Wings of Destiny
#6
Wings of Destiny - Memento Mori (2021)

[Obrazek: 961295.jpg?5114]

Tracklista:
1. Playing with Fire 05:52
2. Death Wish 03:10
3. Holy Grail 04:29
4. Shadowland 03:57
5. Reborn Immortal 03:22
6. My Freedom 04:51
7. Of Dwarves and men 03:53
8. Memento Mori 04:48
9. City on Fire 04:51
10. Theater of Tragedy 07:07

Rok wydania: 2021
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Kostaryka

Skład:
Anton Darusso - śpiew, instrumenty klawiszowe
Andrés Castro - gitara
Cristian “Mythos” Jiménez - gitara
Emil Minott - bas
Horacio París Kofoed - perkusja


Rok bez albumu WINGS OF DESTINY to rok stracony.
Obeszło się bez zmian w składzie i bez większych problemów Memento Mori ukaże się 23 lipca 2021 nakładem WormHoleDeath.

Na każdej płycie WINGS OF DESTINY czymś zaskakiwało i grało coś innego, szukając swojej drogi.
WINGS OF DESTINY na tyle wyrobiło już sobie renomę, że nie muszą szukać i postawili na tradycyjny power metal pierwszych dwóch płyt, a w tle STRATOVARIUS, IRON MASK, AT VANCE, USA i oczywiście DERDIAN oraz MAGIC OPERA, w którym to Anton Darusso w tym roku zaśpiewał i postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami tutaj.
Playing with Fire pokazuje, że lekcję zrozumiał, zespół pędzi, sekcja rytmiczna jest piorunująca, a Darusso rządzi i dzieli nad dwiema potężnymi gitarami z bardzo dobrym refrenem. Zwalniają w bardzo dobrym, bardziej heavy metalowym Death Wish z rockowym feelingiem i rozmarzony refren w stylu MASTERPLAN czaruje! Wspaniale odtworzone DERDIAN i MAGIC OPERA w wybornym natarciu Holy Grail, aby potem znów rozsiewać magię MASTERPLAN w rozczulającym My Freedom, przypominającym coś, czego raczej już w MASTERPLAN nie będzie nigdy.
Na tle tego Of Dwarves and Men jest tylko dobry, ale wrażenie robi wykonanie i ostra praca sekcji na miarę MANOWAR z czasów Shankle, w refrenie jednak jest szwedzka magia.
Memento Mori to STRATOVARIUS i MAGIC OPERA w jednym miejscu. Wyborne ozdobniki neoklasyczne, prosty refren i ponownie świetne wykonanie. Lepsza jednak jest próba pojednania USA z Europą w City on Fire. Co za piękny, melodyjny refren! Zniszczenie.
Na zakończenie Theater of Tragedy, w którym to królują MAGIC OPERA i DERDIAN, bardzo ładnie zagrane i zaśpiewane, podniosłe i eleganckie.
Gdyby wszystkie kompozycje były na tak wysokim poziomie, to bez wątpienia by była tegoroczna czołówka, niestety rockowy Shadowland jest po prostu słaby jak rockowe zapędy w IRON MASK i niestety równie słabo wygląda Reborn Immortal, który miał być próbą zagrania nowocześniej heavy metalu, ale to zupełnie nie wyszło, nie tylko przez infantylny refren. Takie rzeczy powinny pozostać w OXIDIZE, w którym takie rzeczy były zagrane lepiej. W tych dwóch kompozycjach też budzi wątpliwości forma Darusso, który w większości kompozycji czaruje i niszczy, góruje nad wszystkimi instrumentami jak to ma w zwyczaju, a tutaj ma momenty kontrowersyjne. Może w tym roku przeforsował z projektami, bo poza wybornym występem w MAGIC OPERA zaśpiewał też w BLIND FAITH oraz przygotowuje się do WEB OF LIES. Nawet dla takiego talentu to może być za dużo, ale to może być też wina po prostu samych kompozycji, które niestety nie są zbyt specjalne.

Mix i mastering to tym razem dzieło białoruskiego inżyniera Alyaxey Stetsyuk i jest to sound szokujący. Sharp and clear nie oddaje w pełni tego, jak dobrze ten album brzmi. Mocna perkusja z syczącymi blachami i potężnymi bębnami, ostre jak brzytwa dwie gitary, a w tym wszystkim jeszcze bas delikatnie wysunięty nad gitarami, a nad wszystkim Darusso. Selektywnie, czysto, ale nie sterylnie i sztucznie. Sound perfekcyjnie dobrany do muzyki. Brawa dla Alyaxey Stetsyuk, któremu należy się medal!
WINGS OF DESTINY to bardzo zapracowany zespół, tak jak Anton Darusso to nie tylko świetny wokalista, ale do tego wszechstronny i kreatywny. Pochwały należą się również reszcie zespołu, bo sola gitarowe są bardzo dobre, a praca sekcji rytmicznej godna najwyższych not!
Może i tym razem nie było gości albo gościa, który by wyjątkowo zaśpiewał jedną kompozycję, ale już nie są potrzebni - Anton Darusso ma już status gwiazdy i spokojnie radzi sobie sam.
Może i WINGS OF DESTINY zagrało bezpieczniej i nie poszli w progresję ani mathcore, ale to wysokiej klasy power metalowa płyta. Cieszy, że taka muzyka powstaje i liczę, że pójdą jeszcze bardziej w tym kierunku i dodadzą jeszcze neoklasyki.
Oby do zobaczenia w przyszłym roku z kolejną, jeszcze bardziej demolującą płytą!


Ocena: 8.6/10

SteelHammer


Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni WormHoleDeath.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Wings of Destiny - przez SteelHammer - 10.08.2020, 21:37:39
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 11.08.2020, 18:30:10
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 12.08.2020, 15:16:41
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 14.08.2020, 15:37:49
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 14.08.2020, 17:48:38
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 12.07.2021, 21:39:06

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości