Black Hole
#1
Black Hole - Lost World (2018)

[Obrazek: OTctMTIzMi5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Better Days 05:04     
2. No More Hope 06:09     
3. Help Me 04:32     
4. Save Your Dreams 04:16     
5. Forever with Us 06:19     
6. Lost World 06:13     
7. Carved in You 03:26     
8. Change Your Life 05:25     
9. The Cell 03:55     
10. The One 05:41

Rok wydania: 2018
Gatunek: Progressive Symphonic Power/Heavy Metal
Kraj: Francja

Skład:
Fabio Torrisi - śpiew
Matthieu Acker - gitara
Patrick Umber - bas
Christophe Brunner - perkusja
Vincent Plain - instrumenty klawiszowe



BLACK HOLE istnieje od 1995 roku i przez lata swojej działalności nie wybił się ponad mały krąg fanów sceny lokalnej. Dopiero EP z 2016 roku zainteresowało wytwórnie i debiutancki album grupy został wydany 31 maja 2018 roku przez polską wytwórnię Via Nocturna.

Z muzyką z Francji bywa różnie, szczególnie z kręgów progressive, ale jak zwykle nie rozczarowuje wykonanie. Fabio Torrisi to szorstki i mocny głos, heavy metalowy, pełen emocji i trudno uwierzyć, że to debiutant, który tak długo pozostawał w cieniu. Jest tutaj rewelacyjny i brzmi jak wyższa, młodsza wersja znakomitego Jo Amore. Matthieu Acker to bez wątpienia gitarzysta biegły, sprawdzający się w różnych stylach i jego popisy są tutaj bardzo przyjemne, czytelne i poukładane. Sekcja rytmiczna również bardzo dobra, Umber raczej mistrz drugiego planu, a Brunner bardzo energiczny pałker z charyzmą. Nie do końca jednak pasuje tutaj jednak Vincent Plain, który często wydaje się być niemal nieobecny, kiedy bardzo potrzeba bardziej rozbudowanych dalszych planów, które by podkreśliły refreny i tego tutaj bardzo zabrakło.
Kompozycyjnie jest to album synkretyczny i inspiracji jest tutaj wiele, od HEAVENLY i NIGHTMARE po MASTERPLAN i KARELIA, przechodzą od teatralnego progressive power z elementami KARELIA i NIGHTMARE w bardzo dobrym Better Days, aby chwilę później próbować walcować w stylu MASTERPLAN i to w dwóch wersjach, z MK II w Help me i Jornem w Forever with Us, ale to wypada tylko poprawnie. No More Hope to bardziej klasyczny heavy metal z progresywnymi aranżacjami, ale jest coś hipnotyzującego z NIGHTMARE w konsekwencji, z jaką grają. Do KAERLIA i NIGHTMARE wracają w Lost World i słychać, że w takiej muzyce sprawdzają się najlepiej, bo to znowu jest bardzo dobre, refren jest dobrze wyeksponowany, a współpraca wszystkich muzyków godna podziwu. I Fabio Torrisi błyszczy. Po co więc taki nijaki heavy power jak Carved in You i Save Your Dreams? Może i w tym stylu The Cell brzmi nieźle, ale nie jest to muzyka porywająca tłumy. Change Your Life bardzo pozytywny, heavy metalowy w stylu HEAVENLY, ale daleko do ich największych hitów i tutaj po raz kolejny słychać brak dalszych planów. The One to przyjemna ballada na zakończenie z rockowym szlifem, ale nie załapie się do Krainy Łagodności i utwory w tym stylu lepsze miał nie tylko MASTERPLAN i JORN.

Produkcja autorstwa Renaud Hebinger jest wzorowa i przemycił tutaj kilka rozwiązań z KAERLIA, szczególnie w orkiestracjach, ale jest to sound metalowy, delikatny i selektywny, który dobrze akcentuje plusy z w tym muzycznym kalejdoskopie.
Debiut ciekawy, ale słychać jeszcze brak doświadczenia i w niektórych kompozycjach plany klawiszowe są zwyczajnie zbyt skromne, kiedy powinny eksplodować i jest pewna kompozycyjna nieśmiałość.
Dobry debiut z przebłyskami, ale jednak to nie NIGHTMARE ani KARELIA.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Black Hole - Whirlwind of Mad Man (2022)

[Obrazek: 1081498.jpg?2113]

Tracklista:
1. Chasing the Kraken 03:56     
2. Walking With the Devil 04:12     
3. Dark Horizon 04:19     
4. Whirlwind of Mad Men 03:51     
5. Legend of Justine 05:04     
6. My Precious Dream 04:56     
7. Never Surrender 05:24     
8. Breaking the Rules 05:43     
9. Line of Sight 05:41     
10. My Friend 04:30     
11. Deliverance 07:07     
12. No Return 03:12     
13. Fear of the Dark (Iron Maiden cover) 07:31     
14. Dream On (Aerosmith cover) 04:30

Rok wydania: 2022
Gatunek: Progressive Power/Heavy Metal
Kraj: Francja

Skład:
Fabio Torrisi - śpiew
Matthieu Acker - gitara
Patrick Umber - bas
Christophe Brunner - perkusja
Christophe Burghard - instrumenty klawiszowe


Po udanych trasach koncertowych, BLACK HOLE powraca po 4 latach z nowym materiałem, z nowym klawiszowcem i kontraktem z Rockshots Records, które wyda drugi album 11 listopada 2022 roku.

Tym razem inspiracje są inne i bliżej im do wersji progressive EAGLEHEART i SEBASTIEN, w pewnym stopniu może nawet ostatniego albumu KINGCROWN, gdzie bezbarwne progressive metalowe aranżacje i nijakie melodie przyćmiły nawet Jo Amore. Tutaj też jest taka muzyka bez historii w Legend of Justine, gdzie nawet solo Ackera jest co najwyżej poprawne. Jest SYMPHONY X i EVERGREY, ale w No Return wypada to tylko znośnie, a Deliverance wypada bardzo zwyczajnie i sytuację ratują jedynie Torrisi i Burghard. Brakuje tutaj balansu i kiedy elegancja z dramaturgią SEBASTIEN zderzają się z niemiecką topornością melodic power metalu w My Friend, to brzmi to raczej jak kakofonia. Absolutny chaos, znakomite sola gitarowe, ale okrzyki "ooo-ooo" przypominają raczej o rosnącej popularności kinder metalu. Ta niemiecka toporność czasami kładzie niezłe kompozycje, jak Never Surrender i to dziwne, że Francuzi grają w taki sposób.
No i jest MASTERPLAN w całkiem niezłym, choć prostym Chasing the Kraken, udanym Walking with the Devil z rockowym zacięciem i pancernym Dark Horizon ze znakomitym planem klawiszowym. Na debiucie to był spory problem, ale Christophe Burghard świetnie wypełnia dalsze plany i nakreśla refreny. Orkiestracji jest więcej niż na debiucie i są użyte znacznie sensowniej, co słychać nawet w niezbyt oryginalnej balladzie My Precious Dream. Nieźle wypada wolniejszy i bardziej walcowy Line of Sight, tu znów w tle gdzieś MASTERPLAN, ale zabrakło żarliwego refrenu i tutaj powtarzają błędy KINGSCROWN i heavy metalowy Breaking the Rules to bardziej zagwozdka. Wykonanie techniczne znakomite i ciekawe sola, Torrisi w formie, orkiestracje nadają atrakcyjności, ale tutaj wkrada się przerost formy nad treścią KARELIA przemieszanego z MASTERPLAN. Dobrze, że to raczej tylko ciekawostka i album nie składa się w całości z takich kompozycji.
Covery są ciekawe i jako ciekawostka należy je traktować.

Inspiracje MASTERPLAN wymagały odpowiedniego brzmienia i oczywiście za to odpowiada sam Roland Grapow. Jest to sound dla niego standardowy. Selektywne, ale przytłumione i bardziej zwarte, aby nie było pustej przestrzeni oraz nadać temu bardziej progresywny szlif. Grapow miał albumy brzmiące gorzej, ale miał też brzmiące jednak lepiej i ten jest gdzieś pośrodku. Tutaj momentami jest wrażenie niepotrzebnej duszności i braku życia.
Wszyscy zagrali dobrze, Fabio Torrisi nie rozczarował, chociaż brzmienie go tak nie faworyzuje jak na debiucie. Wyszedł album za długi, nierówny i w drugiej połowie rozmywający się przez brak konkretnych, mocno zaznaczonych melodii, braku zdecydowania. A taka muzyka rządzi się konkretnymi prawami i nie jest łatwa do odegrania z mocą i przekonaniem, dlatego takich albumów jest mało.
Pod pewnymi względami jest lepiej, innymi gorzej, ale próbują. Wyszło ledwo o włos lepiej niż na ostatnim KINGSCROWN.
Takich albumów, w tym stylu, pojawia się niewiele, bo to muzyka bardzo trudna. Wyszło spójniej niż poprzednio, ale trudno powiedzieć, czy lepiej. Na pewno inaczej i płyta skierowana do innego odbiorcy.


Ocena: 7.1/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości Christophe Brunnera (BLACK HOLE) oraz wytwórni Rockshots Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości