Pagan's Mind
#1
Pagan's Mind - Infinity Divine (2000)

[Obrazek: R-3625437-1558145338-9898.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prelude to Paganism 01:03     
2. Caught in a Dream 08:42       
3. Infinity Divine 07:49       
4. Embracing Fear 06:03     
5. Astral Projection 06:44     
6. Angels' Serenity 04:51     
7. Dawning of the Nemesis 07:04       
8. King's Quest 06:39     
9. Twilight Arise 04:36     
10. Moonlight Pact 07:07     
11. A New Beginning 07:38

Rok wydania: 2000
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Nils K. Rue - śpiew
Jørn Viggo Lofstad - gitara
Thorstein Aaby - gitara
Steinar Krokmo - bas
Stian Kristoffersen - perkusja
Ronny Tegner - instrumenty klawiszowe

PAGAN'S MIND był zespołem zdecydowanym i bez historii wartej opowiadania. Założone w 2000 roku, skład zebrał się od razu i jeszcze w tym samym roku nagrał debiut, który został wydany nakładem młodej, norweskiej wytwórni FaceFront Records.

Ten album powstał za szybko i brak tutaj własnego stylu czy zdecydowania na jakikolwiek w ogóle.
Dziwny to album, nawet jak na muzykę promowaną jako progresywna. To często kompleksowa muzyka, ale stara się trzymać pewnych wyznaczonych ram i motywów. Takie albumy często są z reguły eklektyczne, ale starają się mieć jakiś motyw przewodni, który stara się wszystko jakoś spajać i wiązać.
Tymczasem tutaj mamy inspiracje od SYMPHONY X, DREAM THEATRE po GAMMA RAY czy ogólnie rozumianą scenę szwedzką.
Fakt, bycie zespołem z kraju zdominowanego przez black metal nie jest łatwe i inspiracji szuka się ciężko, ale czy musieli uciekać się do ROYAL HUNT i LABYRINTH w podlanym rockiem Astral Projection? Brzmi to fatalnie i ciężko strawnie. Słabą kopią GAMMA RAY i tego, co grało HEAVENLY na debiucie jest Infinity Divine, jakieś próby grania wczesnego SYMPHONY X przewijają się w Embracing Fear, ale tutaj niestety Nils jako wokalista po prostu się nie sprawdza.
Sola gitarowe są solidne, podobnie klawiszowe, sekcja rytmiczna stara się tutaj jak może, aby zrobić z tego granie interesujące i technicznie zarzucić coś trudno, ale ile razy słuchało się w Szwecji czy Niemczech takich kompozycji jak Angel's Serenity, ale z prawdziwym refrenem i mocną melodią?
Jest i bardzo powszednia, inspirowana USA ballada Dawning of the Nemesis, ale tutaj zabrakło surowizny, rozmachu, rycerskości... Jest po prostu nijako. Najlżejszy i chyba najbardziej przyswajalny jest tutaj Twilight Arise, głównie przez silne inspiracje GAMMA RAY, HELLOWEEN i INSANIA.
Na zakończenie New Beginning. SYMPHONY X, jakieś inne naleciałości USA, z bardzo typowymi przerywnikami i bardzo przewidywalnym rozwojem kompozycji. Co by jednak nie mówić jazzowe partie zrealizowane są dobrze i to jest najciekawsza część.

Ten album był tak nijaki, że przeszedł niemal kompletnie niezauważony na scenie norweskiej, nie mówiąc już o światowej i był to zespół znany raczej dla wąskiego grona osób, głównie kronikarzy metalu.
Kompletną przeciętność starano się zniwelować przez ponowne, ale tylko częściowe nagranie tego albumu w 2004 roku i usuwając płaczliwą, pełną bezradności balladę Moonlight Pact i poprawiając brzmienie, które w oryginale nie było najwyższych lotów i nawet bas przykrywał wstydliwe momenty Nilsa. W re-edycji brzmienie jest nieco czystsze, nadal selektywne, ale może nieco masywniejsze w gitarach.
Pastisz, a może bardziej pasztet, który próbowano odratować na fali popularności zespołu lata później, ale braku melodii i pomysłu na kompozycje nie da się ot tak przykryć.
Wyglądało na to, że to zespół kompletnie bez potencjału i przez wielu został przekreślony, jednak pewien znany producent muzyczny zauważył coś, czego nie widzieli inni i w 2002 roku PAGAN'S MIND powraca w tym samym składzie, ale w zupełnie odmienionej i lepszej formie.
Na szczęście.

Ocena: 5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Pagan's Mind - Celestial Entrance (2002)

[Obrazek: R-3870137-1558144346-7874.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Approaching 02:48       
2. Through Osiris' Eyes 06:09     
3. Entrance: Stargate 06:01       
4. ...of Epic Questions 06:10     
5. Dimensions of Fire 07:29       
6. Dreamscape Lucidity 06:40     
7. The Seven Sacred Promises 06:29     
8. Back to the Magic of Childhood: Part 1 - Conception 02:46     
9. Back to the Magic of Childhood: Part 2 - Exploring Life 09:18     
10. In Brilliant White Light 02:45       
11. Aegean Shores 05:14       
12. The Prophecy of Pleiades 09:53

Rok wydania: 2000
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Nils K. Rue - śpiew
Jørn Viggo Lofstad - gitara
Thorstein Aaby - gitara
Steinar Krokmo - bas
Stian Kristoffersen - perkusja
Ronny Tegner - instrumenty klawiszowe

Debiut PAGAN'S MIND zbyt wielu emocji nie zbudziło, jednak zwrócił uwagę legendarnego Fredrika Nordströma i postanowił dać zespołowi szansę.
W 2002 roku można było usłyszeć efekt współpracy, wydany nakładem uznanej, niemieckiej wytwórni Limb Music.

Zmiana zaszła diametralna, to już słychać Through Osiris' Eyes, gdzie SYMPHONY X ze sceną szwedzką, co słychać w refrenie, a motywem przewodnim jest ancient. Trudno uwierzyć, że zespół tak bardzo się rozwinął w ciągu dwóch lat i nawet oparty na rockowym fundamencie z delikatnym cieniem DREAM THEATRE Entrance: Stargate nie drażni i jest to bardzo wyważona kompozycja.
...of Epic Questions to chłodny progressive power inspirowany zespołami, w których udzielał się Richard Andersson (co szczególnie słychać w partiach klawiszowych)  z nutą niemieckiego power. Granie jest na bardzo wyrównanym poziomie, choć potrafi to być muzyka wtórna i przewidywalna, jak poprawny Dimension of Fire, który został ograny chyba przez całą Skandynawię wzdłuż i wszerz, a The Seven Sacred Promises również zbytnio nie wybija się na tle czołowych grup progressive metalowych, od strony technicznej jednak zarzucić coś im trudno. Dalej jest jeszcze oparty ponownie na motywie ancient (co po części wyróżnia ten zespół i to będzie wizytówką przez kolejne lata) Dreamscape Lucidity i gdyby szukać inspiracji, to najbliższą możliwe, że by było KENZINER, tylko tutaj zabrakło jakiegoś mocnego sola, bo ozdobniki klawiszowe to jednak trochę mało i pozostaje niedosyt.
Jest i instrumental Back to the Magic of Childhood rozbity na dwie części i tu jest DREAM THEATRE, VIRTUOCITY i KENZINER. Zespól pokazuje tutaj wszystkie swoje umiejętności techniczne i od tej strony jest to zrealizowane na wysokim poziomie, ale jest to przerost formy nad treścią podobnie jak to miało miejsce w VIRTOUCITY czy dłuższych instrumentalnych i raczej pretensjonalnych kompozycjach Malmsteena.
Aegan Shores to pewnie i mocno zagrany power metal i tutaj Nils K. Rue naprawdę daje radę! Od niepewnego, męczącego i momentami piskliwego wokalisty stał się śpiewakiem o wyważonym i mocnym głosie, który jest w stanie przebić się przez mocną sekcję rytmiczną i gitary bez najmniejszego problemu. Wysoce pożądana, ale i bardzo niespodziewana zmiana, mając w pamięci debiut.
SYMPHONY X atakuje ponownie w The Prophecy of Pleiades i to solidne, choć bardzo przewidywalne podsumowanie albumu, z dość powszednią melodią i refrenem, w którym może nieco zabrakło wsparcia dla Rue i jakiś chór może by wzmocnił refren. Jest tu kilka dobrych pomysłów, ale lepiej by wyszło tutaj skrócenie kompozycji niż piłowanie jednego motywu przez tyle czasu.
Dobre zwieńczenie, jednocześnie trochę bez wyrazu.

Produkcja mocna, blachy i bębny grzmią, gitary tną, ale nad tym czuwał sam Nordström i dał brzmienie mocne, charakterystyczne dla jego zespołów.
Ogromna zmiana względem albumu poprzedniego - dobre melodie, solidne refreny, spójne i wyrównane, choć momentami nieco przewidywalne kompozycje, ale płyta nie męczy tak jak debiut i jest to granie bardziej zdecydowane i przystępniejsze. Wyciągnięte został same słuszne wnioski z debiutu i ciężka praca popłaciła.
Dlatego też nie dziwi fakt, że niedługo po premierze tego właśnie albumu zespół stał się popularny w Norwegii i poza nią.
Jak najbardziej zasłużenie.

Ocena: 8.1/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Pagan's Mind - Enigmatic: Calling (2005)

[Obrazek: R-1317439-1558194332-2290.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Celestine Prophecy 07:37       
2. Enigmatic Mission 05:17       
3. Supremacy, Our Kind 06:01       
4. Entrance to Infinity 07:49       
5. Coming Home 02:36     
6. Celestial Calling 07:00       
7. Taken 07:35       
8. Resurrection (Back in Time) 06:37       
9. Appearance 01:52     
10. Search for Life 05:01       
11. New World Order 08:13

Rok wydania: 2005
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Nils K. Rue - śpiew
Jørn Viggo Lofstad - gitara
Steinar Krokmo - bas
Stian Kristoffersen - perkusja
Ronny Tegner - instrumenty klawiszowe

Z przyczyn zdrowotnych, w 2003 roku z zespołu odszedł Thorstein Aaby, aby skoncentrować się na swoim zdrowiu, niestety mimo udanej operacji, zmarł w 2007 roku. Zespół jednak musiał jakoś funkcjonować, szczególnie w momencie, kiedy nadal mieli uwagę Fredrika Nordströma i zyskiwali na popularności. 18 kwietnie 2005 roku pojawił się kolejny album, nakładem Limb Music.

Nie był szukany dodatkowy gitarzysta i wszystkie partie zagrał Lofstad. Ogólnie daje sobie radę, co słychać w otwierającym, rozbudowanym The Celestine Prophecy, mocno inspirowanym SYMPHONY X i REDEMPTION. Niestety dość przeciętny jest oparty o rockowy fundament Enigmatic Mission i to typowy, nudny progressive, ograny wielokrotnie przez całą armię naśladowców DREAM THEATRE czy SYMPHONY X, a i ARTENSION grało takie rzeczy ciekawiej. Do tego dochodzi fatalna, irytująca modulacja głosu Rue... To samo też jest w Supremacy, Our Kind i te momenty są najgorsze i bardzo ciężkostrawne, na plus solo, chociaż ogółem BEYOND TWILIGHT wypada lepiej, nie mówiąc już o amerykańskiej scenie heavy power z tamtego czasu, na którego pomysłach ta kompozycja jest oparta. Entrance to Infinity to przyjazne, przebojowe granie AOR, ale Worldchanger to nie jest. Po słabym instrumentalnym Coming Home wkracza tytułowy Celestial Calling i tu jest coś z dramaturgii BIOMECHANICAL w znacznie bardziej przystępnej formie. Zaskakująco dobry jest heavy/powerowy Taken, świetnie poprowadzony, z bardzo dobrym solem i szkoda, że trochę pomysłu na zakończenie tego w wielkim stylu zabrakło.
Bardzo zapatrzony w USA jest ten album, sporo tutaj REDEMPTION, SYMPHONY X, od strony technicznej zagrane bez zarzutu i większość sol Lofstada jest bardzo dobrych, prawdziwą gwiazdą jest jednak perkusista Kristoffersen, który nawet najnudniejsze partie potrafi ożywić ciekawymi partiami tego instrumentu i daleko mu do zwykłego rzemieślnika. Więcej można było oczekiwać od Tegnera, który klawiszowo czasami poratuje ciekawym solem, w większości jednak eksperymentuje aż za bardzo i jego próby bycia drugim Finnem Zierlerem spełzają na niczym. Dobrym tego przykładem jest New World Order, ze świetną pracą sekcji rytmicznej, niezłymi solami gitarowymi i inspiracjami nie tylko SYMPHONY X. Najgorsze jednak są te zabawy z syntezatorami i modulatorami, to rujnuje ogólnie dobry obraz kompozycji.
Na całą płytę pomysłów nie starczyło, to słychać, czy to przez próby przymusowego udziwnienia, czy przewidywalną i do bólu ograną akustyczną balladą Search for Life. Ile razy się słyszało motyw z drugiej połowy w takiej aranżacji w zespołach progresywnych z USA i nie tylko? O wiele za dużo.

Bardzo dobre brzmienie, nad którym czuwał Nordström, szczególnie perkusja. Brzmi ona fenomenalnie, potężnie i mocno, a blachy pięknie syczą! Niczego innego od niego i jego współpracowników nie wolno było oczekiwać.
Same kompozycje są dobre, wykonane bardzo solidnie, jednak niepotrzebne udziwnienia ciągną ten album w dół i czasami trudno powiedzieć, w jakiej dokładnie formie jest Rue przez te eksperymenty. Zakładam, że dobrej.
Album, który próbował zaprezentować coś znajomego, a jednocześnie innego, a wyszło dość nierówno i eklektycznie.
Gorzej niż poprzednio, jednak to nadal dobra płyta i wstydu zespołowi nie przynosi.

Ocena: 7.6/10

SteelHammer
Odpowiedz
#4
Pagan's Mind - God's Equation (2007)

[Obrazek: R-2794126-1377434918-8500.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Conception 02:03       
2. God's Equation 07:57
3. United Alliance 05:04     
4. Atomic Firelight 05:19     
5. Hallo Spaceboy (David Bowie cover) 05:30     
6. Evolution Exceed 06:08     
7. Alien Kamikaze 04:37       
8. Painted Skies 06:33     
9. Spirit Starcruiser 06:02     
10. Farewell 02:10     
11. Osiris' Triumphant Return 08:45

Rok wydania: 2007
Gatunek: Progressive Metal/Rock
Kraj: Norwegia

Skład:
Nils K. Rue - śpiew
Jørn Viggo Lofstad - gitara
Steinar Krokmo - bas
Stian Kristoffersen - perkusja
Ronny Tegner - instrumenty klawiszowe

W niezmienionym składzie powraca w 2007 roku PAGAN’S MIND z nowym albumem, wydanym nakładem Limb Music 18 kwietnia.
 
Coś poszło nie tak, nawet dużo. Na pochwałę na pewno zasługuje sekcja rytmiczna, a w szczególności Stian Kristoffersen, który gra tutaj z werwą rzeczy, które nie mają zbyt wiele mocy. Rue śpiewa dobrze, stara się być tutaj bardzo wszechstronny i w prawie każdej wersji poza groove brzmi przekonująco. Na pewno ma więcej zaangażowania od Lofstada, który gra tutaj bardzo skromnie, przypadkiem zdarzy mu się zagrać coś ciekawszego, ale jest go mało, a Tegnera równie dobrze mogłoby tutaj nie być, bo od strony sampli i klawiszy w najlepszym razie wychodzi to w granicach tolerancji, a w najgorszym niesmaczne, irytujące i infantylne próby tworzenia tła AOR.
Ten album to przede wszystkim bezsilność kompozycyjna i zabrakło kogoś z pomysłem. Rozstrzał jest spory, od VOYAGER (God’s Equation), NEVERMORE, CONCEPTION (Painted Skies) na ELECTRIC MARY w rockowym i rozpędzonym Alien Kamikaze kończąc. Wypada to żenująco, szczególnie właśnie próba nowoczesnego grania Alien Kamikaze. Tak się tego nie robi i w żadnym stylu oni nie grają nawet na poziomie poprawnym. Zabrakło melodii, podstawowej konstrukcji i Painted Skies to dobry przykład zmarnowania sensownego refrenu przez beznadziejne wtrącenia groove. Atomic Firefight to jakieś skromne próby grania z albumu poprzedniego, ale wypada to przeciętnie, a im mniej o Hallo Spaceboy tym lepiej. Marnie zagrany cover i czy to miało być nawiązanie do beznadziejnego albumu TWILIGHTNING z 2009 roku, czy niezrozumienie STURM UND DRANG, a może SPARZANZA w połączeniu z popularnym wtedy VOLBEAT trudno powiedzieć. Absolutne dno.
Spirit Starcruiser to jedyny utwór w tym stylu, której słucha się bez irytacji. Konkretna melodia, dobry, rockowy feeling i niezłe solo gitarowe przy asyście dość biednego tła klawiszowego. Osiris' Triumphant Return jest triumfalny niestety tylko z nazwy i jest to ukoronowanie wszystkich problemów tej płyty. Kiepskie aranżacje, słabo zaznaczone melodie i marne refreny i prawie 9 minut muzyki nijakiej i bez treści.
 
Kompozycje to  w większości dno i krzyk rozpaczy zespołu, który nie wie, co grać i szczyt osiągnął za szybko. Od strony brzmienia jest solidnie, ale nie jest to tak dopieszczone, jak albumy poprzednie. Dobre, ale nie ma szczególnie czego pochwalić. Produkt dużej wytwórni muzycznej i trudno było oczekiwać czegoś poniżej.
Album nie wywołał zbyt wielu podziałów i krytycy jak i fani nie kryli rozczarowania i zespół spotkał się z potężną falą krytyki.
Na tej płycie Rue się uzewnętrznił i chyba widział potencjał w tej muzyce, skoro założony wcześniej przez niego zespół X-WORLD/5 wydał swój debiut rok później, który okazał się jedną z największych porażek i kompromitacji projektów all-stars w dziejach, dając upust anty-muzyce.
 
 
Ocena: 5/10
 
SteelHammer
Odpowiedz
#5
Pagan's Mind - Heavenly Ecstasy (2011)

[Obrazek: R-3424060-1329851237.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Contact 00:48     
2. Eyes of Fire 05:48       
3. Intermission 05:41     
4. Into the Aftermath 05:18       
5. Walk Away in Silence 05:08       
6. Revelation to the End 08:32     
7. Follow Your Way 05:18       
8. Live Your Life like a Dream 05:55     
9. The Master's Voice 05:16       
10. When Angels Unite 02:03       
11. Never Walk Alone 06:09

Rok wydania: 2011
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Nils K. Rue - śpiew
Jørn Viggo Lofstad - gitara
Steinar Krokmo - bas
Stian Kristoffersen - perkusja
Ronny Tegner - instrumenty klawiszowe


Współpraca z Limb Music zakończyła się po wydaniu fatalnego God's Equation i o zespole zrobiło się cicho. Po latach bez większego echa powracają z nowym materiałem, wydanym 20 maja 2011 roku przez niemiecką wytwórnię Steamhammer.

Po wpadce ostatniego albumu i czymkolwiek było WORLD-X/5 można było spodziewać się wszystkiego najgorszego, jednak Rue chyba nie chciał do tego wracać i zagrany został przyjemny progressive metal w stylu REDEMPTION i SYMPHONY X z inspiracjami szwedzkimi i Eyes of Fire zaskakuje bardzo pozytywnie ciepłym, przestrzennym refrenem. Może partia środkowa mogłaby być bardziej rozbudowana, przyozdobiona mocniejszym solem zamiast breakdownem, ale Tegner odżył i partie klawiszowe są tutaj bardzo udane. Kiedy uderzają w rock w Intermission to też nie brzmi tak źle i może nie jest to potęga JORN, ale jest to lepsze niż cokolwiek, co miało God's Equation do zaoferowania.
Niestety jest też bardzo nijaki AOR/progressive metal i Walk Away in Silence to niezbyt interesujące próby grania lżejszego i bardziej przebojowego, ale bez interesującej melodii. Gdzie tutaj emocje CORNERSTONE czy refreny VOODOO CIRCLE? Dobry, ale nie rewelacyjny jest Revelation to the End, który próbuje łączyć stare z nowym i jest to 8 minut muzyki poprawnej. Follow Your Way to nijakie próby grania SYMPHONY X z kręgów EVERGREY, pochwalić należy Rue, który śpiewa wspaniale i nie budzi tylu kontrowersji, co w 2007 i 2008 roku. Na pewno słychać więcej chęci i energii u wszystkich i mimo raczej skromnych występów Lofstada słychać poprawę i może The Master's Voice powinni byli pozostawić takim zespołom jak LION'S SHARE.
Całościowo zespół wyszedł na tym lepiej, bardziej spójnie, ale też nie czuć tutaj frustracji i niezrozumienia w zespole. When Angels Unite to ładna i sztampowa ballada przy pianinie, a Never Walk Alone to bardzo dobre zakończenie w stylu PAGAN'S MIND na fundamencie SYMPHONY X. Wyrazisty refren, eleganckie i płynne przejścia i wspaniały, pulsujący bas w partii środkowej. Może nie jest to tak miażdżące jak najlepsze kompozycje EVERGREY, ale słucha się tego bardzo dobrze i to jedna z najbardziej melodyjnych kompozycji grupy.

Brzmienie jest bardzo selektywne z mocno podkreślonym i wysuniętym basem, dzięki czemu jest znacznie atrakcyjniejsze od tego, co było w 2007 roku.
Tym razem zagrali jak zespół i może nie ma tutaj killerów, ale jest równy i solidny album, który jest dobrą formą przeprosin za God's Equation. Wszyscy zagrali tutaj bardzo dobrze, nawet jeśli materiał nie zabija oryginalnością.
To ostatni album PAGAN'S MIND i tutaj kończy się historia zespołu. W 2016 roku o grupie ucichło, Rue zajął się innymi, mniej metalowymi projektami, pozostali muzycy udzielają się w innych grupach z różnym skutkiem.
Oficjalnie grupa nie została rozwiązana, ale szanse na powrót są niewielkie.
Szkoda, bo wydawali się wracać na właściwe tory tym albumem, ale jeśli to ma być pożegnanie, to udane i nie wywołuje takiego niesmaku, jak poprzednik.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości