Empress
#1
Empress - Fateweaver (2022)

[Obrazek: a2736454408_16.jpg]

Tracklista:
1. Legion 04:19        
2. Beyond the Sleep 04:33        
3. Chimera 07:11      
4. The Fall of Kingdoms 05:40        
5. Black Arcana 04:37        
6. Monarch 05:34       
7. Into the Grey 04:01    
8. Immortelle 04:52        
9. Eventide 06:54

Rok: 2022
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: USA

Skład:
Barbara Blackthorne - śpiew
Vlad Khavin - gitara
Joseph Muir - gitara
Nicholas Bonsanto - bas
Mark Stainthorpe - perkusja


EMPRESS istnieje od 2018 roku i jak wiele zespołów z USA, próbujących grać euro power przez wiele pozostawał raczej w cieniu, wydając single i demo, aby zainteresować wytwórnię.
Ostatecznie, debiut zostanie wydany nakładem własnym 19 sierpnia 2022 roku.

Główną osią kompozycji jest NIGHTWISH, dodatkowymi ozdobnikami AFTER FOREVER, przy wsparciu delikatniejszych, skandynawskich orkiestracji i ten pęd i lekkość słychać w Legion. Proste, nośne jak NIGHTWISH i niektóre wcześniejsze kompozycje AFTER FOREVER z dużą przestrzenią. Słychać, że to jest USA głównie przez agresywniejsze partie i partie solowe, techniczne i oszczędne. Motyw ancient w Beyond the Sleep zdradza inspiracje EPICA, podobnie jak podniosły i najdłuższy na albumie Chimera.
Gatunkowo czysty The Fall of Kingdoms w opcji NIGHTWISH solidny szczególnie od strony instrumentalnej w drugiej połowie, Black Arcana oczarowuje basem i prostą melodią, ale momentami jest to równie bez treści jak pierwsze płyty UNLEASH THE ARCHERS.
Jeśli miałbym typować killery, to będzie to Into the Grey. Wyborne NIGHTWISH z czasów Wishmaster, świetnie zaznaczona melodia, bardzo dobre orkiestracje i ekspozycja wokalistki. Dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Monarch to EPICA i IGNEA, dobre trzymające w napięciu orkiestracje, które idealnie współpracują z gitarami i sekcją rytmiczną, czego momentami na albumie brakuje i orkiestracje są bardziej wypełnieniem przestrzeni niż planem podkreślającym motyw główny. Immortelle to już NIGHTWISH z czasów Century Child i jest to dobre, ale nie tak porywające jak utwory wcześniejsze.
Eventide to znów NIGHTWISH, dużo w tym dramaturgii i rozmachu, ale tym razem motyw przewodni wydaje się niestety rozmyty i realizacja jest chaotyczna. Tutaj jeden raz za bardzo idą w progressive metal i jest to wycieczka średnio interesująca.

Produkcja w wykonaniu Dana Swanö oczywiście bardzo dobra, delikatna i selektywna, stylizowana mniej lub bardziej na sound Finnvox, poza perkusją, która w ustawieniu jest tradycyjne mocno zaakcentowana, jak to w Szwecji i u Swanö bywa. Wszystkie cele zostały osiągnięte.
Wykonanie jest bardzo dobre, duet Khavin/Muir dobrze się tutaj rozumie i dają eleganckie ozdobniki oraz dobre sola gitarowe, a sekcja rytmiczna solidna. Barbara Blackthorne bardzo naturalna i energiczna, bez sztuczności i manieryczności, co jest na ogromny plus.
Album może niezbyt odkrywczy, ale bez wątpienia jest to gratka dla fanów NIGHTWISH, które od lat nie nagrało nic ciekawego.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer


Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości zespołu EMPRESS.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości