SkyEye
#1
SkyEye - Digital God (2018)

[Obrazek: R-13664421-1558556135-4925.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Intro 01:51
2.Fire 03:58
3.Digital God 04:24
4.In the Name of SkyEye 05:32
5.Run for Your Life 04:22
6.Secrets of the Damned 01:10
7.Jerusalem 08:32
8.Confess Your Sins 05:33
9.Book of Life 05:07
10.Tsunami 10:30
11.Stardust 06:40
12.Galactic Wind 09:40

rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Słowenia

skład zespołu:
Jan Leščanec - śpiew
Mare Kavčnik - gitara
Grega Stalowsky - gitara
Primož Lovšin - gitara basowa
Jurij Nograšek - perkusja
oraz:
Grega Smola Crnkovič - gitara, perkusja

Ze stolicy Słowenii, Ljubljany, pochodzi ten zespół założony w roku 2014 przez muzyków do tej pory nieznanych na krajowej metalowej scenie. Debiut pojawił się w listopadzie 2018 nakładem własnym i po raz kolejny okazuje się, że w tym kraju jest wielu utalentowanych muzyków.

Mroczny masywny heavy metal gra ta grupa, z niezwykle jasnym punktem w postaci frontmana Jana Leščaneca o mocnym głosie stworzonym do śpiewania klasycznego heavy metalu i przypominającego momentami Dickinsona. Kapitalne jest otwarcie w postaci posępnego, ale bardzo melodyjnego Fire, w dalszej części grają jeszcze bardziej ponuro tylko w Confess Your Sins, w obszarach tradycyjnego horror metalu, ten utwór jest już jednak jednym ze słabszych na tym albumie. Warto tu jednak zwrócić uwagę na zabarwienie najstarszym BLACK SABBATH i w pewnej mierze KING DIAMOND.
Momentami sięgają po wzory heavy/power w czystej postaci z pewnymi naleciałościami thrashowymi w ostrym i zdecydowanie rozegranym Digital God, słychać także bardzo dużą rolę basu na własnej płaszczyźnie i planie, i takim ostrzejszym numerem wykorzystującym coś więcej niż tylko stare patenty heavy metalu jest tu także bardzo dobry Stardust. Słychać przede wszystkim echa USPM. W pewnym sensie In the Name of SkyEye jest taką mocniejszą odpowiedzią na muzykę IRON MAIDEN po roku 2000, ale i także podbarwionymi power metalem stylem Brytyjczyków z wieku XX (LP "Powerslave") w dynamicznym i drapieżnie surowym Run for Your Life. No i na pewno szybki i bardziej rockowy Book of Life to świetny przykład  maidenowskiego metalu z pięknymi rozległymi, wokalami w stylu Bruce. Nośny, potoczysty i nieskomplikowany w sumie utwór. Zaskakuje. 
Jednym z najważniejszych elementów tej płyty, jeśli nie najważniejszym, są długie rozbudowane kompozycje epickie, rozgrywane w wolniejszym tempie i z pełną gęstego mroku, niemal epic doomowego, i pierwszą z nich jest wyborny Jerusalem, z akcentami orientalnymi oczywiście opowiadający o Krzyżowcach. Spokojna, ale w znacznym stopniu monumentalna narracja zostaje w pewnym momencie zastąpiona heroiczną w szybszym tempie, a ogólnie klimat wyborny. Najdłuższy Tsunami rozpoczyna się i szumem morza, i onirycznymi gitarami oraz wokalem z rejonów poetyckich i delikatnych, i jest to w sumie taki słoweński "Rime..." z kapitalnymi monumentalnymi cięższymi partiami o długich heavy/doomowych wybrzmiewaniach gitar, no a potem faktycznie metalowe tsunami w gwałtownym ataku i jest moc, wielka moc! Na koniec prezentują niewiele tylko krótszy Galactic Wind i to jest dużo epic heavy/doom w tradycyjnym wydaniu, w tradycji brytyjsko-amerykańskiej. Jest dobrze, ale raczej typowo, także melodii i czeka się w pewnym momencie na coś więcej, coś czym zachwycali w poprzednich kolosach, jednak ostatecznie to nie nadchodzi...

Gra solowa gitarzystów jest wyborna. Niby nie grają niczego co kojarzyłoby się z wirtuozerią shredu, ale sola są mięsiste, bardzo klasyczne dla metalu lat 80tych, ubarwione jest to wszystko pełnymi werwy pojedynkami i dialogami obu axemanów. Jedynie w Book of Life trochę to przekombinowali. Gęsta pełna mocy perkusja, gęsty bas (kapitalnie funkujący we wstępie do Stardust) , a wszystko jest w opcji soundu bardzo dopracowane, czytelne, dosyć ostre iw rejonach soudu heavy/power.
Generalnie jest to muzyka zbliżona do IRON MAIDEN i od tego porównania się tu ucieknie. Nie jest to jednak żaden klon, to po prostu wysokiej klasy metal w tym nurcie, przy czym jednak bardziej epicki i rycerski niż to co proponuje MONUMENT UK. Inne wzorce IRON MAIDEN zaczerpnęli Słoweńcy i zrobili to z dużym wyczuciem. Epicki maidenowski metal własnego pomysłu. Bardzo dobre, a nawet więcej niż bardzo granie klasycznego heavy metalu. Dużo lepsze niż to, co w ostatnich czasach serwuje IRON MAIDEN.


ocena: 8,8/10

new 13.05.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
SkyEye - Soldiers Of Light (2021)

[Obrazek: 941136.jpg?5805]

tracklista:
1.The Arrival 02:02
2.King of the Skies 03:49
3.Soldiers of Light 03:45
4.Constellation 05:10
5.Brothers Under the Same Sun 09:50
6.In Saecula Saeculorum 01:15
7.Son of God 06:09
8.Detonate 04:53
9.Eternal Starlight 05:26
10.Chernobyl 14:28

rok wydania: 2021
gatunek: heavy metal
kraj: Słowenia

skład zespołu:
Jan Leščanec - śpiew
Mare Kavčnik - gitara
Grega Stalowsky - gitara
Primož Lovšin - gitara basowa
Jurij Nograšek - perkusja


W czerwcu 2021 niemiecka wytwórnia Reaper Entertainment wydała drugi album SKYEYE, zespołu, który znakomicie zaprezentował się na debiucie w roku 2018.

Stylowy, pełen energii klasyczny heavy to domena tej grupy i muzyka z tego LP jest stanowi logiczną kontynuacją tego, co robili już wcześniej i robili bardzo dobrze. Jasne, inspiracje muzyczne są oczywiste w King of the Skies z nieco przydługim intro w postaci The Arrival i od porównań do IRON MAIDEN się tu nie ucieknie, ale ten dynamiczny utwór jest bardzo dobry i dodatkowo potwierdza wysoką klasę i formę Jana Leščaneca jako wokalisty. Mocny klasyczny metalowy głos, potęga i wysokiej klasy technika także w wyższych rejestrach.
Przeskakując na koniec płyty... Mamy tu kolosa najdłuższego jak do tej pory w historii zespołu i to jest 14 minut heavy metalu dosyć interesującego, także w narastającej dramaturgii od ambientu poprzez elementy progresywne, aż po zasadniczy classic metalowy, niezwykle podniosły i monumentalny, aż do granic epic heavy doom i to akurat jest w tej kompozycji mniej interesujące. Chernobyl to historia opowiedziana tu w sposób nad wyraz patetyczny i mnie osobiście takie podejście w stylu "rycerskim" i heroicznym nie bardzo pasuje do współczesnej tragedii wynikłej z przyczyn technicznych. Dobre, ale gdyby ta muzyka była tłem do jakiejś antycznej wojny, albo fantasy zmagań to wszystko byłoby chyba bardziej spójne.
Drugi z tych monumentalnych, Brothers Under the Same Sun wpasowuje się w muzyczną i aranżacyjną koncepcję wcześniejszych Tsunami i Galactic Wind i jest tu dużo patosu w niezbyt szybkim tempie i może więcej jednak IRON MAIDEN w samej narracji muzycznej. Takiej ponownie z czasów "Powerslave". Bardzo dobrze zrobione są zmiany tempa i dynamiczna końcówka jest doprawdy imponująca. SKYEYE gra dosyć ciężko i masywnie i to słychać nie tylko w tej kompozycji, ale i we wszystkich pozostałych. Ta moc emanuje z głęboko brzmiących gitar i sekcji rytmicznej, perkusja jest momentami na granicy bojowych litaurów i trzeba przyznać, że pod tym względem album jest wyprodukowany znakomicie i znacznie przewyższa wiele płyt z ostatnich lat z klasycznym heavy metalem o brzmieniu płaskim i nijakim. To się sprawdza w zagranych z rozmachem i heroicznym (tu - maidenowskim) zacięciem Soldiers of Light.
Bez wątpienia hitem jest twardy i posępny, nieubłaganie kroczący do przodu Constellation z fenomenalnym majestatycznym refrenem i co ciekawe, odchodzą tu od źródeł IRON MAIDEN i dewastują bardziej w amerykańskim epickim stylu niż brytyjskim. Potęga klasycznego drapieżnego heavy metalu! Gustowna miniatura organowa In Saecula Saeculorum jest przedsionkiem do Son of God i tym razem ogniskuje się tu bardziej styl amerykańskiego heavy epic i chyba najwięcej z koncepcji muzycznych Marka Sheltona. A mnie jakoś ta koncepcja MANILLA ROAD nigdy do końca nie przekonała. Za to zbudowany na heavy/thrashowym fundamencie Detonate jest bardzo dobry. Podobne kompozycje stały się już w wykonaniu wielu zespołów nudne, ta jednak trzyma w napięciu od początku do końca. Ciekawie zostało to zestawione z kapitalnym, delikatnie i poetycko rozpoczynającym się Eternal Starlight z pięknymi ornamentacjami gitarowymi o łagodnym charakterze i epickimi majestatycznymi partiami ciężkimi. To robi wrażenie, to jest metalowy heroizm w czystej, niczym nie skażonej postaci. Jest to także utwór zdecydowanie stanowiący własny wkład w obraz tej płyty i gdy nikogo się nie starają kopiować, są najlepsi.
 
Jak poprzednio godna pochwały jest gra gitarzystów, mimo to jednak pozostają oni w cieniu wspaniałego występu Jana. Ten głos kruszy mury i pancerze z hartowanej stali. Bez wątpienia gwiazda światowego formatu.
Podsumowując, może i pewne wątpliwości się pojawiają, ale całościowo to kolejna bardzo udana płyta ekipy z Ljubljany.


ocena: 8,5/10

new 25.06.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
SkyEye - New Horizons (2024)

[Obrazek: new-horizons-b-iext158248632.jpg]

Tracklista:
1. The Descenders 04:37         
2. Fight! 04:21         
3. Far Beyond  04:46         
4. Railroad of Dreams 03:57        
5. Saraswati 08:01        
6. New Horizons  05:42       
7. The Voice from the Silver Mountain 05:05       
8. Forgotten Nation 04:44         
9. Nightfall 04:49        
10. The Emerald River 01:18         
11. 1917 09:42

Rok wydania: 2024
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Słowenia

Skład zespołu:
Jan Leščanec - śpiew
Mare Kavčnik - gitara
Urban Železnik - gitara
Primož Lovšin - bas
Jurij Nograšek - perkusja


19 lipca 2024 roku, Reaper Entertainment wydaje trzeci już album SKYEYE, z nowym gitarzystą, Urbanem Železnikem.

Na początku uspokajam, że od strony gitarowej to nadal ten sam, klasyczny heavy metal z solami inspirowanymi latami 80. i Mare Kavčnik bardzo dobrze się dogaduje z Urbanem Železnikem. Serwują znakomite ozdobniki i słychać już w The Descenders, że to odpowiedni ludzie na odpowiednich miejscach. No i jest oczywiście Jan Leščanec, rozdzierający swoim głosem, który wydaje się zyskiwać z wiekiem. Inaczej bardzo dobrego Far Beyond nie dało się zaśpiewać, tak jak absolutnie bezbłędnego, epickiego 1917 i słychać, że o historii można opowiadać na maidenowskim fundamencie bez wspomagania się twórczością SABATON.
To LP w większości bardzo brytyjski, słychać też nauki wyciągnięte z ATTICK DEMONS, a w szczególności STRAY GODS i ten heavy power metal jest równie masywny i interesujący, jak u Greków i Nightfall swoim epickim refrenem zachęca od razu do chwycenia za miecz. Tak, znakomicie grają w stylu IRON MAIDEN, tak jak Jan jest bliski Bruce Bruce i ma w sobie podobną ilość energii i żaru jak on z najlepszych lat. Railroad of Dreams ma w sobie coś z BLAZE BAYLEY w masywnych gitarach i przestrzennych refrenach i słucha się tego równie dobrze, jak tytułowego New Horizons, w którym jest nuta nowoczesności Blaze'a i klasycznie maidenowski refren.
Delikatne zastrzeżenia budzi monolityczny Saraswati, głównie za sprawą inspiracji MANILLA ROAD. To nie jest wykonane źle, ale na albumie stricte w stylu IRON MAIDEN ta stylistyka pasuje średnio. W podobnym stylu jest The Voice from the Silver Mountain, ale tutaj dzieje się więcej, refren jest bardziej wyeksponowany i brzmi to bardziej naturalnie. Do IRON MAIDEN powracają w zawadiackim Forgotten Nation oraz Nightfall. 1917 to cudowne zakończenie i znakomity kolos, do którego chce się wracać i jest w tym coś, co przyciągało na albumach amerykańskiego STEEL ASSASSIN.

Brzmienie znakomite, szczególnie w metalicznym basie i klasycznej, soczystej perkusji.
Próba trzeciego albumu została zaliczona śpiewająco i to imponujące, że realizacja jest na tak samo wysokim poziomie. Wielkie brawa za brak dziwactw modern i eksperymentów, a nagranie klasycznego LP z heavy metalem.


Ocena: 9/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości