24.06.2018, 08:56:52
Mourning Beloveth - Dust (2001)
Tracklista:
1. The Mountains Are Mine 09:35
2. In Mourning My Days 06:36
3. Dust 14:48
4. Autumnal Fires 12:01
5. All Hope Is Pleading 10:03
6. Sinistra 02:59
Rok wydania: 2001
Gatunek: Melodic Doom/Death
Kraj: Irlandia
Skład zespołu:
Darren Moore - śpiew
Frank Brennan - gitara
Brian Delaney - gitara
Adrian Butler - bas
Tim Johnson - perkusja
Ocena: 10/10
Tracklista:
1. The Mountains Are Mine 09:35
2. In Mourning My Days 06:36
3. Dust 14:48
4. Autumnal Fires 12:01
5. All Hope Is Pleading 10:03
6. Sinistra 02:59
Rok wydania: 2001
Gatunek: Melodic Doom/Death
Kraj: Irlandia
Skład zespołu:
Darren Moore - śpiew
Frank Brennan - gitara
Brian Delaney - gitara
Adrian Butler - bas
Tim Johnson - perkusja
Irlandzki MOURNING BELOVETH to jeden z najciekawszych ciężko grających zespołów z tego kraju, jednocześnie bardzo blisko stylistycznie związany z pierwszą falą melodyjnego doom/death z nurtu klasycznego MY DYING BRIDE i ANATHEMA. Grupa starował niemal równolegle do klasyków gatunku, jednak dopiero w roku 2000 udało się zarejestrować materiał, który został wydany niebawem jako debiut zespołu.
W pewnym sensie debiut spóźniony, bo muzycznie mamy tu lata 90te w tym gatunku.
Doom/death w wykonaniu Irlandczyków jest melodyjny, prosty, pozbawiony brutalności i oparty na wzorach brytyjskiego i nie tylko, epic doom metalu z odrobiną tradycji celtyckiej. Jest ona jednak tylko lekko zaznaczona, pobrzmiewa gdzieś w echach gitarowych pasaży i snutych na drugim planie opowieści.
Piękne rozpoczęcie albumu w postaci The Mountains Are Mine nakreśla wzór tego, co można usłyszeć dalej. Plącząca w tle gitara, uporczywe powroty do kilku riffów tworzących główną melodię i w tym wszystkim parę razy niesamowita zmiana na epic/doomowy motyw, wplatany w nieoczekiwanych momentach i wykorzystany bardziej w końcowej części.
Moc gitarowa na tym albumie jest ogromna. W In Mourning My Days po delikatnym wstępie akustycznym po prostu obrusza się lawina głazów, miażdżących wszystko na swojej drodze. Lawina melodyjna i dostojna, jak dostojny bywa metal oparty na klasycznych wzorach heavy i do tego czyste partie wokalu pomiędzy growlami w stylu SOLSTICE.
W drugiej części utworu jest też szybsze tempo i muzyka wyhamowuje dopiero w tytułowym kolosie Dust, gdzie prawie przez 15 minut MOURNING BELOWETH torturuje super ciężkim doom/death z pogranicza funeral. Tu wychodzi siła growla Darren Moore oraz znakomita współpraca obu gitarzystów grających naprzemiennie na długich wybrzmiewaniach partnera. Surowość tej kompozycji nieco topnieje, gdy znów pojawia się płacząca gitara z prostym melodyjnym motywem. Doomowe zwolnienia pełne melancholii i elegancji wyborne i jest to ekstraliga stylu brytyjskiego.
Niewiele krótszy Autumnal Fires jest logiczną kontynuacją poprzedniego utworu, jednak ładunek dramatyzmu jest tu nieporównywalnie większy, a przy tym osiągnięty prostymi środkami, zaczerpniętymi z klasycznego epickiego doom. Kapitalne akcentowanie gitarami czystego wokalu i pełna emocji melodia czynią z tego utworu jeden z najznamienitszych numerów zaprezentowanych w tym gatunku. All Hope Is Pleading toczy się jako ponura opowieść na dwa głosy z bardzo ciężkimi, ale niemal transowymi gitarami, tym razem emanującymi ciepłem i wilgotną stęchlizną średniowiecznych lochów. Potem już tylko gitara w pełnym patosu solo i jeszcze na koniec instrumentalne podsumowanie całości w Sinistra.
Płyta absolutnie doskonała. Bez smyczków, klawiszy, elektroniki, symfonii i efektów specjalnych. Tylko gitary i fantastyczne wokale Moore'a.
Klasyczny sound, wyśmienity, dopasowany idealnie do mroczno epickiego stylu obranego na tym albumie.
Absolutne wyżyny gatunku.
W pewnym sensie debiut spóźniony, bo muzycznie mamy tu lata 90te w tym gatunku.
Doom/death w wykonaniu Irlandczyków jest melodyjny, prosty, pozbawiony brutalności i oparty na wzorach brytyjskiego i nie tylko, epic doom metalu z odrobiną tradycji celtyckiej. Jest ona jednak tylko lekko zaznaczona, pobrzmiewa gdzieś w echach gitarowych pasaży i snutych na drugim planie opowieści.
Piękne rozpoczęcie albumu w postaci The Mountains Are Mine nakreśla wzór tego, co można usłyszeć dalej. Plącząca w tle gitara, uporczywe powroty do kilku riffów tworzących główną melodię i w tym wszystkim parę razy niesamowita zmiana na epic/doomowy motyw, wplatany w nieoczekiwanych momentach i wykorzystany bardziej w końcowej części.
Moc gitarowa na tym albumie jest ogromna. W In Mourning My Days po delikatnym wstępie akustycznym po prostu obrusza się lawina głazów, miażdżących wszystko na swojej drodze. Lawina melodyjna i dostojna, jak dostojny bywa metal oparty na klasycznych wzorach heavy i do tego czyste partie wokalu pomiędzy growlami w stylu SOLSTICE.
W drugiej części utworu jest też szybsze tempo i muzyka wyhamowuje dopiero w tytułowym kolosie Dust, gdzie prawie przez 15 minut MOURNING BELOWETH torturuje super ciężkim doom/death z pogranicza funeral. Tu wychodzi siła growla Darren Moore oraz znakomita współpraca obu gitarzystów grających naprzemiennie na długich wybrzmiewaniach partnera. Surowość tej kompozycji nieco topnieje, gdy znów pojawia się płacząca gitara z prostym melodyjnym motywem. Doomowe zwolnienia pełne melancholii i elegancji wyborne i jest to ekstraliga stylu brytyjskiego.
Niewiele krótszy Autumnal Fires jest logiczną kontynuacją poprzedniego utworu, jednak ładunek dramatyzmu jest tu nieporównywalnie większy, a przy tym osiągnięty prostymi środkami, zaczerpniętymi z klasycznego epickiego doom. Kapitalne akcentowanie gitarami czystego wokalu i pełna emocji melodia czynią z tego utworu jeden z najznamienitszych numerów zaprezentowanych w tym gatunku. All Hope Is Pleading toczy się jako ponura opowieść na dwa głosy z bardzo ciężkimi, ale niemal transowymi gitarami, tym razem emanującymi ciepłem i wilgotną stęchlizną średniowiecznych lochów. Potem już tylko gitara w pełnym patosu solo i jeszcze na koniec instrumentalne podsumowanie całości w Sinistra.
Płyta absolutnie doskonała. Bez smyczków, klawiszy, elektroniki, symfonii i efektów specjalnych. Tylko gitary i fantastyczne wokale Moore'a.
Klasyczny sound, wyśmienity, dopasowany idealnie do mroczno epickiego stylu obranego na tym albumie.
Absolutne wyżyny gatunku.
Ocena: 10/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"