28.06.2018, 13:45:36
Voodoo Circle - Broken Heart Syndrome (2011)
Tracklista:
1. No Solution Blues 03:49
2. King Of Your Dreams 04:57
3. Devil's Daughter 06:41
4. This Could Be Paradise 03:33
5. Broken Heart Syndrome 04:58
6. When Destiny Calls 04:33
7. Blind Man 05:20
8. Heal My Pain 03:05
9. The Heavens Are Burning 05:59
10. Don't Take My Heart 04:28
11. I'm In Heaven 04:11
12. Wings Of Fury 04:16
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal/Hard Rock
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
David Readman - śpiew
Alex Beyrodt - gitara
Mat Sinner – bas
Markus Kullmann - perkusja
Jimmy Kresic - instrumenty klawiszowe
Ocena: 9/10
25.02.2011
Tracklista:
1. No Solution Blues 03:49
2. King Of Your Dreams 04:57
3. Devil's Daughter 06:41
4. This Could Be Paradise 03:33
5. Broken Heart Syndrome 04:58
6. When Destiny Calls 04:33
7. Blind Man 05:20
8. Heal My Pain 03:05
9. The Heavens Are Burning 05:59
10. Don't Take My Heart 04:28
11. I'm In Heaven 04:11
12. Wings Of Fury 04:16
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal/Hard Rock
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
David Readman - śpiew
Alex Beyrodt - gitara
Mat Sinner – bas
Markus Kullmann - perkusja
Jimmy Kresic - instrumenty klawiszowe
Jest to druga płyta zespołu, kierowanego przez znanego niemieckiego gitarzystę Alexa Beyrodta, który występuje równolegle w tak znanych grupach, jak SINNER czy SILENT FORCE.
W VOODOO CIRCLE prezentuje jednak nieco inne zainteresowania muzyczne, związane z graniem z obrzeży hard rocka, neoclassical i muzyki heavy rockowej lat 70-tych. Pierwsza płyta była tego wyrazem, dosyć zaskakującym w łączeniu gatunków. Album został wydany w lutym 2011 przez AFM Records.
Tym razem Beyrodt przedstawił muzykę bardziej jednoznaczną pod względem formy i treści, gdzie w heavy metalowej, ekspresyjnej formie ujawnia się jednoznacznie fascynacja gitarzysty muzyką lat 70-tych, tworzoną przez DEEP PURPLE i WHITESNAKE, bardzo brytyjską i trzeba przyznać podaną w interesującej, współczesnej formie. Zachowane zostały jednak te cechy, jakie wyróżniają tamto granie spośród innych - "lordowskie" klawisze Kresica, wyborny wokal Davida Readmana, nawiązującego nieraz głosem do innego, bardziej sławnego Davida oraz melodie, często stanowiące wprost transpozycję klasycznych motywów i riffów.
Czy to oznacza, że jest to płyta wtórna i odtwórcza? Z pewnością nie, bo zespół potrafił tu wlać w to wszystko własnego ducha i podać to po swojemu.
Czego jest najwięcej? Na pewno WHITESNAKE w tych podszytych lekko bluesem i soulem utworach, jak otwierający "Broken Heart", przebojowy i dynamiczny. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że w każdej kompozycji ogromną rolę odgrywa gitara Beyrodta i jego solowe popisy. Tym razem rockowe, bez naleciałości neoklasycznych i za każdym razem ekscytujące. W "King Of Your Dreams" jest za to DEEP PURPLE i RAINBOW oraz piękne klawisze w tle i gitara, momentami pod Blackmore'a, i wspaniała melodia, a wszystko poprowadzone w spokojnym tempie z nutką melancholii.
"Devil's daughter" jest po prostu cudowny. Trzeba sobie wyobrazić, jak brzmi najlepszy blues rockowy numer WHITESNAKE i jeszcze dołożyć jedno piętro.
Ta kompozycja ma siłę podobną jak "Mistreated" i te klawisze Kresica są tu po prostu niesamowite. Takie numery przechodzą do klasyki już w momencie, gdy powstają. Readman tu to prostu Monster & Master.
"This Could Be Paradise" zaczyna się bardziej typowo dla współczesnej kompozycji heavy metalowej, ale potem rozwija się w refrenie znów jako taki utwór w stylu przebojowego numeru WHITESNAKE, podobnie jak bardzo typowy dla stylu ekipy Coverdale'a z lat 70-tych tytułowy albumu "Broken Heart Syndrom", urozmaicony tym razem solem z lekko orientalnym motywem i wykonanym w stylu Blackmore'a. W sumie wszystkie utwory są metalowym stopem trzech gigantów: DEEP PURPLE, WHITESNAKE i także RAINBOW, choć tego ostatniego słychać może najmniej, niemniej słychać, i to głównie tego z epoki Dio.
"When Destiny Calls " jest ostrzejszy w riffach i to numer, który idealnie pasowałby na któryś albumów DEEP PURPLE z Coverdalem, a przy tym ma sporo cech bardziej współczesnych. Kolejny znakomity refren, buja to wszystko w dostojnym stylu pełnym elegancji.
"Blind Man". Po prostu niesamowity utwór, zbudowany na bluesowym fundamencie i lepszy, po prostu lepszy od swojego odpowiednika w WHITESNAKE. Majstersztyk. Z zadumy wyrywa "Heal My Pain", szybszy i z elementami soulu, wykorzystywanego tak chętnie przez Coverdale'a. Tu w przebojowym, radiowym stylu. Jeśli ten numer jest na tym albumie po prostu dobry, to "Heavens Are Burning" znów czaruje. Tu jest RAINBOW i DEEP PURPLE i to słychać już na wstępie w tęczowych klawiszach, a potem w pełnych ekspresji riffach. Może sama melodia aż tak nie porywa w niektórych miejscach, ale strona instrumentalna zrobiona kapitalnie. Mnóstwo cytatów i niuansów, które fani takiej muzyki z łatwością wychwycą.
No tak. Takie kompozycje jak "Don't take My Heart" na albumach WHITESNAKE już nie wychodzą, a do tego refren, jakby nieco z innej bajki, ale zaśpiewany w Coverdale'owskiej manierze znakomity. Przebojowy dynamit i tyle.
Ileż można dać na jednej płycie stonowanych eleganckich kompozycji w purpurowo-tęczowej tradycji? Można dużo i taka jest "I'm In Heaven".
Można też wzruszyć i zachwycić klimatem oraz akustyczną gitarą we wstępie do "Wings Of Fury", szkoda jednak, że ten utwór potem staje się taki ostry i szybki i jakoś w swojej power metalowej formie nie bardzo pasuje do tego albumu. Solo pod Blackmore'a i partia klawiszowa jednak pokazują, że i ta kompozycja ma w sobie ducha ubiegłej epoki.
Zespół zagrał jak mistrzowie. Wyczucie konwencji niebywałe i też należy wspomnieć o sekcji rytmicznej. Ładny, mocny bas Mata Sinnera i perkusja Markusa Kullmana bez przeładowania bębnami.
Brzmienie tego wszystkiego jest znakomite, ostrzejsze i bardziej barwne niż zespołów, na których się tu wzorowano i tu jest ten jeden z elementów nowoczesności. Dopieszczenie w procesie produkcji zaowocowało soundem na poziomie ekstraklasy.
Moda na retro granie w stylu najlepszych ekip lat 70-tych nie mija. Taką płytę, pełną inspiracji, nagrał w roku 2010 ROYAL HUNT i STEEL SEAL.
Jednak tamte LP nawiązywały, ten zaś jest kontynuacją tego, co wtedy się grało. Zagrać na poziomie tamtych mistrzów to sztuka bardzo trudna, ale jeśli jest pasja i umiejętności, to jest to wykonalne. Tę pasję słychać w śpiewie Readmana, gitarze Beyrodta i klawiszach Kresica.
Obowiązkowa, wybitna pozycja dla fanów heavy rocka lat 70-tych.
W VOODOO CIRCLE prezentuje jednak nieco inne zainteresowania muzyczne, związane z graniem z obrzeży hard rocka, neoclassical i muzyki heavy rockowej lat 70-tych. Pierwsza płyta była tego wyrazem, dosyć zaskakującym w łączeniu gatunków. Album został wydany w lutym 2011 przez AFM Records.
Tym razem Beyrodt przedstawił muzykę bardziej jednoznaczną pod względem formy i treści, gdzie w heavy metalowej, ekspresyjnej formie ujawnia się jednoznacznie fascynacja gitarzysty muzyką lat 70-tych, tworzoną przez DEEP PURPLE i WHITESNAKE, bardzo brytyjską i trzeba przyznać podaną w interesującej, współczesnej formie. Zachowane zostały jednak te cechy, jakie wyróżniają tamto granie spośród innych - "lordowskie" klawisze Kresica, wyborny wokal Davida Readmana, nawiązującego nieraz głosem do innego, bardziej sławnego Davida oraz melodie, często stanowiące wprost transpozycję klasycznych motywów i riffów.
Czy to oznacza, że jest to płyta wtórna i odtwórcza? Z pewnością nie, bo zespół potrafił tu wlać w to wszystko własnego ducha i podać to po swojemu.
Czego jest najwięcej? Na pewno WHITESNAKE w tych podszytych lekko bluesem i soulem utworach, jak otwierający "Broken Heart", przebojowy i dynamiczny. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że w każdej kompozycji ogromną rolę odgrywa gitara Beyrodta i jego solowe popisy. Tym razem rockowe, bez naleciałości neoklasycznych i za każdym razem ekscytujące. W "King Of Your Dreams" jest za to DEEP PURPLE i RAINBOW oraz piękne klawisze w tle i gitara, momentami pod Blackmore'a, i wspaniała melodia, a wszystko poprowadzone w spokojnym tempie z nutką melancholii.
"Devil's daughter" jest po prostu cudowny. Trzeba sobie wyobrazić, jak brzmi najlepszy blues rockowy numer WHITESNAKE i jeszcze dołożyć jedno piętro.
Ta kompozycja ma siłę podobną jak "Mistreated" i te klawisze Kresica są tu po prostu niesamowite. Takie numery przechodzą do klasyki już w momencie, gdy powstają. Readman tu to prostu Monster & Master.
"This Could Be Paradise" zaczyna się bardziej typowo dla współczesnej kompozycji heavy metalowej, ale potem rozwija się w refrenie znów jako taki utwór w stylu przebojowego numeru WHITESNAKE, podobnie jak bardzo typowy dla stylu ekipy Coverdale'a z lat 70-tych tytułowy albumu "Broken Heart Syndrom", urozmaicony tym razem solem z lekko orientalnym motywem i wykonanym w stylu Blackmore'a. W sumie wszystkie utwory są metalowym stopem trzech gigantów: DEEP PURPLE, WHITESNAKE i także RAINBOW, choć tego ostatniego słychać może najmniej, niemniej słychać, i to głównie tego z epoki Dio.
"When Destiny Calls " jest ostrzejszy w riffach i to numer, który idealnie pasowałby na któryś albumów DEEP PURPLE z Coverdalem, a przy tym ma sporo cech bardziej współczesnych. Kolejny znakomity refren, buja to wszystko w dostojnym stylu pełnym elegancji.
"Blind Man". Po prostu niesamowity utwór, zbudowany na bluesowym fundamencie i lepszy, po prostu lepszy od swojego odpowiednika w WHITESNAKE. Majstersztyk. Z zadumy wyrywa "Heal My Pain", szybszy i z elementami soulu, wykorzystywanego tak chętnie przez Coverdale'a. Tu w przebojowym, radiowym stylu. Jeśli ten numer jest na tym albumie po prostu dobry, to "Heavens Are Burning" znów czaruje. Tu jest RAINBOW i DEEP PURPLE i to słychać już na wstępie w tęczowych klawiszach, a potem w pełnych ekspresji riffach. Może sama melodia aż tak nie porywa w niektórych miejscach, ale strona instrumentalna zrobiona kapitalnie. Mnóstwo cytatów i niuansów, które fani takiej muzyki z łatwością wychwycą.
No tak. Takie kompozycje jak "Don't take My Heart" na albumach WHITESNAKE już nie wychodzą, a do tego refren, jakby nieco z innej bajki, ale zaśpiewany w Coverdale'owskiej manierze znakomity. Przebojowy dynamit i tyle.
Ileż można dać na jednej płycie stonowanych eleganckich kompozycji w purpurowo-tęczowej tradycji? Można dużo i taka jest "I'm In Heaven".
Można też wzruszyć i zachwycić klimatem oraz akustyczną gitarą we wstępie do "Wings Of Fury", szkoda jednak, że ten utwór potem staje się taki ostry i szybki i jakoś w swojej power metalowej formie nie bardzo pasuje do tego albumu. Solo pod Blackmore'a i partia klawiszowa jednak pokazują, że i ta kompozycja ma w sobie ducha ubiegłej epoki.
Zespół zagrał jak mistrzowie. Wyczucie konwencji niebywałe i też należy wspomnieć o sekcji rytmicznej. Ładny, mocny bas Mata Sinnera i perkusja Markusa Kullmana bez przeładowania bębnami.
Brzmienie tego wszystkiego jest znakomite, ostrzejsze i bardziej barwne niż zespołów, na których się tu wzorowano i tu jest ten jeden z elementów nowoczesności. Dopieszczenie w procesie produkcji zaowocowało soundem na poziomie ekstraklasy.
Moda na retro granie w stylu najlepszych ekip lat 70-tych nie mija. Taką płytę, pełną inspiracji, nagrał w roku 2010 ROYAL HUNT i STEEL SEAL.
Jednak tamte LP nawiązywały, ten zaś jest kontynuacją tego, co wtedy się grało. Zagrać na poziomie tamtych mistrzów to sztuka bardzo trudna, ale jeśli jest pasja i umiejętności, to jest to wykonalne. Tę pasję słychać w śpiewie Readmana, gitarze Beyrodta i klawiszach Kresica.
Obowiązkowa, wybitna pozycja dla fanów heavy rocka lat 70-tych.
Ocena: 9/10
25.02.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"