Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Motörhead - Inferno (2004)
Tracklista:
1.Terminal Show (3:45)
2.Killers (4:14)
3.In The Name Of The Tragedy (3:03)
4.Suicide (5:07)
5.Life's A Bitch (4:13)
6.Down On Me (4:12)
7.In The Black (4:31)
8.Fight (3:42)
9.Year Of The Wolf (4:17)
10.Keys To The Kingdom (4:46)
11.Smiling Like A Killer (2:44)
12.Whorehouse Blues (3:52)
Rok wydania: 2004
Gatunek: Heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - gitara basowa, śpiew, harmonijka ustna w 12, gitara akustyczna w 12 )
Phil Campbell - gitara, gitara akustyczna w 12
Mikkey Dee - perkusja
gościnnie:
Steve Vai - gitara solowa w 1 i końcowe solo w 6
Curtis Mathewson - instrumenty smyczkowe w 10
Album "Hammered" zapoczątkował serię regularnie co dwa lata wydawanych płyt MOTORHEAD, co tu dużo mówić, po prostu co najwyżej dobrych...
Taki jest także "Inferno" wydanym przez Steamhammer w czerwcu 2004.
MOTORHEAD i Lemmy stali się pewną instytucją i symbolem długowieczności i witalności rockowej i metalowej, ale czas robi swoje i do tego doszła zwykła rutyna. Otwierający ten LP numer Terminal Show to zwykły dla MOTORHEAD szybki surowy numer na rokendrolowym fundamencie i tylko solo gościnnie tu występującego Steve Vai odróżnia go od masy innych podobnych, jakie nagrali wcześniej. Liczy się melodia, a ta jest dużo lepsza w Killers i słychać, że taki "cieplejszy" MOTORHEAD wciąż jeszcze potrafi bujać. Tematyka killerów jakoś się od pewnego czasu na płytach zespołu pojawia dosyć często i Smiling Like A Killer to drugi taki kawałek na tym krążku. Tu też dużo dynamizmu i energii w wykonaniu, jest też fajna melodia i wszystko zawarte w niecałych trzech minutach. Melodyjny zmasowany atak zabójców po prostu. Kto woli sam wziąć sprawy we własne ręce, może delektować się kawałkiem Suicide, wolnym raczej i transowym, ale w tym dobrym znaczeniu, bez zamulania jakie Lemmy zbyt często uskutecznia w długich ponurych kompozycjach. Ciekawe, typowo heavy metalowe przejścia i rytmika przypominającą tą z Just Cos You Got The Power. Bardzo solidnie prezentuje się Fight, gdzie kop jest odpowiednio silny, a tempo bardzo szybkie z zagrywkami thrashowymi i groove, ale wszystko w obrębie konwencji muzyki zespołu. Ciekawe, że solo tym razem jest stylizowane przez Campbella na Eddiego 'Fast "Clarka. Na tym albumie jednak ogólnie gitarzysta, choć gra bardzo dobrze, jakoś nie wkłada w to aż tyle serca jak dla przykładu na "Hammered". Czasem melodyjność rokendrola łączy się z pewną ponurością, jak w riffowo rozegranym wybornie Down On Me, czasem bawią się radośnie jak w Life's A Bitch, który mógłby być fantastycznym killerem, ale nie stworzono tu wystarczająco nośnego refrenu. Główny motyw jednak znakomity i godny marki MOTORHEAD, no i to zakończenie jakże tradycyjne i klasyczne w formie. Zaletą tej płyty jest jej równy poziom. In The Name Of Tragedy utrzymany w średnim tempie i nastawiony na rytm, z okrzykami w tle. Pozornie monotonny, wciąga specyficznym klimatem. To nastawienie na rytm i akcentowanie słychać też w In The Year Of The Wolf, tyle że ten kawałek zdecydowanie jest zbudowany z cytatów z twórczości własnej. Także In The Black jest dobrym utworem, i tylko te wielogłosy Kilmistera nakładane w refrenach nie korespondują z resztą kompozycji. Świetnie za to wszystko jest rozpracowane w Keyes To The Kingdom opartym na zmetalizowanym bluesie. Tu spokojny, melodyjny refren podkreśla pewną dostojność tej kompozycji, ze smakiem dobrane jest również solo gitarowe. W pewnej opozycji do pozostałych kompozycji stoi Whorehouse Blues, podpisany tylko przez Kilmistera. Nie wiem, czy Lemmy powinien brać się za tak tradycyjnie potraktowany blues. Odnoszę wrażenie, że śpiewa jakoś obok tej muzyki akustycznej, jak tu została zaprezentowana.
Dobra, choć daleka od rewelacji forma wokalna Lemmy'ego i dobre brzmienie, zbliżone do tego, jakie grupa przedstawiła na płycie poprzedniej.
Ogólnie jest to jednak solidny, przemyślany i zwarty album, nieco mroczny, ale takim mrokiem słabo oświetlonego baru przy autostradzie z piwem i pewną ilością rokendrolowych płyt w szafie grającej, dobrych, ale nie takich z najwyższej półki.
Ocena: 7.5/10
16.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Motörhead - Kiss Of Death (2006)
Tracklista:
1. Sucker (2:59)
2. One Night Stand (3:07)
3. Devil I Know (3:01)
4. Trigger (3:53)
5. Under The Gun (4:46)
6. God Was Never On Your Side (4:22)
7. Living In The Past (3:46)
8. Christine (3:43)
9. Sword of Glory (3:58)
10. Be My Baby (3:42)
11. Kingdom of the Worm (4:09)
12. Going Down (3:36)
Rok wydania: 2006
Gatunek: Heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - gitara basowa, śpiew
Phil Campbell - gitara
Mikkey Dee - perkusja
gościnnie:
C.C. Deville - gitara w 6
Mike Inez - bas w 5
Aby tradycji w regularnym wydawaniu albumów co dwa lata stało się zadość, MOTORHEAD w 2006 proponuje fanom kolejną płytę, którą Steamhammer wydałw końcu sierpnia 2006.
Jak zwykle poprzedzały ją zapewnienia o hektolitrach piwa, rokendrola i motocyklowych spalin, jednak poprzednie lata i poprzednie albumy nie bardzo świadczyły o najwyższej formie tej ekipy, a przede wszystkim jej lidera. Pewne zmęczenie materiału już o sobie dawało znać, tyle że skrzętnie przykrywane doświadczeniem i muzycznym cwaniactwem zawsze niemal pozwalało uniknąć porażki.
Tym razem wydawało się, że wreszcie grupa nawiąże do chlubnych tradycji "We Are Motorhead" z 2000 roku, bo otwarcie "Kiss Od Death" jest imponujące.
Sucker to trzy minuty morderczej jazdy bez trzymanki tyłem na rozpędzonym harleju i to ten chuligański w ryczącej gitarze i młócącej perkusji MOTORHEAD, jaki kochają fani. One Night Stand to wolniejszy kawałek, przebojowy, roztańczony i bardzo melodyjny, no i przy tym urzekający prostotą, jaka jest główną siłą tego bandu. Znów znacznie ostrzej w Devil I Know także opartym na nieskomplikowanym motywie głównym i z solowymi zagrywkami basu. Trigger już takiego wrażenia nie robi, choć kilka pierwszych sekund to jedna z ciekawszych zagrywek MOTORHEAD w ciągu kilku poprzedzających lat. Za to zagrany w średnim tempie Under The Gun to taki najprawdziwszy melodyjny, brutalny i bujający MOTORHEAD, gdzie bas w tle chuligańsko wcina się w spokojne riffowanie gitarzysty. Do tego mamy świetne, złożone sola Campbella zagrane jakby od niechcenia i to jest właśnie TO. Następnie urzeka ciepłą melodią God Was Never On Your Side z wokalem Kilmistera jak z 1916 i pięknym "płynącym" refrenem pełnym rockowego żaru. Kompozycja ta jest przygotowana z ogromną dbałością o szczegóły i plan drugi i tak do tej pory tego w zasadzie nigdy nie robili. Wzruszający, szczery numer i jeden z najlepszych utworów MOTORHEAD w tej stylistyce jak nagrali.
Można by rzecz, kapitalny album i brawa przy otwartej kurtynie. Niestety jednak nie. Living In The Past jest jeszcze dobrym kawałkiem, może bez historii, ale sprawnie odegranym motorheadem w średnim tempie podobnie jak Christine w stylu Angel City, tu jednak melodia w refrenie jest zupełnie pozbawiona chwytliwości, którą motyw główny niewątpliwie posiada. Ta sama historia jest ze Sword Victory, który ma charakter klasycznej kompozycji heavy metalowej odegranej riffami MOTORHEAD, ale gdzieś ta początkowa atrakcyjność się rozmywa wśród kilku motywów, jakie się pojawiają potem i ostatecznie jest to co najwyżej dobry, stosunkowo miękki numer jak na te wojenne kawałki, jakie Kilmister umieszcza na każdej niemal płycie.
Be My Baby bardzo słaby, ubogi w treść muzyczną, a w refrenie przypominający prymitywne amerykańskie kompozycje glam rockowe. Równie niewiele wnosi klasyczny kilmisterowski ponury zamulacz Kingdom Of The Worm, który tylko tym się różni od innych, jakimi już zamulał poprzednie płyty, że został zagrany nieco szybciej. Na zakończenie jeszcze Going Down, gdzie w tekście słowo "rock'n'roll" przewija się często, ale takiego prawdziwego rokendrola, jakim raczył MOTORHEAD, jest tu mało.
Płyta z dziwnie ustawioną tracklistą, na której najlepsze kompozycje znalazły się w pierwszej części, a pozostała przestrzeń albumu została zapełniona kilmisterową szarzyzną. Kto wie, gdyby ten LP został okrojony do starych motorheadowych standardów czasowych i pozbawiony kompozycji przeciętnych, ciągnących w dół, można by mówić o hicie na miarę "We Are Motorhead". Tym bardziej że wykonanie jest bardzo dobre, słychać, że wszyscy mają chęci i entuzjazm, a Kilmister jest w bardzo dobrej dyspozycji. Campbell znów w wielu miejscach czaruje graniem wyrastającym ponad potrzeby prostego przybrudzonego motocyklowego rocka, a Dee gra z ogromną precyzją i pewnością siebie.
Brzmieniowo zaproponowano też coś trochę innego, jest ostrzej, większa głębia i zróżnicowanie drugiego planu i pod tym względem płyta jest lepsza od kilku poprzednich.
Jednak zestaw kompozycji jest nierówny, a skomasowanie utworów słabszych na końcu w znacznej mierze niweluje plusy z niszczącej pierwszej połowy albumu.
Niefortunnie to wyszło.
Ocena: 7/10
19.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Motörhead - Motorizer (2008)
Tracklista:
1. Runaround Man (2:59)
2. (Teach You How To) Sing The Blues (3:07)
3. When The Eagle Screams (3:01)
4. Rock Out (3:53)
5. One Short Life (4:46)
6. Buried Alive (4:22)
7. English Rose (3:46)
8. Back On The Chain (3:43)
9. Heroes (3:58)
10. Time Is Right (3:42)
11. The Thousand Names of God (4:09)
Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - gitara basowa, śpiew
Phil Campbell - gitara
Mikkey Dee - perkusja
gościnnie:
Wes - gitara slide w 11
Nowa płyta MOTORHEAD ukazała się w sierpniu 2008 nakładem Steamhammer i pod względem regularności można uznać ten zespół za wzorcową maszynę do wydawania albumów. Od roku 2002 jest to jednak maszyna pracująca nierówno, zacinająca się i wypuszczająca czasem buble na swych krążkach, choć poniżej pewnego poziomu naturalnie nigdy nie schodzi. "Kiss of Death" z roku 2006 był nierówny i teraz pozostało pytanie, czy proporcja pomiędzy hitami a bublami nie zostanie zachwiana. Lemmy zawsze i na każdej niemal płycie miał receptę na hity, większe, mniejsze, ale zawsze ratowały one albumy trio w składzie z Campbellem i Dee.
Tym razem wygląda to podobnie. Znakomite otwarcie w postaci Runaround Man to średnio szybko zagrany tradycyjny kilmisterowski rokendrolowy kawałek z klasycznym dla gatunku solem, odrobiną zabawy rytmami w części instrumentalnej i chuligańskim refrenem. Tak się powinny zaczynać albumy z metalicznym rock'n'rollem. Bardziej surowy i gniewny jest Teach You How To Sing The Blues, ale tu już wkracza sztampa i rutyna. Podobnie jest we When The Eagle Screams. Tytuł dumny, ale jak na kolejny utwór wojenny to za dużo tu mielizn i za mało wykorzystania tego niemal hipnotycznego riffu przewodniego. Refren słaby, gdzieś pryska ten wojenny klimat, solo też jakieś nie bardzo wyrażające cokolwiek związanego z samą ideą utworu. Trochę to przekombinowane, w przeciwieństwie do dwuminutowego killera Rock Out w najlepszej tradycji zespołu i to nic, że grali podobne rzeczy już wielokrotnie.
W One Shout Life niezła próba wydobycia klimatu w wolnej kompozycji, opartej o tradycyjne rockowe motywy lat 70tych i warto zauważyć bardzo fajną pracę basu. Lepszy jest jednak MOTORHEAD intensywny i szybki jak w Buried Alive, który oryginalnością nie imponuje, ale jest potoczysty zarówno w refrenie jak i zagrywkach Campbella. English Rose to kompozycja tyleż urokliwa, ile kiczowata. Ładna to piosnka, ale gdzieś tu w tym stosunkowo ostrym "Motorizer" stanowi dysonans. Ponadto zrzynka z samych siebie z Angel City jest po prostu aż nazbyt słyszalna. No pewnych motywów nie można eksploatować kilka razy po prostu bez zwracania uwagi na autoplagiat. W Back On The Chain może nie ściągają od nikogo poza DEEP PURPLE, ale w tym przypadku to brzmi świeżo i buja, jak należy, choć ten kawałek nie jest wcale zagrany szybko. Tu godna uwagi jest duża dbałość o pewne niuanse i szczegóły co słychać w motywie głównym odegranym bardzo starannie i w samej solówce. Heroes to tradycyjny zamulacz i bez tego się nie mogło obejść niestety jak widać. Miało być może epicko i z odrobiną zadumy balladowej w przyjemnym refrenie, ale wyszło przeciętnie. Z lekkiego otępienia wyrywa Time Is Right, kompozycja udana głównie przez dynamiczne wiązanki riffów posyłanych przez Campbella, ale niespecjalnie wychodząca poza schemat MOTORHEAD w głównym nurcie grania w średnim tempie.
Album zamyka The Thousand Names Of God. Ponownie nie za szybko zagrany dobry kawałek ze średnio wyrazistą melodią.
Idealny na podsumowanie tej dobrej płyty ze średnimi melodiami i niestety tym razem niezbyt porywającym wykonaniem. Nie jest to może płyta nagrana na siłę, ale odegrana raczej niż zagrana z pasją. Sam Kilmister w formie przeciętnej, ale chyba te najlepsze lata tego nieokrzesanego głosu już bezpowrotnie minęły. Reszta zespołu dopasowuje się do tego i jedzie głównie na doświadczeniu. Pasji niewiele.
MOTORHEAD wciąż utrzymuje się na powierzchni, nie tonie, ale jak długo jeszcze ta delikatna równowaga może się utrzymywać ?
Zapewne przekonamy się, słuchając następnej płyty, która rzecz jasna zgodnie z rozkładem jazdy musi się ukazać w roku 2010.
Ocena: 7,4/10
26.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Motörhead - The World Is Yours (2010)
Tracklista:
1. Born to Lose 04:01
2. I Know How to Die 03:19
3. Get Back in Line 03:35
4. Devils in My Head 04:21
5. Rock 'n' Roll Music 04:25
6. Waiting for the Snake 03:41
7. Brotherhood of Man 05:15
8. Outlaw 03:30
9. I Know What You Need 02:58
10. Bye Bye Bitch Bye Bye 04:04
Rok wydania: 2010
Gatunek: Heavy Metal/Rock'n'Roll
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - śpiew, bas
Phil Campbell - gitara
Mikkey Dee - perkusja
No tak.
Regularnie, co dwa lata, ekipa Kilmstera raczy fanów kolejnym albumem, choć w tym roku zapowiedź kolejnej płyty studyjnej pojawiła się stosunkowo późno. Jednak w przerwie pomiędzy koncertami, wywiadami, filmami, występami w TV show i uświetnianiem imprez towarzyskich o wysokiej randze, Lemmy znalazł czas na skomponowanie wraz z kolegami materiału na nowy album , wydany w grudniu przez nową własną wytwórnię zespołu Motörhead Music z siedzibą w Londynie.
No i nic nowego. Stary, dobry motor metal, gdzie wieloletni wyznawcy kultu MOTORHEAD odnajdą kolejne przeboje i hity, a ci, którzy ich muzyki nie rozumieją, zadadzą pytanie - czym ta płyta się różni od poprzednich? No niczym, i poziom tego LP jest zbliżony do tego, co było i w 2008, i 2006, i 2004 roku itd., cofając się w przeszłość, można by się dopiero zatrzymać na roku 2000. Być może tych hitów jest tu mniej niż na albumie poprzednim, ale tym razem początek jest imponujący. "Born to Lose" nie za szybki, z gęstą perkusją i doskonałym, bujającym refrenem oraz odrobiną mrocznego chłodu. A gdy tak gra MOTORHEAD, to często mamy hit w spokojnym stylu. Największym killerem tym razem jest bardziej klasyczny dla Lemmy'ego "I Know How to Die" z fantastycznymi wybrzmiewaniami gitary i wpadającym w ucho pełnym luzu solem Campbella. "Get Back in Line" w rozsądnym, rockowym tempie i fajnie to brzmi z ładunkiem pozytywnej energii.
Pędzenia na tym albumie wiele nie ma, panowie już mają swoje lata i "Devils in My Head" toczy się dostojnie z bardzo dobrym rozjaśnieniem w refrenie. Ogólnie dużo tu basu Kilmistera, bardzo dobrze ustawionego, czasem głębszego, a czasem mocno metalicznego. Podobnie perkusja, która brzmi doskonale. Może nie jest specjalnie głośna, ale blachy ładnie syczą. Gitara zaś nieco matowa, głęboka, ołowiana i tej ostrości tu specjalnie nie ma. Mimo wszystko sound jest bardziej mięsisty niż na "Motorizer". Tradycyjne zmetalizowane rock'n'rolle to trochę ospały "Rock 'n' Roll Music" i "Bye Bye Bitch Bye Bye", który jest znacznie bardziej energiczny i lekko budzi z letargu na samym końcu albumu. Do bardzo dobrych kompozycji można zaliczyć "I Know What You Need", tyle że w tym przypadku to naprawdę już kalka z kalki, ale ożywienia tu nieco jest. Bardziej oryginalnie pomyślany jest "Waiting for the Snake" z uporczywym riffem głównym, nadającym tu ton i takim niezbyt często przez zespół wykorzystywanym. Niestety Kilmister ponownie umieścił na płycie nudnego, rozwlekłego zamulacza, "Brotherhood of Man", i zawsze mnie zadziwia upór, z jakim wtłacza na płyty MOTORHEAD takie mętne ponuractwa. Również "Outlaw" się niczym nie wyróżnia i te dwie kompozycje obniżają ogólnie pozytywne wrażenie.
Lemmy w dobrej formie, jednak ta pewna agresja i nerw w jego głosie powoli zaczyna zanikać. Zresztą jest on minimalnie cofnięty i bardziej niż w dawnych latach wtopiony w muzyczne tło, natomiast nadal te basowe zagrywki w różnych miejscach, proste, rockowe są wyborne.
MOTORHEAD uraczył fanów kolejną dobrą płytą. Nie bardzo dobrą, bo chyba tej ekipy już po prostu nie stać w ramach tego, co grają od lat, nagrać płyty bardzo dobrej.
Jest tu jednak wszystko, za co się ten zespół kocha. Dla fanów mus.
Ocena: 7.2/10
10.12.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Motörhead - Aftershock (2013)
Tracklista:
1. Heartbreaker 03:04
2. Coup de Grâce 03:45
3. Lost Woman Blues 04:09
4. End of Time 03:17
5. Do You Believe 02:58
6. Death Machine 02:37
7.Dust and Glass 02:50
8. Going to Mexico 02:51
9. Silence When You Speak to Me 04:30
10. Crying Shame 04:28
11.Queen of the Damned 02:40
12.Knife 02:57
13.Keep Your Powder Dry 03:54
14.Paralyzed 02:50
Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy Metal/Rock'n'Roll
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - śpiew, bas
Phil Campbell - gitara
Mikkey Dee - perkusja
Tym nie dwóch, a trzech lat potrzebował Kilmister i MOTORHEAD, by przedstawić kolejny album. Płyta nagrana została w kilku studiach, zmiksowana w Paramount Studios tradycyjnie przez Camerona Webba, który był także producentem. Motörhead Music wydała ten LP w październiku 2013.
Tym razem Lemmy zaproponował aż 14 utworów, z których aż siedem jest krótszych niż trzy minuty, a żaden nie przekracza pięciu minut. Takie proporcje można dostrzec na "Iron Fist", czyli nastąpił niejako powrót do koncepcji sprzed ponad 30 lat...
Początek płyty to jednak średnie tempa i taki już bardzo ograny, mało przebojowy MOTORHEAD w Heartbreaker, choć Campbell ubarwia to krótkim, ale atrakcyjnym solo. Za to Coup de Grâce to killer z kapitalnymi partiami gitarowymi opartymi na 12 taktowym boogie w zmetalizowanej rokendrolowej formie. Wolny, ponury, bluesowy Lost Woman Blues jest po prostu kapitalny i ciarki przechodzą po plecach, jak Lemmy śpiewa:
'Cause I swear I'm sick and tired
Singing these Lost Woman Blues'
Och, gdzieś przypominają się wspaniałe czasy gdy Lemmy grał z Robertsonem na mojej ukochanej płycie "Another Perfect Day"...
Potem MOTORHEAD sieje zniszczenie w speedowym End of Time i bawi swobodą i luzem w bardzo dobrym rokendrolu Do You Believe. Serię krótkich, mocnych ataków kontynuują w Death Machine, zrobionym trochę w stylu Capricorn, ale z ciekawszą melodią i mocno wyeksponowanym basem i ogólnie przypominają się tu wczesne lata 80-te MOTORHEAD.
Zupełnie odmienny jest Dust and Glass, rockowy, barowy i nostalgiczny i... łagodny jak smutny Lemmy. Doskonały kawałek, po prostu doskonały. Motor rozpędza ponownie w zwartym surowym Going to Mexico, archetypowym autostradowym numerze grupy. Silence When You Speak to Me to kroczący w dostojnym tempie numer nastawiony na melodię i chwytliwy refren. Oczywiście z zachowaniem chropowatej przebojowości właściwej Kilmisterowi. Crying Shame jest lekko stylizowany na southern metal i okraszony rewelacyjnym wstawkami solowymi gitary. No i bas chodzi tu miejscami miodnie. W Queen of the Damned znów krótko i treściwie i to jeszcze jeden bujający numer oparty na kilmisterowskim rokendrolowym pędzie, ale z dozwoloną prędkością. Knife, pozornie ospały, jest rewelacyjny w tym wykorzystaniu zmetalizowanego boogie. Tylko Kilmister potrafił tworzyć takie rzeczy. Tylko on. Jakie to potoczyste i uporczywe zarazem granie i część instrumentalna jest niesamowita i z pięć razy za krótka. Doprawdy, totalny odlot! Mocno akcentowany basem Keep Your Powder Dry to jeden z tych słonecznych kawałków Lemmy'ego gdzie śpiewa jakby od niechcenia, reszta gra jakby od niechcenia, a w rezultacie powstaje kolejny pozytywnie zakręcony mały killer MOTORHEAD.
Nie spać! Nie spać! Na koniec szybki, surowy Paralyzed wyrywa z rozmarzenia i wspomnień.
Trzy kwadranse z muzyką MOTORHEAD minęły...
Brzmienie jest wzorcowe, odrobinę surowsze niż na płycie poprzedniej, dyskretnie stylizowane na albumy zespołu z wczesnych lat 80. Dlatego może perkusja nie brzmi zanadto wyraziście, za to bas Kilmistera dewastuje.
Ta płyta ma swój klimat. Klimat metalowego zakrapianego piwem święta, gdzie wszyscy się doskonale znają i doskonale bawią. Tu nie ma mowy o tym, że Kilmister jest zmęczony. On po prostu z uśmiechem kończy jeden kawałek i zaczyna drugi, jakby dopiero co rozpoczął i jest spragniony radości swoich słuchaczy.
Jeśli czasem na kilku poprzednich albumach można było mieć drobne zastrzeżenia do wykonania pewnych rzeczy, to tym razem jest to wszystko zagrane absolutnie perfekcyjnie. Zgranie basu Kilmistera z perkusją Dee nie mogło być już chyba lepsze, a partie gitarowe i sola Campbella są często po prostu zdumiewające i zachwycające.
W recenzji "The World Is Yours" stwierdziłem, że Kilmistera nie stać już na nagranie bardzo dobrej płyty.
Myliłem się.
Wszystko to już było. Dosłownie wszystko. Może dlatego właśnie MOTORHEAD jest wielki, bo nie zaskakuje niczym, poza solidną porcją brudnego rokendrola na alkoholowym fundamencie i pozwala każdemu zasiąść na harleyu i poczuć się przez chwilę wolnym.
ocena: 8,6/10
new 28.09.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Motörhead - Bad Magic (2015)
Tracklista:
1. Victory or Die 03:08
2. Thunder & Lightning 03:33
3. Fire Storm Hotel 04:02
4. Shoot Out All of Your Lights 03:42
5. The Devil 03:21
6. Electricity 02:44
7. Evil Eye 02:27
8. Teach Them How to Bleed 03:40
9. Till the End 04:32
10. Tell Me Who to Kill 03:24
11.Choking on Your Screams 04:01
12.When the Sky Comes Looking for You 03:25
13.Sympathy for the Devil (The Rolling Stones cover) 05:54
Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy Metal/Rock'n'Roll
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - śpiew, gitara basowa
Phil Campbell - gitara
Mikkey Dee - perkusja
oraz gościnnie
Brian May - gitara ("The Devil")
Niezniszczalny Lemmy miał 70 lat, gdy w Maple Studios and Grandmaster w Hollywod pracował nad swoją kolejną płytą. Ukazała się ona nakładem UDR Music 28 sierpnia 2015 roku, a w Japonii wydał ją w tym samym dniu Warner Music Japan. Jeszcze raz wsiadamy na rokendrolowy motocykl Kilmistera, by ruszyć w metalową podróż w nieznane.
Oczywiście nieznane tylko teoretycznie, bo to wciąż stary dobry MOTORHEAD!
Rycząca gitara Phila Campbella i klasyczny zmetalizowany rokendrol wita wszystkich w Victory or Die. Znakomicie! Tak jak w dynamicznym Thunder & Lightning. Eksplozywne granie! Znakomity jest zadziorny, zawadiacki Evil Eye, pełen życia i z kapitalnym dodatkowym wokalem oraz dynamiczny Teach Them How to Bleed z wybornym solem gitarowym Campbella. No i to mega klasyczne i jakże rozpoznawalne zapożyczone zakończenie! Ekstraklasa!
MOTORHEAD urzeka w prościutkich Electricity i Tell Me Who to Kill i to jest taki właśnie klasyczny bezpretensjonalny styl Kilmistera, który ubarwia prawie każdą jego płytę.
MOTORHEAD wzrusza do łez w niesamowitym balladowym songu Till the End. Jest to jeden z najpiękniejszych tego typu utworów Kilmistera w całej jego karierze, gdzie melodia zwrotek jest jeszcze bardziej poruszająca niż ta z refrenu. Dobrze, ale tylko dobrze, brzmi Shoot Out All of Your Lights rozpoczęty przez Dee, prosty agresywny i surowy. Tym razem Kilmister jest ponury i posępny w Choking on Your Screams, ale niespecjalnie to wychodzi, niestety. Trochę jest tu i innych słabszych kawałków i na pewno takim jest dosyć niemrawy, nieco southern - bluesowy Fire Storm Hotel. Także jakoś The Devil wydaje się płaski i miałki, mimo że na gitarze gra tu gościnnie Paul May z QUEEN. Brak tu zęba i punktu zaczepienia. Również nastawiony na przebojową melodię niezbyt szybki When the Sky Comes Looking for You nie spełnia swojej funkcji, a mógłby, gdy został zagrany dwa razy szybciej.
Na zakończenie można usłyszeć cover THE ROLLING STONES Sympathy for the Devil i dwie muzyczne epoki spotykają się w tym miejscu.
Produkcja jest surowa, w typie "real raw" i dosyć dawno nie było tak zrobionej płyty MOTORHEAD. Przypomina się rok 1980... Musiał być to zabieg zdecydowanie celowy, bo MOTORHEAD produkował swoje albumy w znacznie bardziej wykwintny sposób, zwłaszcza w XXI wieku.
Tak, Kilmister wygląda na "Bad Magic" na zmęczonego... Głosowo na pewno.
26 grudnia 2015 u Kilmistera po serii badań zdiagnozowano raka. Dwa dni później, gdy odpoczywał w domu, wsiadł na motocykl i odjechał w swoją Podróż ku Nieskończoności.
Niektórzy mówią, że umarł, ale to nieprawda. Nie wierzcie w to, gdy puszczacie którąś z jego płyt.
ON tam jest.
ocena: 7,7/10
new 4.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
W latach 70tych i 80tych typowe było promowanie albumów singlami stanowiącymi oficjalne wydania wytwórni i MOTORHEAD dosyć rygorystycznie trzymał się tej zasady, już od "Overkill". W związku z tym na przestrzeni lat 1979-1987 pojawiło się sporo nagrań, które nie znalazły się na pierwszych oficjalnych wydaniach winylowych, choć jako B-Side w zdecydowanej większości na to zasługiwały, bo ekipa Kilmistera pojęcie "B-Side" traktowała bardzo poważnie.
"Overkill" poprzedzony był wydanym w lutym 1979 singlem "Overkill", gdzie znalazł się słynny, surowy i bardzo jednocześnie melodyjny Too Late, Too Late. Po raz pierwszy dołączony został jako bonus do wydania CD Essential Records z roku 1996.
"Overkill"
tracklista:
A/Overkill 05:14
B/ Too Late, Too Late 03:25
Już po wydaniu "Overkil" Bronze w czerwcu 1979 prezentuje singiel "No Class", z tytuowym killerem ale i z kiepskim tym razem B-Side Like a Nightmare, zbyt słabym, by zabłyszczeć na albumie, ale wartym sprzedania, szczególnie jeśli pojawia się trzy wersje z różnymi okładkami prezentującymi poszczególnych członków zespołu. Poniżej wersja z Kilmisterem. Także i ta kompozycja pojawiła się po raz pierwszy na CD w wydaniu Essential Records z roku 1996.
"No Class"
tracklista:
A/No Class 02:42
B/Like a Nightmare 04:37
W przypadku LP "Bomber" doszło do sytuacji w rezultacie której z przyczyn technicznych singiel promujący ukazał się miesiąc po premierze płyty, w listopadzie 1979 roku i może dobrze się stało bo umieszczony tu Over The Top to po prostu dobry, utrzymany w rokendrolowym stylu numer klasycznego składu MOTORHEAD z udanym energicznym solem Clarke'a. Po raz pierwszy na CD jako bonus numer ten został umieszczony na wydaniu "Bomber" z 1991 (Roadracer Records)
"Bomber"
tracklista:
A/Bomber 03:44
B/Over the Top 03:21
LP "Ace Of Spades" był poprzedzony w październiku 1980 singlem "Ace Of Spades" gdzie jako B-Side pojawił się chuligański, nieco podlany piwem i zagrany niezbyt szybko solidny, ale bez błysku Dirty Love. Interesujący jest fakt, że numer ten został tu skrócony do długości Ace Of Spades i taki egzystował w muzycznej świadomości fanów do roku 1989, gdy pojawił się w wersji o długości 3:51 na aż dwóch kompilacyjnych CD - "Ironstrike" oraz... "Dirty Love".
"Ace Of Spades"
tracklista:
A/Ace Of Spades 2:46
B/Dirty Love 2:54
Promujący album "Iron Fist" singiel wydany oczywiście także przez Bronze w kwietniu 1982, zawierał jako B-Side bardzo udany, szybki i melodyjnie agresywny rokendrolowy Remember Me I'm Gone. Kompozycja ta znalazła się na CD po raz pierwszy na wydaniu albumu "Iron Fist" wytwórni Roadracer z roku 1991.
"Iron Fist"
tracklista:
A/Iron Fist 2:50
B/Remember Me, I'm Gone 2:16
Album "Another Perfect Day" z Robersonem promowany był zaprezentowanym w maju 1983 singlem "I Got Mine" gdzie na B-Side znalazł się bardzo udany, utrzymany w umiarkowanym tempie Turn You Round Again z kolejnym wybornym solem Robertsona umieszczonym pod koniec tej kompozycji. Kolejny transowy numer MOTORHEAD godny tego znakomitego albumu! Mimo, że płyta w wersji CD wydana została przez Bronze w roku 1991 to utwór ten się na niej nie znalazł. W tym samym roku umieszczono go jednak jako bonus na wydaniu "Another Perfect Day" Roadrunner Records.
