe

Druga płyta ASTRALION została wydana w maju 2016 przez Limb Music. Ten sam skład i niemal dokładnie ten sam muzyczny kierunek co na debiucie, abstrahując już od powszechnie przytaczanych odniesień tematycznych do filmu "Cowboys vs. Aliens".

Muzyka ASTRALION jest nadal zbudowana na bazie barwnej narracji OLYMPOS MONS, jest żywa w lekko komiksowym przekazie, jest także balansująca stylu stylistyki fińskiej i niemieckiej. Opener Deathphone (Final Destination) z dosyć twardymi niemieckimi power metalowymi gitarami i specyficzną rytmiką można bowiem w prostej linii do mało oryginalnego, ale jasno wyrażonego inspirowania się wczesnym IRON SAVIOR i na pewno ASTRALION jest zespołem grającym wśród Finów najbardziej "niemiecko". Jest także zespołem sprytnie omijającym proste nawiązania do SONATA ARCTICA czy STRATOVARIUS z połowy lat 90-tych i ciepło produkowane przez klawisze jest tu obecne, ale nieźle ukryte w brawurowo odegranych, szybkich Black Adder i Sacrificed & Immortalized. Szczególnie w tej drugiej kompozycji akcenty pochodzące z neoklasyki, to znacznie bardziej dynamiczna forma OLYMPOS MONS niż wystudiowanego stylu fińskich mistrzów gatunku.
Jest to bardzo zgrabne i odegrane pewnie, ale jednak nie jest na tyle chwytliwe, by zapewnić miejsce w czołówce fińskiego melodyjnego grania, ani na tyle technicznie zaawansowane, by szczególnie przykuć uwagę w tym aspekcie.
W Be Careful What You Wish For znacznie więcej tej ciepłej przebojowości Suomi ubranej w głębokie gitary i klawisze, coś z THAUROROD, ale to jest po prostu dobre, bo i ta melodia już została ograna. Brak umiejętności tworzenia killerów w refrenach czyni jednak z tego zespołu ekipę słabszą chociażby od ARION. Nadal także idą w Nightmares Never Give Up prościutką drogą speedowego, lekko teatralnego grania DREAMTALE z rozległymi chóralnymi refrenami  i generalnie po raz kolejny ten LP to propozycja przede wszystkim dla tych, którzy cenią takie granie DREAMTALE, a zarazem tęsknią za bardziej dynamiczną wersją starego OLYMPOS MONS.
Na pewno jednak dobrze słucha się zgrabnych potoczystych solówek Newmana i kontrujących je klawiszy Tumasa, a i sam Ian E. Highhill śpiewa na tym albumie bardzo dobrze, co słychać w wolniejszym nieco pompatycznym songu Wastelands of Ice. Na pewno ASTRALION daje tu także ten bezpretensjonalny radosny i przesycony przygodą melodic power metal, jakiego od dawna nie daje SONATA ARCTICA w The Outlaw czy też swoje pojmowanie lekkiego heroicznego grania w dynamicznym, ale nie przeładowanym gitarami Ghosts of Sahara, który przypomina czasy "Conqustadores" OLYMPOS MONS. Ten styl żartobliwie podniosłej narracji kontynuują w pełnym przestrzeni Heading West, tyle że to wszystko jest bardzo wtórne w melodiach i może nawet pewne rzeczy zostały wprost przeniesione z płyt OLYMPOS MONS.
Na pewno jednak zdecydowania i sporej biegłości w wykonaniu tu nie brakuje. Ciekawe, czy ktoś wychwycił ten cytat z muzyki klasycznej w solo gitarowym w Heading West, bardzo, bardzo znany...
Brak jednak prawdziwego killera, takiego jakim był na płycie poprzedniej The Oracle. Nie jest nim także umieszczony na końcu kolos The Great Palace of the Sea, dziesięć minut bardzo starannie przygotowanego "przygodowego" morskiego power metalu z nutą marynarskiego folkloru w irlandzkim stylu. Tematycznie to powtórka z debiutu, choć może nieco weselsza, lżejsza, aczkolwiek część instrumentalna zmienia ten nastrój definitywnie na niemal elegijny. Łagodna, pięknie wokalnie rozpisana część ostatnia wzrusza, porusza gitarą akustyczną, a całość to doprawdy dziesięć minut grania na najwyższym poziomie. Tyle, że na takie granie na całej płycie nie starczyło pomysłu, a może i koncepcja tego nie przewidywała.

Ta kompozycja pokazuje także staranność realizacji całości przez Jarno Hänninenena, dopieszczenie wszystkich instrumentów i zapewnienia selektywności całości soundu. Tak, brzmienie to bardzo mocny atut tego albumu i dobitnie to słychać zwłaszcza tam, gdzie na moment cichną power metalowe gitary.
To tego, by to ogólnie uznać za bardzo dobre, trochę brakuje. Przede wszystkim dewastatorskich refrenów, które tłuka się po głowie miesiącami. Na plus na pewno energia i bezpretensjonalność śmiałego podejścia do wykonania. Należy oczekiwać, że lekko zreformowany w 2017 ASTRALION nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

ocena: 7,9/10

new 29.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Astralion - przez Memorius - 02.10.2019, 18:01:50
RE: Astralion - przez Memorius - 29.10.2019, 15:14:10

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości