08.07.2021, 19:41:47
Thelemite - Thelemism (2021)
tracklista:
1.Unholy Steel 03:29
2.In for the Kill 04:58
3.Anatolia 03:51
4.Up on the Cross 04:42
5.I Love Death 05:52
6.Eternal Evil 05:52
7.Exile 04:43
8.Violator 04:25
9.Psycho 05:24
rok wydania: 2021
gatunek: heavy/power metal
kraj: Grecja
skład zespołu:
Yannis Manopoulos (Johnny Nightelf) - śpiew, gitara
Zack Kotsikis - gitara
Nikos Michalakakos - gitara basowa
Renos Lialioutis - perkusja
THELEMITE to nie jest nowy zespół. Już w roku 2013 zadebiutowali w barwach wytwórni Steel Gallery Records albumem "Slave To Desire" z muzyką z pogranicza melodyjnego rocka i metalu. Teraz po latach grupa wraca z albumem zdecydowanie heavy metalowym reklamowanym jako nowy "Painkiller". Płyta została wydana przez Sleaszy Rider Records na początku lipca.
Stworzenie nowego "Painkiller" to oczywiście zadanie piekielnie trudne i tu należy traktować te porównania bardziej jako chwyt reklamowy niż rzetelne spełnienie obietnicy. Jeśli już szukać painkillerowych nawiązań, to są to bardziej odniesienia do SIN STARLETT w nieco mniej atrakcyjnym wydaniu. Niemniej Exile, Unholy Steel w tej manierze heavy/power i In for the Kill są udane z dodatkowym wskazaniem na pełne energii, udane riffy tej trzeciej kompozycji. Epicko i melodyjnie w bardzo dostojnym stylu na sporej szybkości! Yannis Manopoulos jako gitarzysta osiąga na tym LP bardzo dobre efekty prostymi środkami jednak jako wokalista sprawdza się najlepiej w wyższych rejestrach, natomiast śpiew, który można by określić jako "halfordowy" szczególnie udany nie jest. W Anatolia wplatają wokalizy i motywy narodowe w kompozycję ostrą i surową, pełną epickiego napięcia, ale o niemal heavy/thrashowym zabarwieniu. Apokaliptyczne przejścia Up on the Cross w Up on the Cross wzmagają efekt ostrych zwrotek, potem jednak trochę się to rozpływa w meandrach bardziej rockowego grania melodyjnego refrenu i średniej sile rażenia, ale po raz kolejny znakomite solo gitarowe ratuje tę kompozycję.
Ekipa ma nadal pewne ciągoty do grania znacznie łagodniejszego i realizuje to w pastelowej kompozycji I Love Death, od czasu do czasu wzmacniając to akcentami gitarowymi oraz pewnymi bardzo udanymi akcentami progresywnymi. Gdy jednak zaczynają grać rzeczy mroczne w stylu mixu KING DIAMOND i BLACK SABBATH w sosie doom w Eternal Evil, to wypada to bardzo przeciętnie i jakoś ogólnie ta kompozycja nie pasuje do całości płyty. Kiedyś w 2013 EVERDOME w Grecji nagrał album z podobną muzyką, z której wynikało niewiele poza doskonałym wokalem Matsa Levena. Tu partie wokalne są mocno przeciętne. W końcowej fazie płyty wracają do grania bliższego "Painkiller" w niezłym Violator, ale zakończenie to sympatyczny i wyważony melodic heavy metal z hard rockowymi, przebojowymi akcentami w postaci Psycho.
Zagrane jest to wszystko bardzo kompetentnie i może się podobać zarówno to, co pokazuje znany z fenomenalnego THE SILENT WEDDING perkusista Renos Lialioutis, jak i doświadczony basista Nikos Michalakakos (także BLIND JUSTICE, DARK NIGHTMARE, RAGENHEART, SPITFIRE). Mocna gitarowo realizacja zbliża całość do heavy/power głównego nurtu w odpowiedni sposób, jednak kompozycyjnie jest to album po prostu dobry i takich porywających utworów jak In for the Kill jest tu za mało, by całość uznać za następcę "Painkiller".
ocena: 7,5/10
new 8.07.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"