"I Got Mine"
tracklista:
A/I Got Mine 05:25
B/Turn You Round Again 03:57
Od roku 1984 grupie (z Campbellem i Burstonem) zaczęło powodzić się gorzej, a materiału na nowa płytę nie było. Kontrakt z Bronze był nadal ważny i ostatecznie pojawił się singiel "Killed by Death" wydany w sierpniu 1984. Wskazywał on na wielki potencjał grupy, bo tytułowy Killed By Death jest jednym z najbardziej oryginalnych i wysokoenergetycznych numerów MOTORHEAD, choć pozornie toczy się w stosunkowo leniwym tempie. Pokazuje także co zespół może zrobić, gdy ma w składzie dwóch gitarzystów. Gitarowa robota jest tu fenomenalna.Ten singiel ukazał się w kilku wersjach, przy czym na jednej z nich Under the Knife pojawia się także wersji "fast" i to jest lepsze nagranie niż to podstawowe. Long Killed By Death oraz slow i fast Under The Knife zostały za prezentowane jako maxi singiel w roku 2010 na CD nakładem Sanctuary Records
"Killed By Death"
tracklista:
A/Killed By Death 3:50
B/Under The Knife 3:43
We wrześniu 1984 Bronze zamiast nowej płyty wydaje jedną z najsłynniejszych metalowych kompilacji "No Remorse" na dwóch płytach winylowych i jest to kolekcja najlepszych, ale także rzadkich nagrań singlowych MOTORHEAD. Jest tu także przedłużona wersja Killed By Death, jest Under The Knife. Są także trzy kolejne nowe kompozycje, nagrane już Gillem jako perkusistą w roku 1984. Spokojnie rozgrywany Steal Your Face ma niemal apokaliptyczny wymiar owianego dymem quasi - rokendrola. Rozgrywany w tempie pociągu ekspresowego Locomotive to jeden wielki popis Gilla, który robi tu za tytułową lokomotywę. A Snaggletooth to po prostu jeden z najlepszych, szybkich i agresywnych rokendrolowych potworów MOTORHEAD z kłującymi jak żądła solami gitarzystów.
W sumie więc pięć nowych kompozycji pojawiło się w roku 1984, było to jednak za mało, i Bronze nie zdecydował się ich wydać jako jednego mini-LP.
"No Remorse"
Snaggletooth 03:51
Steal Your Face 04:31
Locomotive 03:25
Przy promowaniu LP "Orgasmatron" zasada nowego B-Siide została złamana i GWR Records zadowolił się na drugiej stronie singla dwoma nagraniami w wersji live. Inaczej ta wytwórnia postąpila w przypadku albumu "Rock 'n' Roll" z 1987, który jest wyjątkowo krótki (33 minuty). Tym razem pojawił się też maxi singiel "Eat The Rich" gdzie znalazły się dwie kompozycje nie umieszczone na LP. Jedną z nich jest chyba najwspanialszy długi numer MOTORHEAD, posępny i transowy Just 'Cos You've Got the Power, który w pełnej krasie ujawniał się na koncertach także poprzez rozbudowane, apokaliptyczne sola gitarzystów i mocniejsze, niekiedy po prostu miażdżące brzmienie. Rokendrolowy Cradle to the Grave był natomaist niewątpliwe najsłabszą kompozycją, przygotowaną na album "Rock 'n' Roll" i dobrze się stało, ze utwór ten na tej płycie się nie znalazł. Po raz pierwszy płyta "Rock 'n' Roll" z obydwoma utworami z maxi singla jako bonusami została wydana dziesięć lat później nakładem Essential Records w sierpniu 1997 roku.
"Eat The Rich"
tracklista:
A/Eat the Rich 04:40
B/Just 'Cos You've Got the Power 07:30
Cradle to the Grave 04:05
W późniejszym okresie działalności zespołu, gdy płyta CD zastąpiła na długie lata winylową, nagrania singlowe pojawiały się bardzo rzadko i zawsze umieszczano je na zasadniczych wydaniach.
Oczywiście poza wyżej wymienionymi rare track MOTORHEAD nagrywał liczne covery, dostępne na wydaniach kompilacyjnych, których ukazało się mnóstwo, zwłaszcza po roku 1985. Ponadto Kilmister pod szyldem MOTORHEAD przez kilka lat współpracował z Enid Williams (GIRLSCHOOL) i Wendy O. Williams (PLASMATICS) i z tego okresu pozostało wiele nagrań, ale to już zupełnie inna historia.
new 26.09.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|