Dobrze. Na wstępie chciałbym jeszcze raz pogratulować, ale przede wszystkim chyba jednak podziękować twórcom Przeznaczenia. A twórców było wielu jak dowiedziałem się z Dziennika Kapitana, trochę smutno patrzeć, że zostało w pełni funkcjonanych tylko dwu, choć jak widzę jak posuwają się prace nad Przebudzeniem, to stwierdzam, że tych dwu chyba wchłonęło moc pozostałych niczym Xardas Smoka Ożywieńca!
Podzękować, bo Przeznaczenie jest wspaniałą przygodą, która pozwala na nowo i w znacznie pełniejszym wymiarze zagłębić się w świat naszej ukochanej gry - Gothic. Podziękować, bo tym razem zamiast 3 oklepanych już i wygranych na prawo i lewo(u mnie dwu, bo NIGDY nie grałem paladynem) ścieżek, mamy ich aż 6.
Zacznę od bardziej przyziemnych spraw, a potem przejdę do tych ważniejszych.
Otóż udało mi się wygrać Przeznaczenie grając Mrocznym Zakonem, czas przejścia to 110h i kilka minut - było to związane z tym, że zwyczajnie pamiętałem prawie wszystko, dzięki oglądaniu gampeplay'u Majesa zawsze miałem ze sobą z 200 szybkich śledzi i zawsze biegałem szybko, oraz troszkę podspieszałem w końcowych momentach.
Zadań wykonałem
456 (tak mi się wydaje, może +-1 bo zmęczony byłem jak liczyłem) co jest wynikiem... słabym jak na drugie przejście, biorąc pod uwagę to ile zadań wprowadza sam Zakon. Dodam, że żadne nie zostało w dzienniku.
Co wiem, że pominąłem?
1. Chyba i w Przeznaczeniu jest zadanie dla piratów odnośnie oczyszczenia plaży, może jeszcze jakieś - pierwsze co robię, to pędzę okraść Francisa zawsze, dopiero po tej decyzji zrozumiałem, że takie działanie uniemożliwia wykonanie niektórych misji.
2. Odpadło mi też zadanie "zakazane pastwisko", dopiero dziś rano przeczytałem jak poprawnie się dostaje to zadanie.
3. Nie wiem jakim sposobem, ale nie dostałem misji z zarekrutowaniem Fortuno do nowicjuszy wody - ktoś mi może powiedzieć, jak i kiedy się ta misja zaczyna?
4. Wydaje mi się, że było też zadanie u piratów, po którego wykonaniu ich nowy rekrut szedł pracować w kuźni, tego też nie dostałem.
5. Nie wiem też jednej rzeczy - po co winko biesiadne czy likier na kościach jest? Kto, kiedy i jak może się dostać do byłej gospody w krainie lodu? (bo tam klucza trzeba)
Zrobiłem zaś około 10 zadań, których nie odnalazłem/zrobiłem/mogłem zrobić w trakcie pierwszej rozgrywki. Podobało mi się, że budowały one postaci, dawały głębi osobom z którymi mieliśmy styczność. Dobrze było dowiedzieć się jakie były np stosunki Świstaka z Fiskiem. Prawdziwym fenomenem jednak było tu zadanie z piątką przyjaciół, może to czysty fan-fiction, ale też trochę fan-service. Siąść przy piwku i skręcie z przyjaciółmi i zwyczajnie porozmawiać, odkładając na chwilę na bok fakt, że jesteśmy na terytorium wroga i należy uratować świat. Tego mi brakowało w Gothicu i Gothicu 2 troszkę - te 4 najważniejsze postaci miały troszkę za mało historii jednak, a na pomysł tego zadania już Piranie powinny wpaść. Ciekawe jak potoczą się losy tych przyjaciół w Przebudzeniu.
Poziom wbiłem 40, nie jest to wielka sztuka gdy gra się po raz drugi
Tu są moje statystyki:
Są ogólnie ok, byłem zdumiony, że zmieniałem broń podczas całej gry! I to nie mówię o zmianie - łuk zwykły/łuk wygnania. Na początku walczyłem głównie rapierami, odkąd miałem 61% walki bronią 1-ręczną, to raczej w ruch wchodził Szpon Beliara - czuje się człowiek taki bad-ass gdy na prawo i lewo wrogów rażą pioruny, a w Dworze moją główną bronią było demoniczne ostrze - prawdziwie legendarna broń.
Nauczyłem się kilku zaklęć, jednak finalnie i tak używałem tylko starzenia, które sprawdza się doskonale w każdym przypadku, chyba jest mocniejsze niż bryła lodu nawet! Zębaczy używałem jako rozpraszacza na smoki, a roju nauczyłem się i... zapomniałem o tym przez co nigdy runy nie stworzylem :D
Teraz troszkę o smutkach i zażaleniach moich:
-Moja ukochana nie miała mi NIC do powiedzenia gdy powróciłem zwycięsko(?) z wyspy
-Kruk nie miał żadnej dodatkowej/zmienionej linii dialogowej
-Wszyscy tracili głowy nad demonicznymi ostrzami, a nikt z Mrocznych słowem nie napomknął, że fajnie iż zdobyłem Szpon
Wielkim ciosem dla fabuły niestety było to, że przeszedłem Epilog najpierw... Dużo straciły obie rozgrywki przez to, Epilog, gdyż pewnych rzeczy zwyczajnie nie rozumiałem i nie wiedziałem dlaczego jest tak jak jest z pewnymi postaciami, a Przeznaczenie, bo końcowa akcja, choć bardzo dobrze napisana i czerpałem wielką radość jako gracz z tych 2 rozmów z Wielkim Mistrzem, to jednak była spodziewana.
Tak ogromny mod niestety czasem potrafi zajechać chyba nawet mój sprzęt z 8GB gdy temperatura rośnie, jedną postać musiałem przyzywać kodami, ale moim ulubionym problemem było jedno miejsce na Irdorath. Otóż po drugiej stronie korytarza gdzie spotykamy Laviniusa znajduje się taka wnęka z przyciskiem, jak go naciśniemy to kamienna podstawa się obraca i w ten sposób dostajemy się na drugą stronę ściany. U mnie od początku ten przycisk był... po drugiej stronie
jak z 10 minut pochodziłem i probowałem naciskać wszystko co się dało, to zrezygnowałem, odpaliłem gameplay Majesa i zobaczyłem, co jest nie tak, niestety konsola znów musiała pójść w ruch.
Losowe myśli:
- Jak zawsze muszę podkreślić, że jedną z moich ulubionych rzeczy jakie robicie z Gothicem jest nadawanie mu więcej życia. Postaci się ruszają(mowa tu choćby o rutynach, bardzo rzuciła mi się w oczy rutyna dla pirata, którego przyprowadziłem do obozu Myśliwych!) ale i przemieszczają. Tak w Przeznaczeniu jak i w Epilogu można poczuć te fluktuacje we wpływach i potędze danych ugrupowań. Mam duże oczekiwania w tym względzie co do Przebudzenia.
- Mój ulubiony obóz bezsprzecznie to Zjednoczony, cieszę się bardzo, że dane mi pewnie będzie zobaczyć(i wpłynąć na) jego dalsze losy.
- Zupełnie nie rozumiem o co mieliśmy rok temu tę wymianę zdań w końcówce wątku Łowców Nieumarłych - wszystko jak na tacy przecież jest podane, odpowiedź na to co i jak ze Żniwiarzem jest podana bezpośrednio w dialogu. Może to i dobrze, że nie miał postaci kostuchy z 2-metrową kosą, bo uwarunkowania fabularne i tak nie pozwoliłyby mu nic zrobić...
Ok, teraz kilka słów moim zdaniem najważniejszych, jakie nasunęły mi się podczas gry, którą zacząłem niedługo po Epilogu. To opinia i wrażenia które w sumie bardziej powinienem napisać w dziale Epilogu, ale niech już będą tu.
Po pierwsze - pewien aspekt Przeznaczenia, który powodował, że było ono takie dobre. Otóż Przeznaczenie jest nadbudówką. Modyfikacja bierze to, co ludzie znają i kochają - klimat i postaci - i daje im tego więcej, znamy już wcześniej wiele postaci, które biorą udział w rozgrywce, możemy więc albo dość dobrze przewidzieć jak się zachowają w danej sytuacji, albo też właśnie mogą nas one zaskoczyć zmianą związaną choćby ze zmianą ich otoczenia. Mod w dużej mierze opiera się na tym, że jesteśmy przywiązani do postaci i... przywiązujemy się do nich na nowo, lub też przywiązujemy się do nowych postaci.
I tu przechodzimy do części drugiej - grając zastanawiałem się nad tym, po co autorzy umieścili tyle zadań? Nie zawsze ich ilość musi przekładać się na jakość czy odbiór moda. Tym bardziej, że w pewnym momencie zadania zaczęły mnie jednak trochę męczyć(pamiętajmy, że 95% z nich wykonywałem conajmniej 2 raz). Czemu zamiast ratować świat, biję się o jakiś alkohol z bandytami, czemu lecę przez 2 krainy i wydaję 2400 żeby kupić jakiejś babce koncerz? Te zadania nie mają przecież nic wspólnego z główną fabułą, nie mają nawet jakiejś ciekawej historii za sobą, a jest takich zadań bardzo wiele. I wtedy mi coś klikło w głowie - przecież to zadania dość podobne do tych z Gothica, przecież to one pozwalają nam troszkę lepiej poznać postaci i to finalnie dzięki nim Epilog mógł stać się tym, czym się stał. Epilog właśnie bazował na tych fundamentach wydarzeń i postaci, które zostały wybudowane często przy użyciu bardzo prostych i niewyszukanych zadań. I to właśnie ten fundament pozwolił na spójną i logiczną całość, która już nie zawierała zadań jak te z Przeznaczenia. Zadania z Epilogu mogły być porywające właśnie dzięki Przeznaczeniu, a ograniczenie powierzchni, na jakiej rozgrywały się wydarzenia pozwoliło na zintensyfikowanie napięcia. Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi - Epilog nie mógłby istnieć bez Przeznaczenia. I liczę, że podobne odczucia będę miał także w przypadku Przebudzenia - że ta baza, którą macie przyczyni się do stworzenia czegoś o podobnym poziomie jak Epilog, że Theodor użyje swoich zwojów, a guru ze zjednoczonego obozu posunie się dalej w swoich badaniach nad magią Śniącego.
Jeszcze raz - dziękuję.
I takie zdjątko pożegnalne z Przeznaczenia: