Robledo
#2
Robledo - Broken Soul (2023)

[Obrazek: MTEtMTU0Ni5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Broken Soul 03:52
2.Real World 03:36
3.Right Now, Right Here 03:44
4.Fire 04:17
5.Over 04:14
6.Every Day 03:29
7.My Own Hope 03:21
8.Victims with No Crime 03:52
9.Dead City Lights 04:37
10.Run and Hide 03:36
11.To the End 04:05

rok wydania: 2023
gatunek: melodic heavy metal
kraj: Chile/International

skład zespołu:
James Robledo - śpiew
oraz:
Nasson Corbalán - gitara
Alessandro Del Vecchio - instrumenty klawiszowe
Alex Jansen - gitara basowa
Jacopo Martignoni - perkusja


Jest to drugi sygnowany jako ROBLEDO album znakomitego chilijskiego wokalisty, wydany 14 lipca 2023 przez wytwórnię Frontiers Records. Ponownie towarzyszy Jamesowi Alessandro Del Vecchio, ale międzynarodowy skład jest tym razem już inny i nie wszystkie postacie są tak znane jak poprzednio. Oczywiście, nie dotyczy to Nassona Corbalána, który z Robledo występuje razem w znakomitym chilijskim SINNER'S BLOOD. Alex Jansen to Holender niegdyś występujący w MENNEN, a w ostatnich latach udzielający się jako muzyk sesyjny, w tym u Davida Readmana w roku ubiegłym. Jacopo Martignoni to perkusista z Włoch i jest to jego debiut na metalowej scenie.

Obecność Nassona jako gitarzysty oczywiście determinuje pewne rzeczy i ten album ROBLEDO to taka wypadkowa ROBLEDO z 2021 roku, NASSON z 2022 i pewnych akcentów SINNER'S BLOOD w mocniejszych gitarowo momentach i rozwiązaniach aranżacyjnych. Najważniejszy jest jednak ten ciepły, nastrojowy klimat kompozycji o przebojowości radiowej w refrenach i nad wyraz ciekawych rozwiązaniach gitarowych, bo gitara tu ma znaczenie decydujące, a klawisze Alessandro Del Vecchio tylko pogłębiają plan drugi i nawet nie zawsze występują. To melodic heavy bardzo wysokiej klasy, choć w samej melodii tytułowy Broken Soul jest raczej mało oryginalny. Jednak nawet gdy coś specjalnie oryginalne nie jest, to James Robledo jest magiczny i często wchodzi na mocniejsze obszary Jorna Lande, a wtedy totalnie dewastuje głosem. Czasem brakuje mocy gitarowej i jest wrażenie, że to raczej hard rock elegancko opakowany realizacyjnie jak w Real World czy Right Now, Right Here, tu ze względu na lekki radiowy refren, za lekki do kapitalnie rozegranych mocnych zwrotek. Początek albumu jest bezpieczny i dosyć przewidywalny. Czeka się na coś o większym ładunku emocji i klimatu i to daje Robledo we wspaniałym Fire, gdzie poetycka, łagodna interpretacja wokalna w zwrotkach jest bardzo wzmocniona w przecudownej urody refrenie, rozległym, poruszającym i w pełnym tego słowa znaczeniu heavy metalowym. Idąc za ciosem tak spokojnie rozwijają Over i tu się czeka na eksplozję w refrenie i jest, jest po raz kolejny doskonały, idealny refren w konwencji melodic metalowej. Gdy Robledo dokłada melancholii i nostalgii, jest niesamowity i dokłada jej także w Every Day, zagranym też w średnim tempie i z naciskiem na refren, przepiękny, nastrojowy i dumny zarazem i chce się go więcej i jeszcze więcej... W podobnej konwencji My Own Hope wydaje się minimalnie słabszy, ale to także kompozycja udana. No tak, melodia refrenu nie jest magiczna... Dosyć długo się rozpoczyna Victims with No Crime i tak fantastycznie się rozkręca, w stylu takich kompozycji JORN, jakie miażdżą bez konieczności korzystania z brutalnej siły. Po prostu rozbujany majstersztyk ROBLEDO. Wybornie to zagrał Nasson, rockowo, hipnotycznie!
Pierwsze sekundy Dead City Lights wydają się hard rockowo trywialne, jednak gdy bas zaczyna mocno punktować a zaraz potem pojawia się główna melodia, to jest kolejny killer i melodyjny hit. Całkowicie to zdominował tym razem sam Robledo, wsparty znakomitymi backing wokalami Del Vecchio. Klimat, nastrój... To pozostaje istotą oszczędnego miejscami gitarowo Run and Hide i znowu wszystko rozkwita w narastającym, zniewalającym refrenie. Długie, bogate solo Nassona, który na tej płycie solami zanadto nie szafuje, dając absolutne pierwszeństwo Robledo.
Na zakończenie pogodniejszy, gatunkowo bardzie przyjazny radiowym listom przebojom z rozległymi klawiszami i to taki ukłon w stronę fanów AOR. Solidnie, ale tylko dobrze to brzmi.

Alessandro Del Vecchio jako producent spisał się bez zarzutu, sound jest idealny dla tego typu muzyki. Zresztą, on od lat specjalizuje się w realizacji melodic heavy, hard rocka i melodic rocka i doszedł w tworzeniu soundu niemal do perfekcji, przy czym zawsze elastycznie się dostosowuje do ogólnego stylu danego zespołu.
Może i sam początek albumu nie zwiastuje tego, ale to co można usłyszeć dalej, to jedno wielkie pasmo hitów. Jest to zestaw kompozycji lepszy niż w roku 2021 i bardziej przemyślany jako pewna całość w obszarach nastroju i klimatu. A sam James Robledo godny granitowego pomnika. Arcymistrz i Czarodziej.


ocena: 9,5/10

new 14.07.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Robledo - przez Memorius - 18.09.2021, 21:29:05
RE: Robledo - przez Memorius - 14.07.2023, 21:32:11

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości