Metal De Facto
#2
Metal De Facto - Land Of The Rising Sun Part I (2024)

[Obrazek: MzQtOTUwMy5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Rise Amaterasu 05:23
2.Code of the Samurai 03:12
3.Heavier Than a Mountain 06:10
4.Slave to the Power 03:28
5.Divine Wind 05:32
6.Tame the Steel 04:10
7.Superstars 05:46
8.47 Ronin 12:08

rok wydania: 2024
gatunek: melodic power metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Aitor Arrastia - śpiew
Esa Orjatsalo - gitara
Mikko Salovaara - gitara
Sami Hinkka - gitara basowa, gitara akustyczna
Atte Marttinen - perkusja
Benjamin Connelly - instrumenty klawiszowe

Tak trochę po wydaniu debiutu zniknął z horyzontu METAL DE FACTO, ale się w końcu odnalazł. Bez Mikaela Salo, który odszedł (zresztą także z DYECREST) w roku ubiegłym, ale jest nowa płyta, którą włoska wytwórnia Rockshots Records wyda 9 lutego bieżącego roku.

Nowym wokalistą został Hiszpan Aitor Arrastia i to nazwisko pewnie wiele fanom metalu nie mówi. Ponad dwadzieścia lat temu zaśpiewał na albumie nieistniejącej już formacji power metalowej EDELWEYSS i to chyba tyle... Tu pojawia się nieoczekiwanie wśród zasłużonych dla sceny fińskiej muzyków i bardzo dobrze się stało, że się pojawia. Nawet dziwne, że jego wyborny talent przez lata nie był wykorzystany we własnym kraju jak należy, ale jak widać, (czy raczej słychać) na wszystko przychodzi czas. Ten czas przyszedł na drugim LP METAL DE FACTO, będącym tematycznie poświęconym kulturze japońskiej epoki samurajów i sądząc po tytule, będzie w przyszłości kontynuacja tych wątków.
METAL DE FACTO nie jest tu zespołem korzystającym z elementów i pierwiastków muzyki japońskiej. Grają tu power metal europejski, wspomagany klawiszami, niekiedy tworzącymi tło symfoniczne. Otwierający ten album Rise Amaterasu to bardzo ciekawy przykład tego, jak grupa z Finlandii gra w stylu fantasy power rodem z Italii. Udane zwrotki, niemal równoległe do gitar klawisze i po prostu kapitalny refren, taki nieoczekiwanie potoczysty i uroczysty, a jednocześnie bez pompatycznego zadęcia. I tu właśnie słychać, jak wybornym wokalistą jest Aitor Arrastia. Zasięg potężny, czysty wysoki śpiew, zresztą też bardziej w stylu włoskim niż latino metal, wielka pewność siebie w kwestii wykonania. No i ten refren to doprawdy jest killerski! METAL DE FACTO nie wciela się jednak całkowicie w rolę naśladowców Włochów w ramach gatunku i krótszy, bardziej zwarty Code of the Samurai to taki mocarny mix DREAMTALE z masywnym, rytmicznym refrenem w stylu niemal SABATON. Piękny numer, podrywający, bojowy, chwytliwy, ultra chwytliwy. I wolniej, i dostojniej prowadzą spokojniejszy, nieco romantyczny Heavier Than a Mountain... I totalne zniszczenie w refrenie. No coś po prostu niesamowitego - jaki klimat, jaka wspaniała, romantyczna melodia. Czaruje, absolutnie czaruje i wzrusza METAL DE FACTO!
Może nie tak bardzo w zagranym w niemieckim stylu hansenowskim Slave to the Power, ale zwiewny, delikatny klimat heroiczny Divine Wind jest już po raz kolejny wspaniały i to są klimaty generowane na najlepszych albumach RHAPSODY. Epicka narracja i fanfarowy pochód klawiszowca. Moc! Tame the Steel w skocznym stylu przemyka w zwrotkach oraz realnie roztańczonym, ale i epickim refrenie i znowu bliżej do klasyki fińskiej, budowanej przez DREAMTALE i nowsze zespoły, i jest sympatycznie, aczkolwiek bez oryginalności. Co ciekawe, jedne z cięższych partii gitar tu można usłyszeć, nawet o lekko modern zabarwieniu. Trochę zaskakują słuchowiskowym wstępem i power/doomowym rozwinięciem i ogólnie tu jest w tej kompozycji wiele pomysłów i muzycznych wątków, a ten główny w konwencji heroic power jest najbardziej z tego interesujący.
Wreszcie na koniec kolos i nawet dłuższy niż Germanicus z roku 2019. Coś mają we krwi zespoły fińskie, że właśnie w taki sposób kończą swoje albumy. Tu opowiedziana jest słynna, znana także z filmowej adaptacji historia o 47 Roninach. Majestatyczny początek, rozległe klawisze w symfonicznym stylu, narracje i sporo gitarowych partii, które można odnieść do power/thrashowych i to jest pewne zaskoczenie. Pozytywne, ale sama melodia jakoś bardzo długo pozostaje na dalszym planie i to rusza w opcji włoskiego epickiego power raczej późno i nie na długo. Liczne zmiany aranżacji i tempa w rozbudowanej części instrumentalnej, pianino (takie w stylu SAVATAGE) i inne smaczki nie rekompensują, co najwyżej tylko, dobrej melodii. Mimo wszystko, oczekiwałem czegoś bardziej monumentalnego i epickiego. Narracje, nawet najlepsze nie zastąpią znakomitej melodii.

Cały zespół gra wyśmienicie, lepiej i z większą maestrią niż na debiucie. Światowa klasa wykonania. Wyborne sola obu doświadczonych gitarzystów, kawaleryjskie basowe szarże Sami Hinkka,  atomowa perkusja Atte Marttinena, który tak naprawdę na arenie międzynarodowej zaistniał dopiero w METAL DE FACTO. Piękna, wieloplanowa realizacja, idealne wyważenie poszczególnych instrumentów, zasłużona ekspozycja Aitora Arrastia. Fińska robota bez skazy.
Na debiucie ten zespół po prostu zagrał dobry, melodyjny power metal. Na płycie "Land Of The Rising Sun Part I" pokazał się ze znacznej lepszej strony, a w kilku wskazanych wyżej aspektach oczarował.


ocena: 9/10

new 24.01.2024

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rockshots Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Metal De Facto - przez Memorius - 29.11.2019, 18:48:14
RE: Metal De Facto - przez Memorius - 24.01.2024, 17:37:29

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości