Dragonfly
#5
Dragonfly - Génesis (2017)

[Obrazek: 659933.jpg?2421]

tracklista:
1.Génesis 02:37
2.Soy 05:37
3.Hágase tu voluntad 05:10
4.Viento de libertad 05:06
5.Ni un paso atrás 04:12
6.Sin mordazas 05:44
7.La musa 04:27
8.Ira divina 03:59
9.Lágrimas negras 06:04
10.Recuerda 05:56
11.Cenizas 04:31
12,Mares de sueños 04:39
13.Legado 04:40

rok wydania: 2017
gatunek: melodic progressive power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Pablo Solano Sánchez - śpiew
Víctor González García - gitara
Juan Bautista Nadal Tomás - gitara basowa
Juansa Ferrer - perkusja
Isauro Aljaro - instrumenty klawiszowe, pianino

Zanim rozpoczęto prace nad kolejną płytą, w zespole zaszły bardzo istotne zmiany. Nowym gitarzystą został zupełny metalowy debiutant Víctor González García, który w roku 2014 zajął miejsce Alberto Alba. W tym samym roku perkusistą został drugi debiutant Juansa Ferrer. I nagrali "Génesis", który wydała oczywiści wytwórnia Dragonfly Records na początku lipca 2017 roku.

Intro Génesis interesujące, wieloznaczne, ale trudno tu jeszcze wyciągać jakieś wnioski. A po dwóch minutach fenomenalny atak dumnego power metalu w najlepszej tradycji latino w mistrzowskim Soy. Ależ dewastująca forma wokalna Pablo Solano. Ten głos jest jak grom, jak grom! I niespodzianka, bo za chwilę dołącza Tete Novoa z SARATOGA i trzeba mieć odwagę, by zaśpiewać w duecie z tak usposobionym Pablo. I Tete też niszczy, śpiewa przepięknie - jest to jeden z najwspanialszych duetów Hiszpańskich Tenorów Metalu w historii. A w samej kompozycji bogactwo motywów neoklasycznych i progresywno symfonicznych w znakomitej części instrumentalnej. Ta progresywność... Jest, nasila się w mocnym graniu pulsującej gitary w zwrotkach i motywie głównym, wspieranym orientalnymi klawiszami w Hágase tu voluntad. Ależ miażdży głosem Pablo Solano! Wraca wstrząsający monumentalny rozmach z czasów "Alma Irae". Niepokojący, rwany i zarazem kroczący Viento de libertad w progresywności wprost wyrasta w kompozycji poprzedniej i ten niezwykły muzyczny pejzaż malowany jest podobnie wyrazistymi barwami, z rozjaśniającym tło, kapitalnym romantycznym refrenem. Przepiękne! Twarda mocna gitara w twardym, rozkrzyczanym o łamanych tempach Ni un paso atrás. No, a ten dumny, hymnowy, monumentalny refren tu zdumiewa jako fantastyczny kontrapunkt. Tak, jest progresywnie, to jest coś, to filozofia tego albumu i genialnie rozwiązano to w Sin mordazas, gdzie to gitara, to znowu klawisze biorą górę, oczywiście poza tymi miejscami, gdzie frontman nie dochodzi do głosu. Jak jednak można bezkonfliktowo łączyć latino power z progressive metalem! No tak, ale to trzeba być ekipą DRAGONFLY. Czarują, czarują klimatem i nieoczekiwanymi zmianami melodii ze znakomitych na dewastujące przez cały czas. Ileż można mieć takich pomysłów na płycie trwającej godzinę? Jest na to pomysł w La musa, gdzie ostre wybrzmiewania gitary, poniekąd czerpiące ze stonerowej skarbnicy są postawione naprzeciw pianina i klawiszy w niemal równoległym planie i jest nostalgia, jest dramatyzm, są autentyczne emocje... Polatują ponad poziomy w szybkim power/symfonicznym Ira divina, gdzie drapieżny wokal lidera wsparty jest wokalami pobocznymi i wszystko nabiera teatralnego wymiaru. Od gęstego basu rozpoczyna się Lágrimas negras, dumny, majestatyczny i tym razem epicko-heroiczny, a drugi głos to tutaj słynny Manuel Martínez Pradas z MEDINA AZAHARA. To jest bardzo dobry wokalista, ale tu nie jest jednak w stanie dorównać Solano. Niemniej, całościowo utwór znakomity. Więcej symfoniki w przystępnym, niemal musicalowym stylu w Recuerda lecz potem górę biorą modern progressive rytmy i motywy... Do czasu kolejnego podniosłego, pełnego żaru i dumy refrenu! Bogata, nieoczekiwana partia instrumentalna, gdzie każdy instrument ma coś do powiedzenia, a najwięcej metaliczny bas Nadala. Pełen rozmachu, pełen energii progressive! By jednak nie było nadmiernie elitarnie i progresywnie, to zaraz potem jest potoczysty latino gorący power metalowy Cenizas. Jaki killer! Do tego tak kontrastuje w pozytywny sposób z wysublimowanym graniem, jakie tu jest na tej płycie, że aż chce się powiedzieć - w kontraście siła! Przy tym genialna część instrumentalna. Bez solo gitarowego! No proszę i tak można zadziwić. Progressive power pulsacje wracają w Mares de sueños, nastrojowym, romantycznym w swym zasadniczym wydźwięku i to po prostu polatuje ku niebu, wysoko, wysoko...
Łagodność musi być na takiej płycie i tu zostawiają to na koniec we wspartym smyczkami i pianinem oraz wokalnym poetyckim popisem Pablo Solano utworze Legado, Poruszające? No przecież, że tak.

Doskonały gitarzysta, doskonały. Kreatywny, zdecydowany, posiadający godną szacunku technikę, którą ujawnia skromnie i bez wysuwania się na plan pierwszy w partiach indywidualnych. Nie jest łatwo grać, gdy w tak dewastujący sposób śpiewa Pablo Solano, ale Víctor González to na pewno potrafi. Wybornie zgrana sekcja rytmiczna z nowym perkusistą, ultra pomysłowa budowa planu drugiego, którego nie sposób przeoczyć, w wykonaniu Isauro Aljaro.
I do tego ten sound, ten mix i mastering. "Sharp & Clear" autorstwa Enrique Mompó Calvo z OPERA MAGNA. Majstersztyk i to stwierdzenie podsumowuje wywód.
Wielki album wielkiego zespołu. Triumf progresywnie potraktowanego latino power metalu, nie mający do tej pory odpowiednika na podobnym poziomie w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej.


ocena: 10/10

new 8.02.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Dragonfly - przez Memorius - 12.09.2022, 17:29:48
RE: Dragonfly - przez Memorius - 03.10.2022, 17:12:13
RE: Dragonfly - przez Memorius - 01.01.2023, 18:06:27
RE: Dragonfly - przez Memorius - 05.01.2023, 20:47:13
RE: Dragonfly - przez Memorius - 08.02.2023, 21:50:36
RE: Dragonfly - przez Memorius - 18.02.2023, 18:00:34

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości