Marauder
#1
Marauder - 1821 (2000)

[Obrazek: R-3462885-1339756289-5653.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hellas, Land of the Immortals 01:41
2. The Greek Revolution Begins 05:46
3. Free Like an Eagle 05:40
4. Faces in the Sky 04:36
5. The Return of the Warrior 03:23
6. Two Eyes in the Dark 04:37
7. The Firebrands 07:02
8. Red Sea 02:35
9. God's Will 04:02
10. Cry for the Glorious Town 07:08
11. Heroes Fight Like the Greeks 05:18

Rok wydania: 2000
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Mihalis Pagonis - śpiew
Andreas Tsaoussis - gitara
George Sofronas - gitara
Kostas Vagiotis - bas
Manos Matsos - perkusja

MARAUDER należy od lat do najbardziej uznanych zespołów heavy/power w Grecji i to uznanie zawdzięcza w dużej mierze tej właśnie swojej drugiej płycie wydanej przez brazylijską wytwórnię Megahard Records. Album ma charakter epickiej choć dosyć luźno wewnętrznie powiązanej opowieści o roku 1821 w Grecji, gdy narodowy zryw powstańczy doprowadził do odzyskania niepodległości przez ten kraj po wiekach tureckiego panowania. Tym razem nie mamy jednak do czynienia z klasycznym metalem epickim, z jakiego Grecja słynie, ale z albumem w stylu heavy/power i dużą porcją melodii.

Po epickim intro "Hellas", "Land of the Immortals" następuje bardzo melodyjny i raczej typowy dla lżejszych odmian power metalu "The Greek Revolution Begins". Od razu tez słychać ze nowy wokalista Pagonis to głosowo taki mix Brodena z SABATON i Rippera Owensa oraz Dio i że tym głosem, potężnym i chropawym jest w stanie rozbijać średnio opancerzone obiekty. Może nawet to głos za ciężki do brzmienia w tej kompozycji. "Free Like an Eagle" rozpoczyna się jego mocarnym okrzykiem i tu już numer ogólnie jest ogólnie dużo cięższy, z ryczącymi gitarami i to jak najbardziej klasyczny heavy/power. Warto zwrócić uwagę na solo, zresztą nie tylko w tej kompozycji, bo gitarzyści często sięgają do motywów helleńskich w połączeniu z bardzo czytelnymi melodyjnymi partiami. To, że album ma charakter epicki, podkreśla "Faces in the Sky", podniosły i majestatyczny z delikatnym podkładem gitarowym i tu znacznie więcej tego grania typowego dla tej odmiany serwowanej zazwyczaj przez Greków. "The Return of the Warrior" to basowy wstęp potem kolejny niszczący betonowe mury ryk Pagonisa i zespół rusza do boju z pełnym bojowego ducha "The Return of the Warrior". Wolniejszy i utrzymany w balladowym stylu "Two Eyes in the Dark" pełen epickiego smutku. Tu na szczęście Pagonis miesza ten zbyt wysoki jak dla niego wokal ze zwrotek z miażdżeniem głosem w refrenach, które są tu wspaniałe i pełne patosu. Surowy, z ciekawym etnicznym wstępem "The Firebrands" zawiera znakomity gitarowy dialog pełen nietypowych rozwiązań na tle prostego basu i te kilka minut to jeden z najlepszych fragmentów płyty. "Red Sea" rozegrany w najbardziej klasycznym greckim stylu - gitara akustyczna na tle szumu morza i jest to niejako wstęp do ostrego heavy powerowego "God's Will" z echami stylu zespołów amerykańskich i nieustępliwością PARAGON. Znacznie delikatniejszy jest "Cry for the Glorious Town" mimo że gitary tu ostre. Dużo epickości i gniewnego wokalu, podniosłości i dumy. Wrażenie lekko psują tu jednak nie najlepsze chórki. Płytę dostojnie kończy "Heroes Fight Like the Greeks" zagrany ciężko i zdecydowanie z bardzo agresywnym wokalem Pagonisa. Ładne delikatne, liryczne zwieńczenie i tak kończy się opowieść o greckiej walce o niepodległość.

Mocne, twarde brzmienie, ogromna siła rażenia gitar i bardzo dobrze wpasowany wokalista, który tu stanowi połowę potencjału bojowego zespołu. Szkoda, że to jedyna płyta z jego udziałem, bo należy do najbardziej interesujących śpiewaków metalowej Hellady.
Najlepszy album MARAUDER, który pokazuje, że heavy/power metal można z powodzeniem łączyć z epickimi wątkami, a melodię z surowością i bezwzględnością w wykonaniu.


Ocena: 8/10

27.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Marauder - Elegy of Blood (2012)

[Obrazek: R-4113603-1355678688-9571.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Elegy of Blood 01:27
2. The Great War 04:53
3. Alexander 06:21
4. Warriors 05:30
5. Roman Empire 04:47
6. Hiroshima 03:58
7. Mother 04:40
8. Crusader 03:50
9. Black Gold 05:19
10. World War II 03:52

Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Alexandros Kostarakos - śpiew
Andreas Tsaousis - gitara
Giorgos Sofronas - gitara
Thodoris Paralis - bas
Grigoris Vlachos - perkusja


Ustabilizowany skład, ustabilizowany styl. MARAUDER z typową dla siebie regularnością po czterech latach wydaje piąty album z heavy/power metalem o cechach epickich i stylistyce amerykańskiej po raz drugi z Alexandrosem Kostarakosem jako wokalistą w maju 2012 nakładem cypryjskiej wytwórni Pitch Black Records.

Twardy, zdecydowany heavy/power na dobrym poziomie z poprzedniego albumu "Face the Mirror" tu doczekał się kontynuacji w prostej linii, tyle że w warstwie lirycznej więcej jest elementów epickich i bezpośrednich nawiązań do prawdziwych wydarzeń historycznych. Pod tym względem płyta zbliża się do LP "1821" , tyle że jeśli chodzi o same melodie wzniosłości, dostojności i dramatyzmu mniej niż mogłyby na to wskazywać tytuły kompozycji. Sporo jest go w "Alexander" i ten numer zresztą należy do najbardziej melodyjnych i łagodniejszych, a także bardziej zbliżonych do klasycznego heavy metalu.
"Roman Empire", instrumentalny "Hiroshima" to zaś typowy melodyjny heavy power w umiarkowanym tempie podobnie jak nieco bardziej galopujący surowszy przez ostre gitary "Black Gold". Kostarakos po raz drugi ukazuje się jako wokalista bardzo nierówny ,śpiewający w wielu miejscach różnych kompozycji bez mocy i dosyć płasko, choć akurat w "Black Gold' wypada stosunkowo dobrze. No cóż taki frontman jak Pagonis nie trafia się często i jego występ w składzie MARAUDER na LP "1821" trudno jest zdystansować. Niezbyt udane są również chórki, zaledwie naśladujące epickie chórki greckie i włoskie i większość razi nieporadnością. Także obaj gitarzyści nie błyszczą formą i sporo z tego co grają tu mogli by wykonać jeszcze twardziej i bardziej zdecydowanie. Z tego powodu między innymi zarówno "World War II" jak i "Crusader" brzmią mało przekonująco i szkoda, że nie tak jak wyróżniający się energią "The Great War" gdzie rytmiczna heavy/power metalowa maszyna pracuje bez zarzutu, choć zdecydowanie w niemieckim stylu PRIMAL FEAR -także w chwytliwym refrenie.
Na pewno najbliższy greckiemu pojmowaniu epic metalu jest "Warriors" w części wstępnej i poza refrenami gdzie niepotrzebnie schodzą na pozycje niemieckiej interpretacji true heavy z rozległym lżejszym i miękkim refrenem. Wracając do gitarzystów, to sola są jednak mimo swej melodyjności gorsze niż na albumie poprzednim. Momentami na granicy kiczu epickiego niestety...zbyt płaczliwe i zbyt ubogie zarazem. Jeden raz ta stylistyka się sprawdza w "Mother" songu może i pretensjonalnym, ale zrobionym bardzo zgrabnie i starannie. Tyle, że tu ponownie wychodzi na jaw głosowa nijakość Kostarakosa.

Sekcja rytmiczna jak zwykle bardzo solidna, ładny bas Paralisa wspiera bez przerwy obu gitarzystów, czytelny i wyraźny. Perkusja także na dobrym poziomie, tyle procesie produkcji trochę zapomniano, że powinna przebijać się przez mocne heavy/power metalowe gitary.
MARAUDER zapowiadał najbardziej epicki album w swojej historii, ostatecznie jednak zaprezentował płytę z melodyjnym heavy power metalem o cechach epickich, ale nie na tyle, aby zelektryzować fanów epic metalu w helleńskiej manierze. Martwi też nie najwyższa forma członków zespołu i o ile same kompozycje można uśredniając uznać za dobre, to ich wykonanie jest poniżej oczekiwań i możliwości doświadczonej ekipy MARAUDER.


Ocena: 6,8/10

15.05.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Marauder - Sense Of Metal (1997)

[Obrazek: R-3063463-1567438568-1529.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 00:49
2. Faster Than Thunder 05:05
3. For Us Metal Is Enough 06:27
4. Born Again 07:30
5. Sense of Metal 03:57
6. Homicide 04:42
7. Fly into a Perfect Dream 04:48
8. Classics Never Die 05:15
9. Say It Again 05:00
10. Fire to the Fraud 04:36

Rok wydania: 1997
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Stathis Stathatos - śpiew
Andreas Tsaoussis - gitara
George Sofronas - gitara
George Karapapazoglou - gitara basowa
Kostas Vaklatzis - perkusja


MARAUDER z Aten swoje początki ma w roku 1990, ale przechodząc szereg zmian w składzie, zadebiutował dopiero w roku 1997 albumem "Sense Of Metal" wydanym przez małą grecką wytwórnię Live Music, która ro wcześniej wydała pierwszy LP grupy POWER CRUE.

Płyta ta zawiera kompozycje głównie wzorowane na power i heavy metalu amerykańskim, przy czym część utworów zbliżona jest do stylu JAG PANZER i OMEN. Te akurat (Homicide, Classics Never Die, Fire to the Fraud) nie są najwyższej klasy. Ogólnie zaskakujące jest piękne symfoniczne intro -narracja, wykonane przez gości zespołu, które generalnie zupełnie nie przystaje to heavy/power metalowego charakteru tego albumu. Ten heavy/power metal też czasem staje pod znakiem zapytania, jeśli się posłucha zupełnie pozbawionego mocy, rachitycznego i bezbarwnego Born Again. A przecież metalowe, dynamiczne  granie w Faster Than Thunder jest znakomite, bo jest tu i amerykańska true speed/heavy klasyka 80tych i ornamentacje w stylu IRON MAIDEN i bardzo dobry wokal Stathisa Stathatosa, który tu w wielu kompozycjach naśladuje w udany sposób śpiew Adamsa z MANOWAR w szybszych, true metalowym kompozycjach. Tak, pewne echa MANOWAR, ale takiego szybszego, z połowy lat 80tych, słychać w bardzo dobrze się prezentujących, pełnych energii classic metalowych utworach Sense of Metal (prawdziwy killer w stylu kawałków z "Sign Of The Hammer") i kilku innych fragmentarycznie.
Również wolniejszy, w stylu koncertowego hymnu dla fanów For Us Metal Is Enough jest udany, choć może sam refren nie jest tak nośny, jak w podobnych numerach, nawet grup niemieckich. Fly into a Perfect Dream to dobry pomysł na romantyczną epicką kompozycję z pianinem, w stylu MANOWAR, ale zabrakło tu umiejętności. Pianino jest marne, śpiew Stathatosa toporny, a towarzyszącej mu Liany Papalexi nieprofesjonalny. Szkoda tylko wysiłku Domenico Bonassi, który tu zagrał przepięknie, po prostu przepięknie na oboju w części finałowej. Jest tu również bardzo klasyczny dla greckiego stylu power metalowego dumny i surowy Say It Again bardzo dobry, ale co ważniejsze stanowiący potem wzór dla innych grup greckich, które grały przede wszystkim epicki power metal już kilka lat później.


Najlepsze wrażenie na tym albumie robi gitarzysta Giorgos Sofronas i w jego wykonaniu można tu usłyszeć sporo udanych solówek oraz dynamiczny i kreatywny perkusista Kostas Vaklatzis.
Ta płyta ma brzmienie niezbyt wyraziste i niezbyt ciekawe, dosyć ubogie, co wynikało ze skromnych środków na produkcję. Po jego nagraniu doszło do kolejnej serii roszad personalnych iw efekcie kolejny LP "1821" na grany został w innym składzie, poza gitarzystami. Album wywarł spory wpływ na kształtowanie się greckiej sceny heavy i power metalowej, a sam zespół zaliczony został do wiodących.

ocena: 7/10

new 26.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Marauder - Face the Mirror (2008)

[Obrazek: R-5930713-1406623637-7881.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Who Am I? 01:16
2. I Am (the One) 04:53
3. Face the Mirror 04:02
4. Hearts Made of Steele 05:25
5. Nemesis 05:12
6. Born to Rock 05:15
7. Naya 03:44
8. Dark Riders 06:39
9. The End of a Madman 03:52
10. Faraway 04:13
11. The Beast Is on the Highway 04:29
12.Until We Fall 05:49

Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Alexandros Kostarakos - śpiew
Andreas Tsaoussis - gitara
George Sofronas - gitara
Thodoris Paralis - bas
Grigoris Vlachos - perkusja


MARAUDER Tsaoussisa i Sofronasa odradzał się w różnych zestawieniach i w roku 2008 pojawił się skład z nową sekcją rytmiczną i wokalistą Alexandrosem Kostarakosem, który wcześniej w innych zespołach chyba nie występował.
Zespół nagrał kolejny album w konwencji heavy/power wydany w marcu 2008 przez włoską wytwórnię Heart of Steel Records.

Po raz kolejny jest to heavy/power dosyć mocny gitarowo, stylistycznie bliższy stylowy amerykańskiemu, z pewnymi akcentami greckiej epiki, ale na pewno mniejszymi niż na "1821". Jeśli  szukać punktów stycznych z USA to najwięcej tu chyba JAG PANZER (I Am (the One), Born to Rock, The End of a Madman) jeśli greckiego ujęcia epiki w heavy/power o silniejszym wybrzmiewaniu to przychodzi na myśl PHANTOM LORD, ale na pewno nie żadna z wiodących grup typu ELWING. Melodie są niezłe, ale nic tu się nie wybija ponad tylko dobry poziom, a klimat jest umiarkowanie wyeksponowany. Kostarakos to na pewno nie jest Pagonis i choć stosuje różne chwyty typowe dla wokalistów z USA, jest mało charyzmatyczny. W sumie najlepiej prezentują się tu te dynamiczne i najszybciej zagrane "painkillerowe" numery, takie jak Face the Mirror z nieco lżejszymi heroicznymi refrenami i ryczącymi gitarami, gdzie ostro i dynamiczne poczyna sobie także bardzo dobry perkusista Vlachos. To on poniekąd wymusza tę ekspresywną grę gitarzystów w doskonałych solach. Wolniej grający, bardziej classic heavy metalowy MARAUDER niczym do siebie nie przekonuje w przeciętnym Naya, choć refren ma zadatki na mega przebojowy, tyle że takie wykonanie jest tutaj po prostu toporne. Podobnie raczej heavy metalowy Faraway jest najbardziej przyciągający doskonałymi partiami basu, który robi tu świetne doły, ale sama melodia podszyta epickim hard rockiem jest po prostu dobra, ze wskazaniem na refren. Z kolei The Beast Is on the Highway ma w sobie za dużo topornego niemieckiego heavy/power z drugiej płyty REBELLION, do tego z nie do końca sensownym wykorzystaniem stylistyki hard'n'heavy w refrenie. Grecja epika jest bardzo mocno przysłonięta stylem JAG PANZER i w jakiś sposób w konstrukcji i aranżacjach uproszczona w Hearts Made of Steele, Nemesis. Jest także blado zaprezentowana w amatorsko brzmiącym Dark Riders.
Pianino, tło symfoniczne i sentymentalizm Until We Fall przypominają styl podobnych kompozycji MANOWAR o podniosłym, pompatycznym charakterze, i to jest bardzo dobre, ale w ogólnym klimacie nie znajduje uzasadnienia. Z całą pewnością jest to na pewno najstaranniej przygotowana kompozycja z tego albumu. Jak słychać także wokalnie jest tu to zrobione wybornie i MARAUDER ma jednak spore predyspozycje to tworzenia takiego epickiego symfonicznego true epic metalu.

Chórki są przeciętne, w zasadzie to proste krzyczane wsparcia wokalisty w refrenach, sam Alexandros Kostarakos nierówny -od denerwującego rzemiosła po wysokiej klasy artyzm. Produkcja jest miejscami wyborna, a ogólnie nieco zbyt zróżnicowana dla poszczególnych kompozycji, choć może to jest właśnie jej dobra strona? Tę robotę wykonał ceniony Stathis Pavlantis z REFLEXION.
Trochę Ameryki, trochę eklektyzmu, sporo jasnych światełek w tunelu w wielu kompozycjach. W sumie jest to dobra płyta, ale do będącego na kolejnej fali wznoszącej metalu greckiego wiele nie wnosi.

ocena: 7/10

new 24.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Marauder - Bullethead (2016)

[Obrazek: R-8473331-1462295098-6111.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Son of Thunder 07:46
2. Metal Warriors 06:00
3. Spread Your Wings 03:59
4. Tooth n Nail 04:05
5. Dark Legion 04:10
6. Predators 05:42
7. The Fall 06:12
8. Echoes in the Dark 05:50
9. Shadowman 04:50
10. Set Me Free 05:11

Rok wydania: 2016
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Nikos Antwnogiannakis - śpiew
Andreas Tsaousis - gitara
Giorgos Sofronas - gitara
Thodoris Paralis - gitara basowa
Grigoris Vlachos - perkusja
oraz
Makis Tselentis - instrumenty klawiszowe


Ten album jest kontynuacją epickiego stylu, jaki miał dominować na płycie z roku 2012, ale jakoś tam nie dominował...
Tu na tym LP, wydanym w maju 2016 przez Pitch Black Records jest takiej muzyki więcej.

Jest także nowy wokalista, debiutant z Krety Nikos Antwnogiannakis o głosie bardzo mocnym i wyrazistym i jest chęć dorównania greckiej epic heavy czołówce, która stała się bardzo elitarna i już proste opowieści o honorze i hoplitach nie wystarczają, by do niej dołączyć.
MARAUDER nie jest w stanie do niej dołączyć w dwóch długich, otwierających ten album kompozycjach Son of Thunder i Metal Warriors, gdzie są wszystkie atrybuty helleńskiego epic, jak monumentalne zwolnienia, gitary akustyczne, dramatyczne wokale, ale tylko na co najwyżej dobrym poziomie. To solidne kompozycje, jednak bez realnego epickiego greckiego klimatu. W prostszym Spread Your Wings grają melodyjny rytmiczny power metal na styku WARDRUM i INNERWISH i ta kompozycja jest bardzo dobra, a byłaby jeszcze lepsza, gdyby refren był ostrzejszy w melodyjny stylu, a nie skręcał na obszary rock/metalu. Trudno zaliczyć do grania epickiego takie kompozycje jak zrobiony w stylu motocyklowego rock/metalu w stylu GUN BARREL Tooth n Nail, który buja umiarkowanie, za to brzmi absolutnie w stylu niemieckim. Ciężki i dosyć powolny heavy/power metalowy Dark Legion ma bardzo dobry refren w stylu SABATON, ale zupełnie się on gubi w topornej retoryce gitarowej rodem z Zagłębia Ruhry. Oczywiście jest zrozumiałe, że MARAUDER chce brzmieć po swojemu, odmiennie od innych zespołów, ale czemu akurat w takim twardym germańskim stylu? No pewnie dlatego, że całość zrealizował w swoim niemieckim studio w Auwenwald, Vagelis Maranis, który podobne "niemieckie" brzmienia ustawiał już i dla EMERALD SUN i paru innych zespołów. Trzeba jednak przyznać, że o ile gitary są dosyć typowe, to potężna perkusja jest ustawiona wyśmienicie. Zresztą, Grigoris Vlachos także prezentuje się doskonale, w przeciwieństwie do gitarzystów, którzy na tej płycie są mało kreatywni, zwłaszcza w partiach indywidualnych.
Predators jest taki nieco w stylu heavy/power hiszpańskiego VHALDEMAR, nieźle zadziorny i niezły w zasadniczej melodii, ale tak naprawdę to refren tu ratuje całość od powszedniości. Killer w greckim stylu? Owszem, jeden - The Fal, ale chyba jeśli się przysłuchać bardziej, to jest to raczej styl niemiecki, chociażby wczesnego MESSENGER czy też METAL LAW lub HEADLESS BEAST. Niemniej, utwór bardzo udany, z autentycznie bojowym refrenem  i podniosłą true częścią instrumentalną. Zresztą podobnie jak zagrany w dostojnym tempie true metalowym Shadowman z zapadająca w pamięć dumną melodią i doskonale to zostało ponadto zaśpiewane przez Nikosa Antwnogiannakisa i ten wokalista ma ogromny potencjał w głosie, ale nie jestem pewny, czy MARAUDER jest w stanie ten potencjał właściwie i w pełni wykorzystać. Na pewno nie tym razem i nie na tej płycie.
Jest i granie bardzo przeciętne w nieinteresującym, nieco posępnym heavy/power metalowym Echoes in the Dark, jest także bardzo dobre zakończenie w melodyjnym, potoczystym heavy/power metalowym Set Me Free, który byłby po raz kolejny lepszy, gdyby bardziej popracowano nad melodią refrenu.

Jak na razie to ostatnia płyta MARAUDER. Warto dodać, że w roku 2019 Vlarchosa zastąpił inny, niezwykle ceniony wysokiej klasy perkusista grecki - Angelos Tsoukalas.

ocena: 7,3/10

new 21.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Marauder - Metal Constructions VII (2023)

[Obrazek: 1109486.jpg?0350]

Tracklista:
1. Intro 00:40
2. Strike Back Again 05:09
3. Shout It Out 04:57
4. Under Her Spell 04:12
5. Nightfall 04:54
6. Erase 06:28
7. Rock Fighters 04:52
8. The Iron Mask 05:00
9. Holy Bible 05:32
10. Never Die 05:45
11.The Son of God 05:30
12.Father 09:10

Rok wydania: 2022
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Tassos Krokodilos - śpiew
Andreas Tsaousis - gitara
Giorgos Sofronas - gitara
Thodoris Paralis - gitara basowa
Nick Samios - perkusja

Nowe płyty MARAUDER zawsze wzbudzają zainteresowanie, choć ten zespół już ładnych parę lat temu przestał być wiodącym greckim bandem heavy/power metalowym. Nękany nieustannymi zmianami osobowymi zdołał jednak zebrać skład, by nagrać nowy album, który zostanie wydany przez cypryjską wytwórnię Pitch Black Records 10 marca bieżącego roku.
Wokalista Nikos Antwnogiannakis, który zaśpiewał w roku 2016 odszedł w 2020, koncentrując się na amerykańskim OMEN, jednak w 2021 dołączył znakomity Tassos Krokodilos (HESPERIAN OPUS, BLIND JUSTICE, SPITFIRE). W składzie znalazł się także ceniony perkusista Nick Samios, znany przede wszystkim z licznych występów w grupach grających metal ekstremalny, w tym black, oraz jako muzyk sesyjny.

Muzyczny kształt płyty zależy jednak przede wszystkim od dwóch weteranów gitarzystów, prowadzących ten zespół od roku 1990 i w sumie zaproponowali oni typowy heavy/power w czystej postaci, gdzie wpływy niemieckie są bardzo mocno słyszalne, a melodyka, zwłaszcza refrenów, jest rozpoznawalna jako pochodna ACCEPT, PRIMAL FEAR i RAGE. Bezwzględne, zdecydowane riffowanie Tsaosisa i Sofronasa jest to jednak MARAUDER i świetnie grupa prezentuje się w energicznym, miejscami heroicznym Strike Back Again, ozdobionym finezyjnymi solami, także w duecie. No i Krokodilos to bez dwóch zdań wartość dodana w MARAUDER, bo ten styl dominowania nad masywną ścianą gitarową heavy/power bardzo mu odpowiada i spisuje się wybornie, zresztą od początku do końca albumu. Tyle, że sporo tu jest po prostu dobrego tylko heavy/power bez głębszej muzycznej historii, za to z wyraźnymi niemieckimi naleciałościami w stylu melodii, tak jak Under Her Spell, bardziej rozbudowanym Erase, czy też zdominowanym przez mix pomysłów ACCEPT (zwrotki) i RAGE (refren) Never Die.
Jest jednak i łagodniejszy klasyczny, lekko refleksyjny metal z gang chórkami i lżejszym wokalem i tu na pewno może się podobać całościowo Shout It Out taki nieco w stylu PRIMAL FEAR. Druga z tego rodzaju kompozycji to rytmiczny, a zarazem męsko brzmiący Rock Fighters w średnim tempie, przypominający podobne utwory ACCEPT z Tornillo. Mrok i wolniejsze tempa, nastawienie na klimat, podkreślany płaczem gitar w solowych ornamentacjach to bardzo dobry Nightfall, gdzie także po raz kolejny obaj gitarzyści pokazują swoje zgranie w świetnej partii instrumentalnej. Jest tu dużo PRIMAL FEAR na pewno znacznie więcej niż można było oczekiwać i słychać ten późny PRIMAL FEAR w spokojnie rozgrywanym The Iron Mask o epickim rysie melodii. Inne wpływy, ale nadal niemieckie, słychać w przebojowym, romantycznie bujającym w przepięknym refrenie Holy Bible i z taką gracją MARAUDER chyba jeszcze nigdy nie grał.
Jeden raz jakby głębiej sięgają do własnej muzycznej przeszłości w zbudowanym z różnych, nawet power/thrashowych zagrywek The Son of God i tu tego helleńskiego ducha jest najwięcej, a Niemiec najmniej.
Album określany jest jako semi konceptualny i kończy go monumentalny kolos Father. Piękny akustyczny wstęp z tłem symfonicznym prowadzi do epickiego zakończenia płyty. Wolno, refleksyjnie, odzywa się pianino i wybornie to prowadzi głosem Krokodilos. To jest inne, to jest zdecydowanie greckie w sposobie aranżacji, w charakterze melodii i metodzie tworzenia klimatu. Potężny poruszający killer song, wykonany z zegarmistrzowską precyzją i tu się w pełni ujawnia talent Samiosa jako perkusisty. No dobrze, może i tu słychać echa niemieckie, ale jeśli już to tylko w fantastycznym refrenie jest coś z najlepszych nostalgicznych refrenów RAGE...

Bardzo to niemiecki heavy/power metal w wydaniu Greków. Nawet jeśli chodzi o samo brzmienie, z mocnymi, mięsistymi głębokimi gitarami i dosyć głośną sekcją rytmiczną.
Godzina "Niemieckiej Konstrukcji Metalu" w bardzo dobrym wydaniu. Oryginalności tu brak, ale melodyjny heavy/power nie musi być oryginalny. Jest to najlepsza płyta w historii MARAUDER i zaryzykuję, że lepsza niż "1821", choć stylowo to rzecz jasna dwa różne podgatunki.


ocena: 8,5/10

new 4.02.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pitch Black Records.
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości