The Wounded Kings
#1
The Wounded Kings - The Shadow Over Atlantis (2010)

[Obrazek: R-2125155-1265394418.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Swirling Mist 10:22
2. Baptism of Atlantis 08:11
3. Into the Ocean's Abyss 02:02
4. The Sons of Belial 08:01
5. Deathless Echo 02:50
6. Invocation of the Ancients 10:09

Rok wydania: 2010
Gatunek: doom metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
George Birch - śpiew, gitara
Steve Mills - gitara, bas, perkusja, instrumenty klawiszowe, śpiew


Ten zespół oferuje coś więcej niż tylko tradycyjny, przyznać należy, czasem mulący doom metal.

Drugi album brytyjskiej formacji, wydany przez I Hate Records w styczniu, ma charakter konceptualny i jednorodność tej muzyki przerywają tylko dwa łączniki miniatury. Bardzo wolne tempa, wręcz funeralne, wspierane powtarzalnymi zagrywkami gitarowymi w tle i wokal bez pretensji na klona Ozza... No jeśli już, to lekko w manierze Marcolina z domieszką psychodelii. Ten senno-narkotyczny koszmar się tu czuje cały czas. Płyta gniecie zwolnieniami tam, gdzie jest już bardzo wolno i ponurym mrokiem najstarszego BLACK SABBATH z numeru Black Sabbath. Walec toczy się, miażdżąc systematycznie i skutecznie, bo gitarowo to jest waga ciężka i ostra jednocześnie. Ostrość podkreślona wyjątkowo czystą i selektywną produkcją. Numerów tu niewiele, na dobrą sprawę konkretnych tylko cztery i wszystkie w długości, jakiej się od takiej muzyki wymaga.
Co więc tu przykuwa uwagę najbardziej? Ciekawe, że wszystko. Zgranie tego wpadającego w mesjaszowy wokalu z kruszącym żelazobeton soundem gitarowym i dyskretną sekcją rytmiczną wyborne, w połączeniu z atrakcyjnymi, niepokojącymi melodiami. Co do perkusji, wolałbym nieco głośniejszą i mniej głuchą, ale może wtedy przyćmiewałaby delikatne zagrywki klawiszowe w tle, budujące dodatkowy nastrój jak w "Baptism Of Atlantis".
Trudno tu wskazać faworyta, bo ten materiał jest bardzo wyrównany, ale gdybym miał wybrać nieco słabszy numer, to wybór padłby na "The Sons of Belial". Słabszy nie znaczy słaby, po prostu jest nieco nadmiernego przeciągania i trochę zbyt apokaliptyczne sola. Z drugiej strony jednak Belial w końcu... Za to "Invocation of the Ancients" brzmi jak zaginiony track CANDLEMASS zagrany bez heavy metalowej otoczki. Ten numer jest dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i zmiany tempa dobrane po prostu idealnie. Zimny utwór, bezwzględny i zagrany z wyniosłą obojętnością, na jaką stać tylko najlepszych.

Ten album to heavy doom najwyższej próby.


Ocena: 9/10

12.01.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości