Ignitor
#1
Ignitor - Year of the Metal Tiger (2012)

[Obrazek: R-4024369-1379442000-5307.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Heavy Metal Holocaust 04:03
2. Beast In Black 04:36
3. Raiders from the Void 05:42
4. Shadow of the Needle 05:50
5. Island of the Damned 05:35
6. The Kaiser 06:03
7. We are IGNITOR 05:06

Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Jason McMaster - śpiew
Stuart "Batlord" Laurence - gitara
Beverly Barrington - gitara
Brendon Bigelow - bas
Pat Doyle - perkusja


Po raz drugi z Jasonem McMasterem, byłym frontmanem WATCHTOWER zaprezentował nowy album IGNITOR z Austin w Teksasie. Wydany on został przez MVD Audio w kwietniu.
Austin zawsze słynął z dobrych zespołów, jednak IGNITOR, zwłaszcza w okresie współpracy z wokalistką Eriką T. Swinnich do takich nie należał. Zresztą i poprzedni LP "The Spider Queen" oferował tylko typowy niczym niewyróżniający się amerykański heavy/power w tradycji lat 80tych z pewnymi nieco nowocześniejszymi akcentami.

Tym razem jest podobnie i podkreślają swoje przywiązanie do tradycji w manifeście zatytułowanym "We are IGNITOR". Cała płyta to mieszanka rycerskiego podejścia OMEN i surowej agresji ATTACKER z na pewno odpowiednim wokalem McMastera, który jest w dobrej formie amerykańskiego ostrego krzykacza wyciągającego udane górki w ekstatycznych zaśpiewach. Ostre ciężkie gitary dobrze współpracują w na ogół melodyjnych rozpoznawalnych numerach, z których do wyróżniających należy dumny "Beast In Black"w umiarkowanym tempie. Drugim taki true heavy/power metalowym killerem jest "Shadow of the Needle" gdzie Batlord pozwolił sobie nawet na wyjątkowo zgrabne niezobowiązujące neoklasyczne ozdobniki. Znakomite pełne ekspresji i dramatyzmu solo gitarowe w tej kompozycji jest najlepsze na całej płycie. Zbyt szybko nie grają na tej płycie i gdy do tego dodają nieco ponurej surowości jak w klasycznie amerykańskim "Raiders from the Void" wypadają bardzo przekonująco. W zbliżonym stylu, ale z dawką melancholii zagrany został również bardzo dobry "Island of the Damned". Trochę melodyjnych zagrywek groove w rytmicznym "The Kaiser" o równomiernie rozłożonych akcentach i epickiej dostojnej części instrumentalnej z wysmakowanymi duetami gitarowymi i to kolejny bardzo dobry utwór tchnący wyważoną energią. A wszystko zaczyna się od co najwyżej dobrego "Heavy Metal Holocaust"...

Lekceważony IGNITOR nagrał bardzo dobry album. Tradycyjny dopracowany w detalach amerykański heavy power ubiegłego wieku. Także pod względem długości płyty, gdzie zapewne wybrano to co najlepszego udało się stworzyć przez ostatnie dwa-trzy lata. Dawka mocnego melodyjnego grania wystarczająca, aby się tym bez zmęczenia delektować. Jest to także wszystko bardzo dobrze zagrane. Batlord w bardzo wysokiej formie a i sekcja rytmiczna, w tym zespole zazwyczaj mało zauważalna tu pokazała się z jak najlepszej strony.
Umiejętnie powiązano atrakcyjne melodie z mocą i energią bez uciekania się do gwałtowności i jest bardzo dobrze w obrębie podgatunku często ostatnio rozmywanego modernistycznymi akcentami.


Ocena: 8,5/10

10.04.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Ignitor - The Golden Age of Black Magick (2020)

[Obrazek: a3856565151_16.jpg]

Tracklista:
1. Secrets of the Ram 04:07
2. Countess Apollyon 03:48
3. The Golden Age of Black Magick 05:25
4. Hell Shall Be Your Home 04:15
5. Tonight We Ride 03:54
6. Steel Flesh Bone 04:13
7. Execution Without Trial 04:37
8.Stoned at the Acropolis 04:51

Rok wydania: 2020
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Jason McMaster - śpiew
Stuart "Batlord" Laurence - gitara
Robert Williams - gitara
Billy Dansfiell - gitara
Pat Doyle - perkusja

W roku 2017 IGNITOR na albumie "Haunted by Rock & Roll" niczego ciekawego nie pokazał, pozując na kogoś, kim ten zespół nie jest. Teraz, w barwach wytwórni Metal On Metal Records w końcu października 2020 wraca z nową płytą, która przywraca wiarę w to, że ten zespół jednak grać potrafi.

Tym razem grupa wraca do jasno wyrażonej stylistyki amerykańskiego klasycznego heavy power w kompozycjach zwartych, mocnych i agresywnie melodyjnych. Wraca do grania z czasów "Year of the Metal Tiger" i znakomity potoczysty i pełen energii Secrets of the Ram to udana reminiscencja tamtych czasów. Co więcej, słychać w jak dobrej formie wokalnej jest Jason McMaster i te wpadki z roku 2017 są już tu zupełnie wyeliminowane. Może i końcówka albumu w postaci nieco chaotycznych Stoned at the Acropolis i Execution Without Trial jest trochę kontrowersyjna, ale po prostu IGNITOR to nie jest zespół, który ma szczególny talent do agresywnego epickiego USPM. Dlatego lepiej wypadają kompozycje o prostszych liniach melodycznych i zdecydowanym dwu gitarowym ataku z McMasterem na czele szturmu czyli bujający Countess Apollyon i Hell Shall Be Your Home (bardzo dobry refren!).
Z drugiej strony wolniejszy i nastawiony na epicki, chłodny przekaz, surowy The Golden Age of Black Magick, gdzie wpleciono pewne elementy power/thrashowej estetyki jest interesujący i nasycony dobrze oddaną, niepokojącą atmosferą. Nawet gdy melodia jest mało oryginalna jak w Tonight We Ride, to zdecydowane, pełne energii wykonanie podnosi ocenę kompozycji. I bardzo zgrabnie, i zwiewnie poczynają sobie w autentycznie przebojowym classic heavy metalowym Steel Flesh Bone, gdzie najbardziej słychać echa europejskiego podejścia, choć potem umiejętnie to maskują znacznie brutalniejszymi momentami.

Gitarzyści dają z siebie znacznie więcej niż w roku 2017, sporo riffów można uznać za oryginalne, sola są zdecydowane i kąśliwe, a współpraca między nimi bardzo dobra. Może się podobać, zresztą jak zwykle, pełna zaangażowania gra perkusisty Pata Doyle. Jeśli realizacja albumu z 2017 była nieciekawa, to tym razem jest to mocne i klarowne, ostre i wyraziste brzmienie, encyklopedyczne dla amerykańskiego heavy/power. Dobrym pomysłem było lekkie wysunięcie do przodu McMastera i uniknięto w ten sposób nieczytelnych wokali w ostrej gitarowej ścianie.
Nie ma na tym albumie hitów na miarę tych z 2012 roku, no może poza Secrets of the Ram, ale to solidna porcja archetypowego heavy/power Made In USA, która na pewno powinna zainteresować fanów tego podgatunku.


ocena: 7,8/10

new 1.11.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Ignitor - Horns and Hammers (2024)

[Obrazek: 1278499.jpg?2803]

Tracklista:
1. Horns and Hammers 04:26      
2. Imperial Bloodlines 04:43      
3. Dark Horse 05:10      
4. Cyber Crush 04:26      
5. Shattered Crosses 04:21      
6. Taking Up with Serpents 03:14      
7. Ferocious the Martyrs 06:26      
8. Suicide Anthem 03:59      
9. Chaos Maximus Eternal 04:08      
10. Terminus 01:52      
11. Hell Shall Be Your Home (live) 04:27

Rok wydania: 2024
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Jason McMaster - śpiew
Stuart "Batlord" Laurence - gitara
Robert Williams - gitara
Billy Dansfiell - bas
Pat Doyle - perkusja


W niezmienionym składzie, IGNITOR prezentuje nowy materiał nakładem włoskiej wytwórni Metal on Metal Records 4 października 2024 roku.

Jason McMaster oczywiście w formie znakomitej, może nawet lepszej niż na LP poprzednim, chociaż tak samo drapieżny, co słychać już w znakomitym i ostrym jak brzytwa Horns and Hammers, gdzie jest najbardziej klasyczny jak to możliwe heavy metal Made in USA. Imperial Bloodlines to coś z CIRITH UNGOL, coś z DIO i można to uznać jeszcze za udaną kompozycję, gorzej wypadają w wolniejszym Dark Horse, ale IGNITOR jakoś nigdy nie sprawdzał się w kompozycjach wolniejszych, malowanych epiką. Zaczynają w stylu MANILLA ROAD, aby przejść do SKULLVIEW, próbując zachować posępny klimat. Rock próbują jeszcze cisnąć w wolniejszym Cyber Crush i to wychodzi równie nieprzekonująco. Shattered Crosses to znów CIRITH UNGOL z czasów Frost and Fire i to trafi raczej tylko do fanów tego zespołu, z kolei Suicide Anthem jest kompletnie nierozpoznawalny i jest to absolutnie generyczny heavy metal z USA, który może grać każdy zespół z USA.
Taking Up with Serpents jest bardziej epic metalowy z ciągotami do WARRIOR i MANOWAR, ale to najdłuższy na tym LP Ferocious the Martyrs w stylu DIO wydaje się być najbardziej interesujący. Elegancko w stylu vintage na klawiszach zagrał tutaj znany z IMMORTAL GUARDIAN Gabriel Guardiola. Chaos Maximus Eternal to amerykańska, chuligańska odpowiedź na IRON MAIDEN i to solidne zakończenie tego LP. Szczególnie dobrze wypada tutaj Jason McMaster.
Od strony gitarowej jest dobrze, Laurence z Williamsem rozumieją się bardzo dobrze, chociaż ich popisy są zdecydowanie skromniejsze od tego, co można było usłyszeć w 2020 roku. Zdecydowanie więcej do powiedzenia ma za to Billy Dansfiell, która gra naprawdę świetnie, tak jak dynamiczny Pat Doyle.

Brzmienie jest bardzo dobre, szczególnie w kompozycjach ostrzejszych, gdzie gitary rozszarpują, perkusja wali niczym seria z ciężkiego karabinu maszynowego, a bas gęsto wszystko punktuje.
Album innych inspiracji, bardziej wyważony, chociaż zagrany w większości z mniejszym pazurem niż The Golden Age of Black Magick.
IGNITOR nagrał kolejny, solidny album z heavy metalem i jak zwykle miło jest ich posłuchać, kiedy grają klasyczny metal.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości