Starbynary
#2
Starbynary - Divina Commedia: Inferno (2017)

[Obrazek: R-9968184-1489399354-3159.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Dark Forest (Canto I) 06:47       
2. Gate of Hell (Canto III) 05:05       
3. In Limbo (Canto IV) 05:03     
4. Paolo e Francesca (Canto V) 05:28     
5. Medusa and the Angel (Canto IX) 06:44     
6. Seventh Circle (Canto XII-XIII-XIV) 05:46     
7. Malebolge (Canto XVIII) 05:50       
8. Soothsayers (Canto XX) 04:33       
9. Ulysse's Journey (Canto XXVI) 05:16       
10. The Tower of Hunger (Canto XXXII-XXXIII) 05:47       
11. Stars (Canto XXXIV: I Lucifero, II Cosmo, III Finally Ascendant) 11:22

Rok wydania: 2017
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Joe Caggianelli - śpiew
Leo Giraldi - gitara
Sebastiano Zanotto - bas
Andrea Janko - perkusja
Luigi Accardo - instrumenty klawiszowe

Luca Turilli wstrząsnął i odmienił scenę nie tylko włoską, ale i ogólnie symfoniczną nie tylko oryginalnym RHAPSODY, ale i sygnowanym własnym nazwiskiem RHAPSODY z Alessandro Conti, nadając muzyce symfonicznej jeszcze większy, bardziej filmowy rozmach, rozbudowując pomysł The Cold Embrace of Fear: A Dark Romantic Symphony z 2011 roku.
Caggianelliemu tym razem udało się zebrać pełny skład, uzupełniając go o basistę LUNAR EXPLOSION Sebastiano Zanotto oraz perkusistę Andrea Janko, który obracał się w death metalowych kręgach.
Zespołowi udało się podpisać kontrakt ze znaną włoską wytwórnią Revalve Records i 3 lutego 2017 roku wydany został następca Dark Passenger.

Tym razem Caggianelli postanowił stworzyć koncept album oparty o Boską Komedię Dante Alighieri, jak to po części zrobił Luca Turilli w swoim zespole. Została zatrudniona sopranistka, która nadaje dramaturgii w Gate of Hell, jest bardziej podniośle... Ale i jest mniej przystępnie, a znacznie bardziej progresywnie. Zapędy w stronę amerykańskiej progresji słychać już w ciężkim, przytłaczającym The Dark Forest, w którym Janko nie żałuje perkusji. Gdzieś w tym wszystkim zginęła ekspozycja melodii, a zaczął się progresywny metal REDEMPTION, SYMPHONY X. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że mimo że Giraldi daje ponownie bardzo dobre popisy i jego dialogów z Accardo słucha się bardzo dobrze, to jest tego niestety znacznie mniej niż poprzednio. Bardzo udany pojedynek w The Dark Forest to niestety jeden z niewielu, bo już w Gate of Hell odchodzą oni w cień, aby powrócić osobno w In Limbo, w którym unosi się duch ameryki i takich grup jak SUSPYRE.
Paolo E Francesca to progressive bardzo powszedni, jednak nie można odmówić tutaj Caggianelli tego, że hipnotyzuje śpiewem, a Giraldi-Accardo dają bardzo dobry, choć oszczędny popis. Niestety jest i włoska sztuka dla sztuki VISION DIVINE zapatrzona w USA jak Medusa and the Angel, z którego niewiele wynika, a Giraldi daje bardzo skromny popis gitarowy. Mrok ADAGIO wita w Seventh Circle i tu jest pewne nawiązanie do debiutu w walce dobra ze złem z dodatkiem chórów, orkiestracji, ale z dodatkiem pokrętnego klimatu, ale to jest aż zbyt skomplikowane.
Takie kompozycje jak Malebolge grało lepiej LUCA TURILLI'S RHAPSODY w 2013 roku, a ballada przy pianinie Soothsayers niestety wypada bardzo blado i bez tożsamości. Tutaj nawet wokalista niczego nie ratuje, bo nie za bardzo ma do czego śpiewać. Rozłam i niezdecydowanie zespołu słychać w Ulysse's Journey, w którym spotykają się VISION DIVINE, różne wersje RHAPSODY i gdzieś się w tym wszystkim pogubili, tak jak w The Tower of Hunger, który poza wtrąceniami SECRET SPHERE ma niestety niewiele do zaoferowania.
Momentami ten album to test cierpliwości, bo melodie są dość niejasne, przejścia nie tak płynne jak na debiucie i pomysły nie do końca ze sobą współgrają. To słychać nawet w Stars, w którym można spotkać nawet echa ARTENSION. Zlepek różnych pomysłów, które jako pojedyncze kompozycje może i by zadziałały dobrze, razem jednak to losowy zbiór pomysłów RHAPSODY, VISION DIVINE i najbardziej chyba szkoda chóralnego zakończenia w tym wszystkim, które jest zrealizowane bardzo dobrze i wielka szkoda, że taki dobry pomysł został zmarnowany na kompozycję dość poprawną.

Solidne brzmienie, tym razem w wykonaniu Manuele Pesaresi, choć ze słabiej zaznaczonym basem w porównaniu z płytą poprzednią.
Caggianelli oczywiście w formie, ale można odnieść wrażenie, że tym razem to on kompletnie zdominował tutaj repertuar i pozostali muzycy przez większość czasu są w cieniu. Kiedy jednak się pojawiają, to dają w większości popisy bardzo dobre.
Muzyka niestety znacznie mniej przystępna od debiutu, bardziej progresywna ze wskazaniem na amerykański progressive nieprzystępny niż NOVERIA, niestety, do tego niezbyt powalająca oryginalnością.
Dobry album, ale znacznie słabszy od debiutu i z mniejszą ilością melodii.

Ocena: 7.3/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Starbynary - przez SteelHammer - 18.10.2020, 12:41:09
RE: Starbynary - przez SteelHammer - 18.10.2020, 13:41:02
RE: Starbynary - przez SteelHammer - 19.10.2020, 23:13:45
RE: Starbynary - przez SteelHammer - 20.10.2020, 20:23:01

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości