Greydon Fields
#1
Greydon Fields - Tunguska (2018)

[Obrazek: R-11708680-1521033752-1282.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Sole Survivor 04:53
2.Autophobia 04:41
3.Tunguska 05:36
4.Golem 06:12
5.Defcon Zero 04:32
6.The Island 06:16
7.One Last Prayer 01:01
8.The Walking Dead 03:54
9.Inner Fire 03:41
10.Dancing on Our Graves 05:13

rok wydania: 2018
gatunek: heavypower/thrash metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Volker Mostert - śpiew
Gregor Vogt - gitara
Patrick Sondermann - gitara basowa
Marco Vanga - perkusja


W pewnych kręgach zbliżonych do wiarygodnych, GREYDON FIELDS  z Essen został uznany za sensacyjny w tym roku.
Grupy tej nie znam i postanowiłem to sprawdzić. "Tunguska", nawiązująca tytułem do słynnego upadku meteorytu w okolicy miejscowości Tunguska na Syberii, to drugi album tego zespołu, przy okazji którego przewijają się określenia power metal, heavy/power metal i melodic thrash metal w różnych zestawieniach i konfiguracjach.
Do zespołów z Zagłębia Ruhry podchodzę zawsze z dużą rezerwą. Ryczące gitary, ryczący wokalista, marne siłowe kwadratowe granie teutońskie... Oczywiście nie zawsze.

Sole Survivor to ostre power metalowe gitary, przeciętny wokalista o wąskim zakresie operowania głosem... ale, właśnie. Ten dramatyczny refren jest rewelacyjny, przypomina coś z grania DESTILLERY, coś z  BLACK DESTINY, coś z DARK AT DAWN. To killer jest ogólnie i jest to granie bardzo inteligentne. Autophobia to power/ thrashowy atak, ale bardzo melodyjny w refrenach i surowy w zwrotkach, a takie zestawienie dobrze zrobione się zawsze broni bardzo skutecznie. I jaka ładna rozpędzona w melodii część instrumentalna!
Tytułowa "Tunguska" niszczy wszelkie obiekty. Niesamowita melodia, niesamowity klimat niesamowity dramatyzm. Ten wokalista zaczyna mi się coraz bardziej podobać jako inne wcielenie Kohlrauscha z DARK AT DAWN. Co za moc we fragmencie z komunikatem w tle. Szacunek. We wstępie do Golem piękny gitarowy minimalizm, a potem wspaniały popis wokalno-gitarowy w poprowadzonym w średnim tempie emocjonalnym songu. Czekałem na solo... No, rewelacja w emanacji emocji. Wspaniale pociągnęli w  szybkim, melodyjnym, potoczystym Defcon Zero. Och, jakie to niemieckie, jakie reńskie, ale jakie ekscytujące jednocześnie! Ileż mocy w power/thrashowym The Island, i jakie to ponure, jakie posępne, jakie bezlitosne w stalowym motywie głównym. Ile w tym rozpaczy, także w części z gitarą akustyczną i solem... Miazga! Jeśli nawet dosyć szybki, rwany w zwrotkach The Walking Dead, jest trochę słabszy (trochę), to na pewno nadrabia Inner Fire, przepotężny w nowoczesnych pulsujących power/thrashoiwych riffach. Melodyjne zniszczenie i tyle. Dark power w Dancing on Our Graves, na najwyższym możliwym poziomie wyznaczonym onegdaj przez DARK AT DAWN.

Perfekcyjne brzmienie, jakże odmienne od wielu produkcji z Zagłębia Ruhry. Ostra głęboka gitara, piękne blachy, czysty mruczący bas,  wokalista ustawiony na przodzie, słyszalne najbardziej subtelne detale, a tych nie brak i można je wyłowić przy kolejnych sesjach z tym albumem. Bardzo to zgrany zespół, jak na skład, który się ponoć ostatnio zmienił.
Co tu dużo mówić, kręgi zbliżone do wiarygodnych podały tym razem wiarygodną informację.
Melodyjne, inteligentne power/heavy/thrashowe zniszczenie z Essen.


Ocena: 9,5/10


new 12.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Greydon Fields - Warbird (2020)

[Obrazek: R-15160161-1587468304-7791.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Death From Within 05:41
2.Empire of the Fools 04:03
3.Usurpation 05:26
4.Keyboard Warriors 05:17
5.Rise of the Underground 03:53
6.Breakdown 03:47
7.Memento 08:21
8.Orphan 04:57
9.Warbird 04:49
10.Cathedrals (2020) 07:25

rok wydania: 2020
gatunek: dark power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Volker Mostert - śpiew
Gregor Vogt - gitara
Patrick Sondermann - gitara basowa
Marco Vanga - perkusja


Powraca GREYDON FIELDS. Powraca po fenomenalnym albumie z roku 2018, tym razem w maju 2020 płytą "Warbirds" wydaną przez Roll the Bones Records.

Dark power metal? Tak, z pewnymi thrashowymi naleciałościami, ale tu się czuje w tej masywnej mocy i BRAINSTORM i SENCIROW. Czuje się jednak przede wszystkim w klimacie ducha DARK AT DAWN. I ten niesamowity Volker Mostert! Jak on wybornie przebija się przez gitarową ścianę w każdej z tych kompozycji, chociaż w procesie produkcji wcale nie został wysunięty na pierwszy plan. Gęsta, duszna atmosfera wsparta takim epickim rysem, delikatnym nieco dramatycznym...
Jeden raz trochę to nie wyszło. Mam na myśli Keyboard Warriors, trochę siłowy, trochę toporny niemieckim pojmowaniem heavy/thrash. Bez tej kompozycji album niczego by nie stracił.
Ciężkie twarde granie, mocne zwrotki, a gdy wchodzą refreny... coś pięknego. Coś pięknego w Death From Within i Empire of the Fools! Dwa absolutne killery już na samym początku. Taki spokój, takie dawkowanie dramatyzmu w miarowym Usurpation, a przy tym moc towarzyszy tu nam w każdej sekundzie (to genialne przyspieszenie w pewnym momencie!). I te melancholijne momenty tak gustownie i tak poetycko przemyślane nie tylko w tym utworze. Jakie doskonałe sola gra na tej płycie Gregor Vogt. Momentami ascetyczne, momentami czerpiące inspiracje z dark metalu i gothic heavy.
Wyborny jest zdecydowanie zagrany i mocno akcentowany przez wokal Rise of the Underground, power/thrashowa siła wgniata w ziemię, a przy tym jakże to heroiczne ! Breakdown tak się rozpoczyna niby typowo, niby zwyczajnie, ale czuje się, że to rozkwitnie w refrenie. I rozkwita! Po prostu kapitalny, poruszający nostalgiczny refren. GREYDON FIELDS to mistrz refrenów, pojawiających się niespodziewanie i budzących zdumienie. Tak wiele tematów i motywów połączonych jedną całość ma w sobie najdłuższy, posępny i lekko progresywny Memento. Tu także na zasadzie kontrapunktu refren jest nieco lżejszy, ale doskonale wpasowany w ogólny klimat. Szacunek!
Gęsty mrok otacza bardzo dobry Orphan z interesującymi elementami generowanymi elektronicznie. Trochę modern podejścia słychać w tytułowym Warbirds z chyba największą dawką klasycznego thrashu. Moc ! Także dlatego, że sekcja rytmiczna wyczynia tu niesamowite rzeczy. I ta amerykańska rytmika rodem z Bay Area. Wybornie to zostało zrobione.
Swojego rodzaju spojrzeniem w przeszłość jest nagrany ponownie numer Cathedrals z roku 2013, który należy rozpatrywać w kategorii bonusa, ale który w pełni wpisuje się w klimat i styl tego albumu.

Brzmieniowo tym razem równie interesująco jak na albumie poprzednim, choć selektywność instrumentów wydaje się mniejsza. Bas jakby bardziej stopiony z gitarą, a perkusja tworzy całkiem odrębny plan, bez nadmiernej głośności. Ogólnie, nieco bardziej modern, niż w roku 2018.
Aktualnie GREYDON FIELDS to absolutna światowa czołówka w gatunku dark power/heavy. Jest to bez wątpienia zespół, który wypełnił lukę po DARK AT DAWN, nadając przy tym takiej muzyce wyraźną, własną tożsamość.
Po raz kolejny wielkie brawa dla ekipy z Essen!


ocena: 9,3/10

 
new 4.05.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Greydon Fields - Otherworld (2023)

[Obrazek: NzktNDk4Ni5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.The Machine 03:35
2.Otherworld 04:33
3.Seven Years 03:52
4.Ratline 04:38
5.Talk To The Hand 03:59
6.Another Dawn 04:45
7.Time Is A Killer 04:29
8.Reanimator 04:05
9.The Eternal Idol 07:19

rok wydania: 2023
gatunek: dark power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Volker Mostert - śpiew
Gregor Vogt - gitara
Patrick Sondermann - gitara basowa
Marco Vanga - perkusja


Nowej płyty GREYDON FIELDS z Essen nie można oczywiście pominąć milczeniem. A premiera już 1 grudnia nakładem wytwórni Roll the Bones Records z ich rodzinnego Essen.

Ten zespół nadal zgłębia trudną sztukę power metalu w odmianie dark, takiego prawdziwego dark, a nie tylko teatralnie uszminkowanego, takiego dark, który w swoim czasie przyniósł sławę DARK AT DAWN. Mroczny i umiarkowanie drapieżny wokal Volkera Mosterta jest jeszcze bardziej posępny niż poprzednio, nasycony ponurym dramatyzmem, bardziej wyeksponowanym niż wcześniej i można odnieść wrażenie, że gitara i sekcja rytmiczna nieraz po prostu budują muzyczne tło dla jego interesującej narracji. Tym razem tempa są zdecydowanie średnie, a nawet średnio wolne i nieoczekiwanych przyspieszeń i zmian rytmicznych zbyt wiele tu nie ma. Gitara mocno akcentuje, powtarza riffy często w kierunku hipnotyzowania słuchacza, niekiedy tylko korzystając z chwytów typowych dla power/thrashu, co pewnie najlepiej słychać w ostatnim i najbardziej rozbudowanym jednocześnie Eternal Idol. A rozpoczyna to wszystko The Machine i jest dobrze, masywnie i konkretnie. A potem... No właśnie. Jak się posłucha The Machine, to w zasadzie jakby się posłuchało wszystkiego. GREYDON FIELDS gra spokojnie i z dużą pewnością siebie, ale w zasadzie cały czas niemal to samo i tego elementu nieprzewidywalności i zaskoczenia nagłym wprowadzeniem killerskiego refrenu czy gitarowego ataku tu nie ma do samego końca. Ta muzyka nie jest może nużąca, o ile się wczuć w klimat, ale jednostajna i na swój sposób przewidywalna na pewno. Nie ma tu hita, który by w tej konwencji nagle zachwycił, nie ma refrenu zdecydowanie się wyróżniającego, bo refrenom z Seven Years, Another Dawn czy też Time Is A Killer do tego sporo brakuje. I nie bardzo udały się pozbawione w praktyce klimatu Reanimator i Ratline. W ten sposób najlepszym utworem okazuje się dostojny i majestatyczny Talk To The Hand, ale to po prostu tylko bardzo dobre wyrażenie stylu dark power i nic ponadto. Nie wstrząsa ani nie zachwyca.

GREYDON FIELDS jest na tym albumie konsekwentny i co najmniej bardzo dobry w sferze wykonania. Szkoda jednak, że nie idzie to w parze z atrakcyjnością samych melodii, z czego grupa do tej pory słynęła. Dark power to nie tylko sam klimat, to także, a może przede wszystkim, właśnie zapadające w pamięć melodie w manierze "dark", a tego tu niestety zabrakło.


ocena: 7,3/10

new 5.11.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości GREYDON FIELDS i wytwórni Roll the Bones Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości