Skullview
#3
Skullview - Consequences of Failure (2001)

[Obrazek: Ni04NjIxLmpwZWc.jpeg]

Tracklista:
1. Time for Violence 05:35       
2. Skullview (Warrior) 06:30     
3. Palace of the Boundless Cold 09:06       
4. Wrath of the Sorcerer 06:59     
5. Armed with an Axe 04:02     
6. The Archmage 02:29     
7. Seek the Old Man for Knowledge 07:57       
8. Leviticus 06:39     
9. Power of the Gleam of the Skull (Part III - Back from Whence It Came) 08:38     
10. Digital Bitch (Black Sabbath cover) 03:41

Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA

Skład:
Mike "Earthquake" Quimby Lewis - śpiew
Dave Hillegonds - gitara
Dean Tavernier - gitara
Peter Clemens - bas
Joe Garavalia - perkusja


Kolejny album SKULLVIEW potrzebował trochę więcej czasu, ale był gotowy do wydania w 2001 roku, ponownie przez R.I.P Records i bez zmian w składzie.

Agresywniej, szybciej i jest to rozwinięcie tego, co można było usłyszeć na Kings of the Universe, ale w formie już bardziej powszedniej, prostszej i nawet jak na 2001 rok, skostniałej i mało odkrywczej, z pewnymi naleciałościami metalu przełomu wieków. To już słychać w Time for Violence i Skullview (Warrior), w którym próbują tworzyć swój "hymn", który został oparty na złym fundamencie i zabrakło autentyzmu, rycerskości, które są niezbędne, aby był hit.
Może i melodie w dużej mierze są mało porywające i prezentują spektrum mocniej zagranego USPM w formie, ale na uznanie zasługuje tutaj technika i wieloplanowość. Mimo prostszych kompozycji, od strony gitarowej to album dobrze rozplanowany, solidnie odegrany i Tavernier/Hillegonds próbują nadrabiać swoimi umiejętnościami braki melodii. Podobnie Quimby Lewis, nakładek wokalnych jest tutaj sporo i w większości brzmi on przekonująco, ale pojawiają się momenty, kiedy niestety Earthquake nie daje rady zatrząść ziemią i brzmi sztucznie. Może być narzucone zbyt ostre tempo, a może po prostu brak pomysłu, bo Power of the Gleam of the Skull to metalowy groch z kapustą, kompletny chaos z fatalnym refrenem i niemal nieistniejącą melodią główną. Po prostu płyną i nie ma tutaj żadnego motywu przewodniego, który by płynnie to wszystko spiął. Metalowy produkt dla zgrywających twardych.
Kiedy już ten motyw jest, to jest 9 minut Palace of the Boundless Cold i kiedy grają pod MANILLA ROAD to prezentują się bardziej okazale, chociaż nie tylko MR jest tu obecne i nie bez powodu na końcu jest cover BLACK SABBATH. Zaskoczeniem ten cover nie jest, skoro Wrath of the Sorcerer to bardziej toporna wersja BLACK SABBATH. A można było zagrać prosty, mocny heavy metal jak w Armed with an Axe.

Rozmyte, przybrudzone gitary, wycofany Earthquake, aby zamaskować słabszą formę, a perkusja dobra do heavy metalu, ale jakoś do takiego "świeższego" ma małą siłę rażenia.
Niby to był metal, jakiego SKULLVIEW chciało słuchać, ale ten trend w metalu już na szczęście był na wymarciu. Tytułową konsekwencją porażki było osłabienie pozycji zespołu na scenie amerykańskiej, utrata kontraktu i kilka innych komplikacji.
Ani to inteligentne jak BLACK SABBATH, ani heavy jak CIRITH UNGOL, a epic MANILLA ROAD mało. Najsłabszy album zespołu i chyba nawet sama grupa wyciągnęła z niego wnioski.


Ocena: 6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Skullview - przez SteelHammer - 07.06.2020, 17:28:14
RE: Skullview - przez SteelHammer - 14.12.2022, 01:12:06
RE: Skullview - przez SteelHammer - 27.02.2023, 18:58:37
RE: Skullview - przez SteelHammer - 08.03.2023, 16:26:01

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości