24.06.2018, 12:39:29
Noisehunter - Time to Fight (1986)
Ttracklista:
1. Love Scream 03:13
2. Made Out of Steel 04:09
3. Necromancer 03:05
4. Rock 'n' Roll Outlaws 03:00
5. Time to Fight 03:26
6. Federal Republic of Metal 04:02
7. Hellbound Fever 03:06
8. Back to the Roots 02:51
9. Stormbringer 03:19
Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Hanny Vasiliadis - śpiew, gitara
Erwin Perle - gitara
Reiner Hormel - bas
Ronny Lewandowski - perkusja
Ocena: 9/10
24.07.2010
Ttracklista:
1. Love Scream 03:13
2. Made Out of Steel 04:09
3. Necromancer 03:05
4. Rock 'n' Roll Outlaws 03:00
5. Time to Fight 03:26
6. Federal Republic of Metal 04:02
7. Hellbound Fever 03:06
8. Back to the Roots 02:51
9. Stormbringer 03:19
Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Hanny Vasiliadis - śpiew, gitara
Erwin Perle - gitara
Reiner Hormel - bas
Ronny Lewandowski - perkusja
Ten niemiecki zespół w swoim kraju ma poniekąd status kultowy. U nas pozostaje praktycznie nieznany poza środowiskiem mocno interesującym się metalem niemieckim.
Powstał bardzo dawno, bo w 1976 i przez wiele lat, początkowo jako NOISE, działał na niemieckiej scenie podziemnej. Jego liderami byli Hanny Vasiliadis i Erwin Perle. Skład był zresztą bardzo stabilny, a jako ciekawostkę można podać, że pierwszym perkusistą był tu rozpoczynający wówczas swoją muzyczną metalową przygodę Andre Hilgers.
Po niedługim czasie zastąpił go Ronny Lewandowski i pozostał w składzie już do końca istnienia grupy. Długi staż muzyków i funkcjonowanie na rockowej scenie w latach 70-tych wyraźnie wpłynęło na muzyczny obraz zespołu. Ich korzenie to rock i hard rock lat 70-tych, a wzory to nie tylko ACCEPT i GRAVE DIGGER. Na szerszym rynku muzycznym zaistnieli jednak bardzo późno, bo pierwszy LP nagrali dopiero w 1986, gdy niemiecki klasyczny heavy metal był już w fazie rozkwitu, uformowała się czołówka i zaplecze, a SCORPIONS przestał być jedynym metalowym towarem eksportowym Made In Germany.Album został wydany przez malutką niemiecką wytwórnię SriLanca, która zresztą upadła wkrótce potem.Późne pojawienie się z pierwszą płytą wiązało się także z nieco odmiennym stosunkiem muzyków tego zespołu do swej twórczości i działalności, traktowanej trochę z przymrużeniem oka, jako forma zabawy i rozrywki grupy przyjaciół, bez ambicji na wielkość i sławę. Trzeba jedna przyznać, że na podziemnej scenie niemieckiej, grupa cieszyła się uznaniem i szacunkiem już na początku lat 80-tych.
Niechęć muzyków do pracy studyjnej i także bardzo skromne możliwości techniczne spowodowały, że do roku 1986 nie wydali żadnych dem ani singli, nie zachowały się także oficjalne nagrania koncertowe.
Ten krótki LP otwiera znakomity, dynamiczny i melodyjny "Love Scream" - niszczące solo, gęsty bas, świetne, niby znane, ale podane jakby w dużo świeższej formie riffy i taki wokal, jakiego należy oczekiwać po niemieckim melodyjnym heavy/power metalu. Niekiedy ten album zalicza się do tradycyjnego metalu, jednak, moim zdaniem, niesłusznie, bo energia tu przewyższa jednostajny, łupankowy hejwi metal tego okresu. "Made of Steel" to takie puszczenie oczka w kierunku MANOWAR i true steel bandów - bez żadnych pretensji jednak na tron i dominację. Znakomity "Necromancer", gdzie znów echa ironów i NWOBHM oraz zdecydowanie "niemiecki" wokal. Lekkość, luz i słyszalna wprost zabawa tym, co się robi. Kapitalne, rockowe wyczucie we wszystkim i swoboda gitarowych popisów, raz treściwych, a raz bardziej rozbudowanych. "Rock'n'Roll Outlaws" zawstydza tych, którzy nie umieli wykorzystać podstaw rock'n'rolla w swoich kompozycjach. Acceptowe granie w "Time to Fight" także bardzo fajne i pozbawione nadętej toporności. Cóż, ponieważ nie wszystko może być idealne, "Federal Republic of Metal" nie zachwyca, ale przynajmniej tytuł jest zabawny. "Hellbound Fever" to powrót do luzackiego grania i jest to jeden z najlepiej zaaranżowanych tu utworów. "Back to the Roots" kontynuuje znakomitą passę i zawiera najsłynniejszy z refrenów NOISEHUNTER i jedną z najlepszych solówek Perle. Na koniec "Stormbringer" z wysuniętym, bombardującym basem i prostą bujającą melodią.
Powstał bardzo dawno, bo w 1976 i przez wiele lat, początkowo jako NOISE, działał na niemieckiej scenie podziemnej. Jego liderami byli Hanny Vasiliadis i Erwin Perle. Skład był zresztą bardzo stabilny, a jako ciekawostkę można podać, że pierwszym perkusistą był tu rozpoczynający wówczas swoją muzyczną metalową przygodę Andre Hilgers.
Po niedługim czasie zastąpił go Ronny Lewandowski i pozostał w składzie już do końca istnienia grupy. Długi staż muzyków i funkcjonowanie na rockowej scenie w latach 70-tych wyraźnie wpłynęło na muzyczny obraz zespołu. Ich korzenie to rock i hard rock lat 70-tych, a wzory to nie tylko ACCEPT i GRAVE DIGGER. Na szerszym rynku muzycznym zaistnieli jednak bardzo późno, bo pierwszy LP nagrali dopiero w 1986, gdy niemiecki klasyczny heavy metal był już w fazie rozkwitu, uformowała się czołówka i zaplecze, a SCORPIONS przestał być jedynym metalowym towarem eksportowym Made In Germany.Album został wydany przez malutką niemiecką wytwórnię SriLanca, która zresztą upadła wkrótce potem.Późne pojawienie się z pierwszą płytą wiązało się także z nieco odmiennym stosunkiem muzyków tego zespołu do swej twórczości i działalności, traktowanej trochę z przymrużeniem oka, jako forma zabawy i rozrywki grupy przyjaciół, bez ambicji na wielkość i sławę. Trzeba jedna przyznać, że na podziemnej scenie niemieckiej, grupa cieszyła się uznaniem i szacunkiem już na początku lat 80-tych.
Niechęć muzyków do pracy studyjnej i także bardzo skromne możliwości techniczne spowodowały, że do roku 1986 nie wydali żadnych dem ani singli, nie zachowały się także oficjalne nagrania koncertowe.
Ten krótki LP otwiera znakomity, dynamiczny i melodyjny "Love Scream" - niszczące solo, gęsty bas, świetne, niby znane, ale podane jakby w dużo świeższej formie riffy i taki wokal, jakiego należy oczekiwać po niemieckim melodyjnym heavy/power metalu. Niekiedy ten album zalicza się do tradycyjnego metalu, jednak, moim zdaniem, niesłusznie, bo energia tu przewyższa jednostajny, łupankowy hejwi metal tego okresu. "Made of Steel" to takie puszczenie oczka w kierunku MANOWAR i true steel bandów - bez żadnych pretensji jednak na tron i dominację. Znakomity "Necromancer", gdzie znów echa ironów i NWOBHM oraz zdecydowanie "niemiecki" wokal. Lekkość, luz i słyszalna wprost zabawa tym, co się robi. Kapitalne, rockowe wyczucie we wszystkim i swoboda gitarowych popisów, raz treściwych, a raz bardziej rozbudowanych. "Rock'n'Roll Outlaws" zawstydza tych, którzy nie umieli wykorzystać podstaw rock'n'rolla w swoich kompozycjach. Acceptowe granie w "Time to Fight" także bardzo fajne i pozbawione nadętej toporności. Cóż, ponieważ nie wszystko może być idealne, "Federal Republic of Metal" nie zachwyca, ale przynajmniej tytuł jest zabawny. "Hellbound Fever" to powrót do luzackiego grania i jest to jeden z najlepiej zaaranżowanych tu utworów. "Back to the Roots" kontynuuje znakomitą passę i zawiera najsłynniejszy z refrenów NOISEHUNTER i jedną z najlepszych solówek Perle. Na koniec "Stormbringer" z wysuniętym, bombardującym basem i prostą bujającą melodią.
Wykonanie jest wyborne. Ci panowie po prostu pokazali klasę doświadczonych zawodników, którzy wyszli z cienia. Poziom produkcji odzwierciedla ówczesne możliwości i nie budzi zastrzeżeń. Ryczących, kwadratowych gitar nie ma. I bardzo dobrze. Jest za to świetna sekcja rytmiczna, pewna siebie, grzmiąca i odważnie wspierająca gitarzystów.
Zapomniana, na szczęście nie przez wszystkich, perła niemieckiego metalu lat 80-tych.
Zapomniana, na szczęście nie przez wszystkich, perła niemieckiego metalu lat 80-tych.
Ocena: 9/10
24.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"