Frozen Crown
#2
Frozen Crown - Call of the North (2023)

[Obrazek: 1092707.jpg?0008]

Tracklista:
1. Call of the North 06:24     
2. Fire in the Sky 05:09     
3. Black Heart 04:21     
4. Victorious 05:07     
5. In a Moment 05:55     
6. Legion 04:27     
7. Until the End 04:09     
8. Now or Never 05:56     
9. One for All 04:55     
10. Far Away 07:11

Rok wydania: 2023
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Giada "Jade" Etro - śpiew
Federico Mondelli - gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
Fabiola Bellomo - gitara
Francesco Zof - bas
Niso Tomasini - perkusja


Federico Mondelli powraca jak co roku z nowym albumem, tym razem czwartym albumem formacji FROZEN CROWN. Wydaniem albumu ponownie zajęło się Scarlet Records i premiera została wyznaczona na 10 marca 2023 roku.

Po eksperymentalnym VOLTURIAN i solidnym debiucie NOCTURNA, przyszedł czas na bardziej tradycyjne, power metalowe granie szkoły europejskiej. Na plus gitarzyści, którzy wydają się wykazywać w ozdobnikach większą kreatywnością niż poprzednim razem, jak oszczędne by one tutaj momentami nie były. Jest mocniej niż w 2021 roku, może tego tak nie słychać w skostniałym i poprawnym Call of the North, uderzającym w KALEDON ze zbędnym przerywnikiem akustycznym, ale Fire in the Sky prezentuje się już bardziej okazale. Bardziej dojrzałe, energiczne, podchodzące ostrością gitar w stronę późniejszych płyt RHAPSODY i całkiem sprawnie wprowadzają tutaj BLIND GUARDIAN. Dobrze wypada też Black Heart z mocnym naciskiem na harmonie wokalne i orkiestracje inspirowane EPICA. Victorious ma fatalny wstęp i trudno zrozumieć, po co podsuwać taką dłużyznę i chować solidny power metal KALEDON i takie niezdecydowanie słychać też w In a Moment, w którym niepotrzebnie uciekają się do BLIND GUARDIAN, a pracę sekcji rytmicznej można uznać za bezsensowną. Takie death metalowe zagrywki trzeba umieć wtapiać i to jest sztuka, tutaj wyszło byle jak.
Dalej jest metal zupełnie bez niespodzianek. Legion i Until the End to niemal tradycja na takich albumach, z ciągotami na Zagłębie Ruhry i tego standardu też się trzyma One For All, wolniejszy i koncertowy. Siedmiominutowy Far Away pozostawia po sobie pozytywne wrażenie. To gładki włoski power metal bez eksperymentów okolic KALEDON i THY MAJESTIE, dobrze rozplanowane i nie nudzi. Bez wątpienia najbardziej przemyślana kompozycja na tym albumie.

Producentem bez zmian jest tutaj Andrea Fusini i to jest prawdopodobnie najlepiej brzmiąca płyta FROZEN CROWN. Brzmienie jest bardziej selektywne i dopracowane, słychać to najbardziej w przestrzeni i wycyzelowanej perkusji i mocniej zaznaczonej obecności basu.
Wszyscy tutaj zagrali i zaśpiewane to zostało dobrze, ale kompozycyjnie momentami jest przerost formy nad treścią, jak to często bywało w KALEDON. I tak samo jednolity, monotematyczny, przez co wszystko zlewa się w jedno.
Nagrany został album równy i standardowy, bez żadnych niespodzianek i dziwactw, ale bez tego czegoś, co by tę płytę wyróżniało na tle wielu innych.
Może i FROZEN CROWN niczym tutaj nie zaskakuje, ale to sprawnie zagrany power włoski, może nawet i najlepszy tej grupy jak do tej pory.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer


Podziękowania dla wytwórni Scarlet Records za udostępnienie materiału.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Frozen Crown - przez SteelHammer - 10.04.2021, 15:34:05
RE: Frozen Crown - przez SteelHammer - 10.03.2023, 16:58:14

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości