Marius Danielsen's Legend of Valley Doom
#3
Marius Danielsen's Legend of Valley Doom - Marius Danielsen's Legend of Valley Doom Part III (2021)

[Obrazek: 914144.jpg?1319]

Tracklista:
1. Seven Ancient Artefacts 05:35     
2. Journey to the North 04:12     
3. The Ballad of Arnoth the Wild 06:06     
4. Mines of Eloroth 05:28     
5. Battle for Eloroth 03:52     
6. March Into the Storm 06:18     
7. Bane of Lord Cremortius 08:46     
8. The Sarlinian Bow 08:28     
9. Deep in the Mountain 06:55     
10. Tomb of the Fallen Kings 06:31     
11. Stars Will Light the Way 05:01     
12. For Our King and for Our Land 09:09 


Rok wydania: 2021
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Marius Danielsen - śpiew, gitara, bas
Peter Danielsen - syntezatory

Gościnnie:

Sekcja rytmiczna:
Bjørn Helge Lervåg - bas
Ludvig Pedersen - perkusja

Wokaliści:
Ralf Scheepers
Daniel Heiman
Tim Ripper Owens
Olaf Hayer
Herbie Langhans
Melissa Bonny
Alessio Garavello
Mathias Blad
Alessandro Conti
Tommy Johansson
Elisa Martin
Marco Pastorino
Jonas Heidgert
Bernt Fjellestad
Mikael Holst
Arnaud Menard
Anders Sköld
John Yelland
George Tsalikis
Brandon Bordman
Anniken Rasmussen
Peter Danielsen
Marius Danielsen

Gitarzyści:
Ronni Le Tekrø
Richard Fortus
Arjen Lucassen
Jennifer Batten
Tommy Johansson
Jimmy Hedlund
Bill Hudson
Timo Somers
Dushan Petrossi
Samuel Lundström
Christian Münzner
Fredrik E. Enochson
Tim Hansen
Robin Malm
Daniel Carpenter
Sigurd Kårstad

To trzecia już część historii Mariusa Danielsena o legendzie doliny zagłady, na którą trzeba było poczekać trzy lata i której premiera została przesunięta z marca na 7 maja 2021 roku i zostanie wydana ponownie przez Crime Records.

Cały legion gości, ponownie, chyba ich największa ilość jak do tej pory, jednak coś się zmieniło. Może to magia trzeciej płyty?
Nadchodzące zmiany już było słychać na albumie poprzednim, gdzie mocnymi punktami albumu były podjazdy pod IRON MASK, ale była to muzyka momentami irytująca w swoim eklektyzmie i braku zdecydowania co do tego, co dokładnie chcą tutaj grać, czego winą też byli goście.
Tym razem jednak muzyka jest prostsza, jest więcej IRON MASK, nawet gościnnie zagrał tutaj sam wirtuoz Dushan Petrossi. Wyliczać wszystkich gości tutaj nie ma sensu, ale należy pochwalić ich wszystkich, bo spisali się po mistrzowsku. Jest wyborna magia Pastorino w Mines of Eloroth, który wspaniale nawiązuje do BLOODBOUND i jego magia. Prawdziwy killer! O dziwo nawet Olaf Hayer jest w bardzo, bardzo dobrej formie i czaruje w The Sarlinian Bow! Wszyscy goście zasługują tutaj na najwyższe noty.
Sama muzyka? Jest wszystko, co najlepsze w tym projekcie i wszystko, co najgorsze, jednak tym razem stanowczo przeważa najlepsze. Kiedy grają typowy szwedzki, szybki power metal z inspiracjami IRON MASK, jest to poziom realizacji mistrzowski, którego słucha się z ogromnym zainteresowaniem i energia i swoboda, z jaką to jest zagrane jest godna pochwały. Wspomniany już Mines of Eloroth jest bardzo dobry, morderczym killerem jest również magiczny Tomb of the Fallen Kings. Co za energia! Co za refren! Scheepers! Coś wspaniałego i takich kompozycji wcześniej nie było. Co za praca sekcji rytmicznej! Sola! Istna perfekcja i gdyby całość albumu była na takim poziomie, to najwyższa nota by była gwarantowana jak miejsce przy stole w Valhalli. Stars Will Light the Way w stylu VEONITY i vintage HELLOWEEN również udany, tak jak w kolos w stylu IRON MASK For Our King and For Our Lord z Ripperem i chociaż zaśpiewał dobrze, to moim zdaniem miewał on już lepsze dni, ale solo Dushana tradycyjnie na najwyższym poziomie i cała kompozycja jest godna jego występu.

Największym i frustrującym mankamentem tej płyty są nawiązania do AVANTASIA, podobnie jak poprzednio, i bardzo słabe ballady. Może Seven Ancient Artifacts tak tego nie zdradza i to jest solidny europower, pod warunkiem, że komuś się nie przejadł refren, ale Journey to the North jest niestety bardzo słabym cytatem BLOODBOUND, podobnie jak The Ballad of Arnoth The Wild, który jasno pokazuje różnicę pomiędzy pieśnią barda FALCONER a porażek BLIND GUARDIAN. Te słabsze zwolnienia słychać bardzo mocno w March Into the Storm z bardzo słabym refrenem, który wokalistka kompletnie odziera z chóralnej mocy. Deep in the Mountain to najnudniejsze kompozycje progresywnej wersji IRON MASK i mydła AVANTASIA i jedyne, co tutaj można pochwalić to profesjonalne podejście wokalistów i druga połowa, w której zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak.

Za produkcję ponownie odpowiada Angelo Emanuele Buccolieri i oczywiście jest to brzmienie bezbłędne, z mocną perkusją, metalicznym basem i idealnie wkomponowanymi orkiestracjami. Niczego innego od mistrza IRON MASK nie można było oczekiwać.
Początek albumu pozostawia zmieszanie, momentami zdegustowanie tym, co się słyszy i przyznam, że wstępnie nie byłem zbyt pozytywnie nastawiony, szczególnie po wysłuchaniu utworów wolniejszych jednak im dalej, tym lepiej i zespół stopniowo podnosi poprzeczkę, aby znów ją obniżyć jakąś balladą.
Album nierówny, sięgający najgłębszego dna, ale i najwyższych szczytów, czego nie można zignorować i na szczęście te szczyty przeważają.
Bezdyskusyjnie i bezapelacyjnie najlepsza płyta projektu Mariusa Danielsena i mam nadzieję, że kolejny album będzie bardziej i więcej POWER, a mniej mydła i sałaty.
Przyszłość zespołu zapowiada się ciekawie, i to mówi ktoś, kto nie wiązał nigdy z tym zespołem wielkich nadziei. Bardzo miła niespodzianka 2021 roku, z oceną może lekko na wyrost, ale należy docenić starania i liczyć, że zespół nie obniży poprzeczki.

Ocena: 8/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości Thomasa Steen-Larsena i Crime Records
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Marius Danielsen's Legend of Valley Doom - przez SteelHammer - 11.03.2021, 13:22:00

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości