09.07.2018, 12:23:06
Öblivïon - Resilience (2018)
tracklista:
1.Spectral Warrior 01:35
2.Honor and Glory 05:14
3.In the Arms of a Queen 05:14
4.Bells from Babylon 03:38
5.Shine in My Galaxy 04:20
6.I Thought I Was a King 05:30
7.Evil Spell 04:44
8.Punished by the Crowd 04:47
9.Facing the Enemy 04:05
10.The Race Is On 04:20
11.Dreamers, Believers 06:37
2.Honor and Glory 05:14
3.In the Arms of a Queen 05:14
4.Bells from Babylon 03:38
5.Shine in My Galaxy 04:20
6.I Thought I Was a King 05:30
7.Evil Spell 04:44
8.Punished by the Crowd 04:47
9.Facing the Enemy 04:05
10.The Race Is On 04:20
11.Dreamers, Believers 06:37
rok wydania: 2018
gatunek: heavy/power metal
kraj: Francja
skład zespołu:
Joe Amore – śpiew
Steff Rabilloud – gitara
Florian Lagoutte – gitaragatunek: heavy/power metal
kraj: Francja
skład zespołu:
Joe Amore – śpiew
Steff Rabilloud – gitara
Markus Fortunato –gitara basowa
David Amore – perkusja
Gdy bracia Amore opuścili NIGHTMARE założyli w roku 2015 właśnie ten zespół. W składzie znaleźli się otrzaskani na metalowej scenie francuskiej weterani, w tym Stéphane Rabilloud, który też miał swój epizod w NIGHTMARE w latach 1999-2001. Debiutancka płyta została wydana przez grecką wytwórnię Rock of Angels Records w lutym.
Generalnie, jeśli chodzi o muzyczną zawartość albumu, należało oczekiwać albo tego samego co grali w NIGHTMARE, albo też zupełnie czegoś nowego. Mamy tu i to, i to.
Jest heavy power metalowa potęga NIGHTMARE, ale jest tu również inne podejście do melodii, do konstrukcji kompozycji i jednak odmienny klimat. Jest zaskakująco, nadspodziewanie dobrze. Ten brutalny teutoński układ riffów NIGHTMARE stał się bardziej przejrzysty, urozmaicony, klawisze to teraz symfoniczne ornamentacje, gdzieś tam napominające patenty ADAGIO, a melodiach zdecydowanie więcej jest patosu, epiki i podniosłego nastroju.
Z drugiej strony jednak OBLIVION nie schodzi na pozycje REBELLION czy LONEWOLF. Jest tu taka francuska wysmakowana subtelność, która odróżnia chociażby ADAGIO od zespołów włoskich i ten metal OBLIVION gdzieś w bardzo dalekich planach ma ambicje na progresywność, oczywiście w zakresie nieprzełamującym dominującej roli epickiej rycerskości. Robota gitarzystów jest wspaniała. Niby nie grają niczego oszałamiającego techniczne, nie jest heavy power speedowy, jednak jest to agresywne i bardzo przemyślane granie, nie dla zdemolowania słuchacza, a raczej zbudowania świetnego, chwilami podniosłego, a chwilami nostalgicznego, melancholijnego klimatu. Joe Amore wypadł po prostu rewelacyjnie. Przeszywa przestrzeń jak trzecia gitara, śpiewając zdecydowanie w manierze "Rippera" Owensa i jest niesamowicie przekonujący w swoim artystycznym przekazie. David Amore jakby odetchnął zrzuciwszy pewne sztywne ramy narzucone w stylistyce NIGHTMARE i gra zarówno z wyczuciem, jak i bardzo finezyjnie, a Fortunato udowadnia, że jest jednym z najlepszych francuskich metalowych gitarzystów basowych doby obecnej. Wiele kompozycji oczarowuje i nie chodzi tu tylko o umieszczony na końcu przepiękny wysublimowany i dostojny Dreamers, Believers, czy niezwykle przemyślany w mnóstwie wprowadzonych tu smaczków niemal power symfoniczny, delikatny I Thought I Was a King. Bardzo atrakcyjny jest także ten klasyczny typowy epicko-rycerski heavy power. Jest tu zarówno sporo patentów amerykańskich jak i śladowe elementy neoklasyki oraz energia zespołów niemieckich.Wspaniale prezentuje się Honor and Glory, z fantastycznymi atakami gitarzystów i łamaniem tempa, choć innym niż słychać było w NIGHTMARE oraz dumny In the Arms of a Queen. Zachwyca szybszy Bells from Babylon z mocno zapadającym w pamięć refrenem, czy chłodne Shine in My Galaxy i Evil Spell w estetyce Malmsteen/Owens, a także wybornie pociągnięty głosem przez Amore Punished by the Crowd i dramatycznie zaśpiewany przez niego Facing the Enemy w zmiennych tempach i genialnymi momentami z basem w roli głównej i neoklasycznymi akcentami. Szybki, miażdżący gitarami The Race Is On w najlepszej tradycji amerykańskiej dopełnia całości.
Absolutna sensacja i niespodzianka. Perfekcyjna produkcja, wspaniałe melodie, inteligentnie podane i niesamowity "ripperowski" Amore. OBLIVION moim zdaniem to obecnie najlepszy zespół heavy power metalowy we Francji, grupa klasy światowej.
A raczej KINGCROWN, bo tak ten zespół został przemianowany po nagraniu tego LP.
Ocena: 9,7/10
David Amore – perkusja
Gdy bracia Amore opuścili NIGHTMARE założyli w roku 2015 właśnie ten zespół. W składzie znaleźli się otrzaskani na metalowej scenie francuskiej weterani, w tym Stéphane Rabilloud, który też miał swój epizod w NIGHTMARE w latach 1999-2001. Debiutancka płyta została wydana przez grecką wytwórnię Rock of Angels Records w lutym.
Generalnie, jeśli chodzi o muzyczną zawartość albumu, należało oczekiwać albo tego samego co grali w NIGHTMARE, albo też zupełnie czegoś nowego. Mamy tu i to, i to.
Jest heavy power metalowa potęga NIGHTMARE, ale jest tu również inne podejście do melodii, do konstrukcji kompozycji i jednak odmienny klimat. Jest zaskakująco, nadspodziewanie dobrze. Ten brutalny teutoński układ riffów NIGHTMARE stał się bardziej przejrzysty, urozmaicony, klawisze to teraz symfoniczne ornamentacje, gdzieś tam napominające patenty ADAGIO, a melodiach zdecydowanie więcej jest patosu, epiki i podniosłego nastroju.
Z drugiej strony jednak OBLIVION nie schodzi na pozycje REBELLION czy LONEWOLF. Jest tu taka francuska wysmakowana subtelność, która odróżnia chociażby ADAGIO od zespołów włoskich i ten metal OBLIVION gdzieś w bardzo dalekich planach ma ambicje na progresywność, oczywiście w zakresie nieprzełamującym dominującej roli epickiej rycerskości. Robota gitarzystów jest wspaniała. Niby nie grają niczego oszałamiającego techniczne, nie jest heavy power speedowy, jednak jest to agresywne i bardzo przemyślane granie, nie dla zdemolowania słuchacza, a raczej zbudowania świetnego, chwilami podniosłego, a chwilami nostalgicznego, melancholijnego klimatu. Joe Amore wypadł po prostu rewelacyjnie. Przeszywa przestrzeń jak trzecia gitara, śpiewając zdecydowanie w manierze "Rippera" Owensa i jest niesamowicie przekonujący w swoim artystycznym przekazie. David Amore jakby odetchnął zrzuciwszy pewne sztywne ramy narzucone w stylistyce NIGHTMARE i gra zarówno z wyczuciem, jak i bardzo finezyjnie, a Fortunato udowadnia, że jest jednym z najlepszych francuskich metalowych gitarzystów basowych doby obecnej. Wiele kompozycji oczarowuje i nie chodzi tu tylko o umieszczony na końcu przepiękny wysublimowany i dostojny Dreamers, Believers, czy niezwykle przemyślany w mnóstwie wprowadzonych tu smaczków niemal power symfoniczny, delikatny I Thought I Was a King. Bardzo atrakcyjny jest także ten klasyczny typowy epicko-rycerski heavy power. Jest tu zarówno sporo patentów amerykańskich jak i śladowe elementy neoklasyki oraz energia zespołów niemieckich.Wspaniale prezentuje się Honor and Glory, z fantastycznymi atakami gitarzystów i łamaniem tempa, choć innym niż słychać było w NIGHTMARE oraz dumny In the Arms of a Queen. Zachwyca szybszy Bells from Babylon z mocno zapadającym w pamięć refrenem, czy chłodne Shine in My Galaxy i Evil Spell w estetyce Malmsteen/Owens, a także wybornie pociągnięty głosem przez Amore Punished by the Crowd i dramatycznie zaśpiewany przez niego Facing the Enemy w zmiennych tempach i genialnymi momentami z basem w roli głównej i neoklasycznymi akcentami. Szybki, miażdżący gitarami The Race Is On w najlepszej tradycji amerykańskiej dopełnia całości.
Absolutna sensacja i niespodzianka. Perfekcyjna produkcja, wspaniałe melodie, inteligentnie podane i niesamowity "ripperowski" Amore. OBLIVION moim zdaniem to obecnie najlepszy zespół heavy power metalowy we Francji, grupa klasy światowej.
A raczej KINGCROWN, bo tak ten zespół został przemianowany po nagraniu tego LP.
Ocena: 9,7/10
new 9.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"