23.06.2018, 17:03:44
Liege Lord - Freedom's Rise (1985)
Tracklista:
1. Prodigy 01:04
2. Wielding Iron Fists 03:15
3. Dark Tale 03:36
4. Amnesty 03:30
5. Rage of Angels 04:16
6. Vials of Wrath 04:46
7. Warriors Farewell 04:08
8. For the King 04:28
9. Legionnaire 03:54
Rok wydania: 1985
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Andy Michaud - śpiew
Pete McCarthy - gitara
Tony Truglio - gitara
Matt Vinci - bas
Frank Cortese - perkusja
Ocena: 9/10
17.04.2008
Tracklista:
1. Prodigy 01:04
2. Wielding Iron Fists 03:15
3. Dark Tale 03:36
4. Amnesty 03:30
5. Rage of Angels 04:16
6. Vials of Wrath 04:46
7. Warriors Farewell 04:08
8. For the King 04:28
9. Legionnaire 03:54
Rok wydania: 1985
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Andy Michaud - śpiew
Pete McCarthy - gitara
Tony Truglio - gitara
Matt Vinci - bas
Frank Cortese - perkusja
Chociaż w połowie lat 80-tych największym ośrodkiem kształtującego się US power metalu był Portland w stanie Oregon, to i na innych krańcach Stanów Zjednoczonych powstawały interesujące zespoły i do takich należy bez wątpienia LIEGE LORD ze Stamford w Connecticut.
Założony w 1982 roku wydał swój debiut w Złotym 1985 roku i w zasadzie od razu trafił do czołówki. Płyta została wydana co ciekawe we Francji nakładem Black Dragon Records oraz w Kanadzie (Banzai Records) i jest jeden z nielicznych ważnych USPM debiutów amerykańskich nie zaprezentowanych w tym czasie przez wytwórnię z USA.
Założony w 1982 roku wydał swój debiut w Złotym 1985 roku i w zasadzie od razu trafił do czołówki. Płyta została wydana co ciekawe we Francji nakładem Black Dragon Records oraz w Kanadzie (Banzai Records) i jest jeden z nielicznych ważnych USPM debiutów amerykańskich nie zaprezentowanych w tym czasie przez wytwórnię z USA.
Ta płyta to nieco ponad pół godziny grania, ale to pół godziny kwintesencji power metalowej stylistyki wypracowanej w USA. Dwie gitary, mocna sekcja rytmiczna i wokalista Andy Michaud, o którym się czasem zapomina przy okazji LIEGE LORD w kontekście porównań do występującego tu potem Rob Rocka.
Wolność nadchodzi... "Wielding Iron Fists" to dosyć szybki otwieracz, budzący pewne skojarzenia z rytmiką wczesnego IRON MAIDEN i atakującym cały czas basem. O ile gra obu gitarzystów jest bardzo dobra, to bas po prostu znakomity na tym albumie. LIEGE LORD gra surowy power metal, melodyjny, rycerski i czytelny jak w "Dark Tale" z obowiązkowymi wysokimi zaśpiewami Michauda, chwilami drapieżnymi i agresywnymi. Perkusja głośna i nawet aż może za bardzo w "Amnesty", dumnym i pełnym gitarowych ozdobników. Jeśli riffy główne nie są może na tym LP z tej najbardziej wysoko położonej półki, to sola obu gitarzystów grane naprzemiennie wyśmienite. Popisowy rycerski epicki "Rage Of Angels" to jeden z najlepszych numerów w tym stylu, jaki powstał w tym czasie w USA. Drugi wspaniały numer z tej płyty to "Legionnaire" i w zasadzie to w tym rycerskim graniu LIEGE LORD miał do powiedzenia jednak dużo więcej niż grupy z Portland. Umiejętnie wykorzystując zarówno energię power metalu, jak i klasyczne motywy tradycyjnego heavy prezentują "Vials of Wrath" i "Warriors Farewell", zagrane bez wielkiego pośpiechu z mocnym, męskim wokalem, czysrym i wzniosłym. To, że słychać tu sporo wczesnego IRON MAIDEN w sposobie konstruowania współpracy basu i gitar to fakt, jednak stylistyka samych melodii zdecydowanie przynależy do USA, jak w "For The King".
Energiczny, dumny i wykonany z wielką pewnością siebie power metal. Brzmieniowo bardziej ostry niż ciężki, przy czym produkcja stoi niestety na średnim zaledwie poziomie i brakuje tu zapewne przede wszystkim pewnej głębi. Nie zmienia to faktu, że ten album wypełniony niezwykle wyrównanymi utworami, bez słabych punktów kompozycyjnych to absolutna czołówka power metalu amerykańskiego połowy lat 80-tych.
Amerykańska klasyka.
Wolność nadchodzi... "Wielding Iron Fists" to dosyć szybki otwieracz, budzący pewne skojarzenia z rytmiką wczesnego IRON MAIDEN i atakującym cały czas basem. O ile gra obu gitarzystów jest bardzo dobra, to bas po prostu znakomity na tym albumie. LIEGE LORD gra surowy power metal, melodyjny, rycerski i czytelny jak w "Dark Tale" z obowiązkowymi wysokimi zaśpiewami Michauda, chwilami drapieżnymi i agresywnymi. Perkusja głośna i nawet aż może za bardzo w "Amnesty", dumnym i pełnym gitarowych ozdobników. Jeśli riffy główne nie są może na tym LP z tej najbardziej wysoko położonej półki, to sola obu gitarzystów grane naprzemiennie wyśmienite. Popisowy rycerski epicki "Rage Of Angels" to jeden z najlepszych numerów w tym stylu, jaki powstał w tym czasie w USA. Drugi wspaniały numer z tej płyty to "Legionnaire" i w zasadzie to w tym rycerskim graniu LIEGE LORD miał do powiedzenia jednak dużo więcej niż grupy z Portland. Umiejętnie wykorzystując zarówno energię power metalu, jak i klasyczne motywy tradycyjnego heavy prezentują "Vials of Wrath" i "Warriors Farewell", zagrane bez wielkiego pośpiechu z mocnym, męskim wokalem, czysrym i wzniosłym. To, że słychać tu sporo wczesnego IRON MAIDEN w sposobie konstruowania współpracy basu i gitar to fakt, jednak stylistyka samych melodii zdecydowanie przynależy do USA, jak w "For The King".
Energiczny, dumny i wykonany z wielką pewnością siebie power metal. Brzmieniowo bardziej ostry niż ciężki, przy czym produkcja stoi niestety na średnim zaledwie poziomie i brakuje tu zapewne przede wszystkim pewnej głębi. Nie zmienia to faktu, że ten album wypełniony niezwykle wyrównanymi utworami, bez słabych punktów kompozycyjnych to absolutna czołówka power metalu amerykańskiego połowy lat 80-tych.
Amerykańska klasyka.
Ocena: 9/10
17.04.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"