20.06.2018, 18:01:55
Force Majeure - Saints of Sulphur (2011)
Tracklista:
1. Crushblade 04:51
2. Paint Me Dead 05:23
3. Ecstacy 03:51
4. One More Day 04:55
5. Neptune Island 05:42
6. Ever Since the Dawn 05:14
7. These Cold Deserted Shores 09:11
8. Blizzard 04:59
9. Zero Toxic 04:17
10. Saints of Sulphur 11:56
rok wydania: 2011
gatunek: melodic power metal
kraj: Finlandia
skład zespołu:
Ricky Tournee - śpiew
Jussi Reuhkala - gitara
Eemeli Ojanen - gitara
Tuomas Väänänen - gitara basowa
Jaakko "Jake" Nylund - perkusja
Kari Huikuri - instrumenty klawiszowe
Ocena: 3/10
19.11.2011
Tracklista:
1. Crushblade 04:51
2. Paint Me Dead 05:23
3. Ecstacy 03:51
4. One More Day 04:55
5. Neptune Island 05:42
6. Ever Since the Dawn 05:14
7. These Cold Deserted Shores 09:11
8. Blizzard 04:59
9. Zero Toxic 04:17
10. Saints of Sulphur 11:56
rok wydania: 2011
gatunek: melodic power metal
kraj: Finlandia
skład zespołu:
Ricky Tournee - śpiew
Jussi Reuhkala - gitara
Eemeli Ojanen - gitara
Tuomas Väänänen - gitara basowa
Jaakko "Jake" Nylund - perkusja
Kari Huikuri - instrumenty klawiszowe
Długa droga była przed FORCE MAJEURE zanim po ustabilizowaniu składu w roku 2001 nagrał w końcu swój debiut "Frozen Chambers" w 2008, Nie była to zła płyta jednak nie przyniosła sukcesu, mimo to zespół spróbował ponownie i pojawił się po dosyć długim okresie nagrywania z nowym LP "Saints of Sulphur", wydanym przez niedużą fińską wytwórnię w październiku 2011.
Melodic power metal jaki ta grupa gra od początku jest typowy dla sceny fińskiej. Klawisze, stosunkowo miękkie gitary, melodyka gdzieś pomiędzy STRATOVARIUS a zespołami młodszego pokolenia ... no tak nie do końca tym razem, bo z początku w "Crushblade" pogrywają znacznie bardziej powerowo i modern metalowo z wykorzystaniem ostrych wokali i nerwowej rytmiki z nowoczesnym tłem klawiszowym. Tych krzyków wokalnych i wysokich zaśpiewów Ricky Tournee jest na tym albumie co niemiara i wzmacniane są ostrymi gitarami o znamionach brutalności, przy czym wiele z tych riffów ma typowo tradycyjnie heavy metalowy rodowód a refreny prowadzone są tempach i melodiach zarezerwowanych dla łagodniejszych grup extreme melodic metal. Koktajl to mało smaczny w przypadku "Paint Me Dead" i zupełnie wywołujący odruch wymiotny przy okazji remizowych klawiszy i chórków w niby przebojowym "Ecstacy". "Blizzard", "One More Day"oraz "Ever Since the Dawn" straszy niemieckim refrenem hansenowskim niskich lotów w do bólu przewidywalnym i ogranym melodic speed power. Jakieś głosy żeńskie, jakieś dziwaczne narracje i ambientowe tła i wstępy. To jeszcze można wytrzymać, mniej ten śpiew pod Kai Hansena i fatalną "ancient" stylizację w "Neptune Island". Każdy następny numer na tym LP kryje podobne "niespodzianki" i chaos oraz bezradność aranżacyjna króluje niepodzielnie. Także tasiemcowych "These Cold Deserted Shores" i "Saints of Sulphur", który jest przykładem jak nie powinno się grać wolniejszego epic power metalu.
Nic na tym albumie nie zasługuje na jakieś wyróżnienie, poza może mocnym basem, zresztą wykorzystywanym często w sposób bezsensowny na pierwszym planie.
Połączenie nowoczesnego brzmienia z tradycyjnymi motywami power i heavy metalowymi daje efekt sztuczności i cały ten LP jest od początku do końca sztuczny i rażący wtórnością oddzielnych wykorzystanych tu motywów. Marne sola, marne wokale poboczne...
No nie ma ten zespół żadnego pomysłu na granie, a wrzucona tu mieszanka przyprawia jedynie o ból głowy.
Melodic power metal jaki ta grupa gra od początku jest typowy dla sceny fińskiej. Klawisze, stosunkowo miękkie gitary, melodyka gdzieś pomiędzy STRATOVARIUS a zespołami młodszego pokolenia ... no tak nie do końca tym razem, bo z początku w "Crushblade" pogrywają znacznie bardziej powerowo i modern metalowo z wykorzystaniem ostrych wokali i nerwowej rytmiki z nowoczesnym tłem klawiszowym. Tych krzyków wokalnych i wysokich zaśpiewów Ricky Tournee jest na tym albumie co niemiara i wzmacniane są ostrymi gitarami o znamionach brutalności, przy czym wiele z tych riffów ma typowo tradycyjnie heavy metalowy rodowód a refreny prowadzone są tempach i melodiach zarezerwowanych dla łagodniejszych grup extreme melodic metal. Koktajl to mało smaczny w przypadku "Paint Me Dead" i zupełnie wywołujący odruch wymiotny przy okazji remizowych klawiszy i chórków w niby przebojowym "Ecstacy". "Blizzard", "One More Day"oraz "Ever Since the Dawn" straszy niemieckim refrenem hansenowskim niskich lotów w do bólu przewidywalnym i ogranym melodic speed power. Jakieś głosy żeńskie, jakieś dziwaczne narracje i ambientowe tła i wstępy. To jeszcze można wytrzymać, mniej ten śpiew pod Kai Hansena i fatalną "ancient" stylizację w "Neptune Island". Każdy następny numer na tym LP kryje podobne "niespodzianki" i chaos oraz bezradność aranżacyjna króluje niepodzielnie. Także tasiemcowych "These Cold Deserted Shores" i "Saints of Sulphur", który jest przykładem jak nie powinno się grać wolniejszego epic power metalu.
Nic na tym albumie nie zasługuje na jakieś wyróżnienie, poza może mocnym basem, zresztą wykorzystywanym często w sposób bezsensowny na pierwszym planie.
Połączenie nowoczesnego brzmienia z tradycyjnymi motywami power i heavy metalowymi daje efekt sztuczności i cały ten LP jest od początku do końca sztuczny i rażący wtórnością oddzielnych wykorzystanych tu motywów. Marne sola, marne wokale poboczne...
No nie ma ten zespół żadnego pomysłu na granie, a wrzucona tu mieszanka przyprawia jedynie o ból głowy.
Ocena: 3/10
19.11.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"