16.06.2018, 07:26:58
Ablaze In Hatred - Deceptive Awareness (2006)
Tracklista:
1. Lost (The Overture) 05:11
2. When the Blackened Candles Shine 09:25
3. Howls Unknown 06:27
4. Constant Stillness 08:38
5. Ongoing Fall 08:29
6. To Breathe And to Suffocate 05:20
7. Closure of Life 07:59
Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic doom/death metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Mika Ikonen - śpiew, gitara
Juhani Sanna - gitara
Miska Lehtivuori - bas
Antti Hakkala - perkusja
Ocena: 8/10
Tracklista:
1. Lost (The Overture) 05:11
2. When the Blackened Candles Shine 09:25
3. Howls Unknown 06:27
4. Constant Stillness 08:38
5. Ongoing Fall 08:29
6. To Breathe And to Suffocate 05:20
7. Closure of Life 07:59
Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic doom/death metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Mika Ikonen - śpiew, gitara
Juhani Sanna - gitara
Miska Lehtivuori - bas
Antti Hakkala - perkusja
Debiut ABLAZE IN HATRED powstawał powoli od roku 2004, a zespół inspirował najbardziej klasycznymi formami melodyjnego doom death metalu.
Intro... czy raczej instrumentalny Lost (The Overture) jest i mroczny i straszny, i smutny i zacięty w tym uporczywym riffowaniu jak wczesny TIAMAT. Umieszczenie zaraz za nim When the Blackened Candles Shine, granego w niemal funeralnym tempie z pięknym akcentowaniem długich wybrzmiewań i delikatnym tłem klawiszowym to bardzo dobre posunięcie, bo leniwie tocząca się kompozycja wprowadza ten nastrój , który towarzyszy tu już do końca płyty. Ta melodia jest prosta i można by powiedzieć oklepana w gatunku, ale jakże ciekawie łamana jest walcującymi zagrywkami gitarowymi, gdzie przecież też słychać ANATHEMA z najdawniejszych czasów. Inna rzecz, że od pewnego momentu jakoś zaczynają się sami gubić w tym, co grają i rozwlekłość zaczyna zabijać klimat. Howls Unknown jest krótszy i nieco szybszy groźny w brzmieniu i wojennej perkusji, posępny i tym wygrywa. Nie chłód, a posępność jest tu kluczem. To jest też poniekąd zasługa brzmienia, jakie na tej płycie zespół zaproponował. Ostre, mocne, brutalne w gitarach i perkusji o ogromnej sile rażenia. Ta perkusja to pewien ewenement w takiej muzyce - nacierająca, atakująca, szturmująca, wysunięta i bez kompleksów. Delikatniejsza, a spokojniejszym Constant Stillness, gdzie jakby ta zadumana strona doom/death się ujawnia i to ładny utwór, rozwijający się konsekwentnie w ramach przyjętych w gatunku, przewidywalny... ale może tak to właśnie należało zagrać przez te prawie 9 minut? Końcówka nieco pod Undressed TIAMAT, ale tylko nieco. To nie ten poziom niebiańskiej strzelistości jednak. Toporność, w jaką można popaść przy okazji grania doom/death, gdy brakuje dobrej melodii to początek Ongoing Fall. Ta kompozycja pokazuje jednak jak jednym prostym riffem można zbudować zaraz klimat i melodię w refrenach. Szkoda jednak, że tylko w refrenach. Za to To Breathe And to Suffocate jest po prostu piękny i tyle, jeśli się kocha taką muzykę. Monumentalizm osiągnięty prostymi środkami godny podziwu tak jak i te cudowne klawisze w tle. No i te brutalne uporczywe riffowanie przechodzące w melodyjne solo. Po prostu pięknie zagrane. Closure of Life jakby bardziej optymistyczny w melodii rozprasza opary ciężkiej death doomowej melancholii, ale przecież jest równie ciężki. Te klawisze w tle unoszą jednak ku górze, nadają lekkości, jaką i w takiej muzyce można uzyskać.
Co można zarzucić tej płycie? Może tylko to, że eksploruje tereny najbardziej uczęszczane w gatunku, że w żadnym momencie nagle nie powoduje zachwytu nad czymś, czego jeszcze nie było. Album o potężnym brzmieniu, monolityczny, bez przerw na łagodne ambientowe wstawki, akustykę czy rozbudowane symfonizacje. Korzenny melodyjny doom/death.
Intro... czy raczej instrumentalny Lost (The Overture) jest i mroczny i straszny, i smutny i zacięty w tym uporczywym riffowaniu jak wczesny TIAMAT. Umieszczenie zaraz za nim When the Blackened Candles Shine, granego w niemal funeralnym tempie z pięknym akcentowaniem długich wybrzmiewań i delikatnym tłem klawiszowym to bardzo dobre posunięcie, bo leniwie tocząca się kompozycja wprowadza ten nastrój , który towarzyszy tu już do końca płyty. Ta melodia jest prosta i można by powiedzieć oklepana w gatunku, ale jakże ciekawie łamana jest walcującymi zagrywkami gitarowymi, gdzie przecież też słychać ANATHEMA z najdawniejszych czasów. Inna rzecz, że od pewnego momentu jakoś zaczynają się sami gubić w tym, co grają i rozwlekłość zaczyna zabijać klimat. Howls Unknown jest krótszy i nieco szybszy groźny w brzmieniu i wojennej perkusji, posępny i tym wygrywa. Nie chłód, a posępność jest tu kluczem. To jest też poniekąd zasługa brzmienia, jakie na tej płycie zespół zaproponował. Ostre, mocne, brutalne w gitarach i perkusji o ogromnej sile rażenia. Ta perkusja to pewien ewenement w takiej muzyce - nacierająca, atakująca, szturmująca, wysunięta i bez kompleksów. Delikatniejsza, a spokojniejszym Constant Stillness, gdzie jakby ta zadumana strona doom/death się ujawnia i to ładny utwór, rozwijający się konsekwentnie w ramach przyjętych w gatunku, przewidywalny... ale może tak to właśnie należało zagrać przez te prawie 9 minut? Końcówka nieco pod Undressed TIAMAT, ale tylko nieco. To nie ten poziom niebiańskiej strzelistości jednak. Toporność, w jaką można popaść przy okazji grania doom/death, gdy brakuje dobrej melodii to początek Ongoing Fall. Ta kompozycja pokazuje jednak jak jednym prostym riffem można zbudować zaraz klimat i melodię w refrenach. Szkoda jednak, że tylko w refrenach. Za to To Breathe And to Suffocate jest po prostu piękny i tyle, jeśli się kocha taką muzykę. Monumentalizm osiągnięty prostymi środkami godny podziwu tak jak i te cudowne klawisze w tle. No i te brutalne uporczywe riffowanie przechodzące w melodyjne solo. Po prostu pięknie zagrane. Closure of Life jakby bardziej optymistyczny w melodii rozprasza opary ciężkiej death doomowej melancholii, ale przecież jest równie ciężki. Te klawisze w tle unoszą jednak ku górze, nadają lekkości, jaką i w takiej muzyce można uzyskać.
Co można zarzucić tej płycie? Może tylko to, że eksploruje tereny najbardziej uczęszczane w gatunku, że w żadnym momencie nagle nie powoduje zachwytu nad czymś, czego jeszcze nie było. Album o potężnym brzmieniu, monolityczny, bez przerw na łagodne ambientowe wstawki, akustykę czy rozbudowane symfonizacje. Korzenny melodyjny doom/death.
Ocena: 8/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"