16.06.2018, 10:41:35
Alltheniko - Millennium Re-Burn (2011)
Tracklista:
1. (Intro) Millennium 01:00
2. Spirit of the Highway 04:53
3. No More Fear 04:30
4. Harold Will Survive 04:39
5. Metal Lord 05:36
6. The Inner Self 05:55
7. Masterful Man 03:42
8. Army of Nerds 05:05
9. Hide In The Dark 04:49
10. In The Name Of The Cross 04:52
11. Broken Wings 06:25
12. Re-Burn 04:25
Rok wydania: 2011
Gatunek: Speed/Power/Thrash Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Dave Nightfight -śpiew, bas
Joe Boneshaker - gitara
Luke the Idol - perkusja, śpiew
Ocena: 9.2/10
12.01.2011
Tracklista:
1. (Intro) Millennium 01:00
2. Spirit of the Highway 04:53
3. No More Fear 04:30
4. Harold Will Survive 04:39
5. Metal Lord 05:36
6. The Inner Self 05:55
7. Masterful Man 03:42
8. Army of Nerds 05:05
9. Hide In The Dark 04:49
10. In The Name Of The Cross 04:52
11. Broken Wings 06:25
12. Re-Burn 04:25
Rok wydania: 2011
Gatunek: Speed/Power/Thrash Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Dave Nightfight -śpiew, bas
Joe Boneshaker - gitara
Luke the Idol - perkusja, śpiew
Istniejący już prawie od dziesięciu lat ALLTHENIKO z Piemontu to jeden z ciekawszych i bardziej nietypowych zespołów włoskich nowego pokolenia, które objawiło się w XXI wieku.
Grupa XXI wieku, niemniej muzycznie to lata 80-te i koktajl tego, co po obu stronach Atlantyku było najbardziej wybuchowe- speedu, melodyjnego thrashu i power metalu - i trzeba przyznać koktajl nie mleczny, a wybuchowy - czyli taki koktajl Mołotowa.
Określenie "wybuchowy" dobrze pasuje do ich muzyki, pełnej ekspresji, zaciekłości i zdecydowania, muzyki bardzo melodyjnej, a równocześnie bezkompromisowej.
Jest to trzeci album tego trio, wydany w styczniu przez My Graveyard Productions. Dwa poprzednie zawierały muzykę podobną i mimo że były nieco nierówne, zawierały godne uwagi killery, gdzie zapadające w pamięć melodie szły w parze z wysokiej klasy wykonaniem.
Grupa XXI wieku, niemniej muzycznie to lata 80-te i koktajl tego, co po obu stronach Atlantyku było najbardziej wybuchowe- speedu, melodyjnego thrashu i power metalu - i trzeba przyznać koktajl nie mleczny, a wybuchowy - czyli taki koktajl Mołotowa.
Określenie "wybuchowy" dobrze pasuje do ich muzyki, pełnej ekspresji, zaciekłości i zdecydowania, muzyki bardzo melodyjnej, a równocześnie bezkompromisowej.
Jest to trzeci album tego trio, wydany w styczniu przez My Graveyard Productions. Dwa poprzednie zawierały muzykę podobną i mimo że były nieco nierówne, zawierały godne uwagi killery, gdzie zapadające w pamięć melodie szły w parze z wysokiej klasy wykonaniem.
Ta ekipa po prostu potrafi grać to, co gra. To muzycy zaawansowani technicznie i rozpoznawalni, przy tym tworzący zgrany team, potrafiący melodyjnie, ale i zawadiacko dołożyć do pieca.
Killery prezentowali i na poprzednich albumach, tym razem jednak przebili samych siebie w niesamowitym "Spirit of the Highway". Mało kto z taką energią gra tak zapadający w pamięć speed power, przy tym swoisty, taki w stylu ALLTHENIKO, bo ten zespół swój własny styl niewątpliwie posiada.
No i ten wokal Dave Nightfighta wspaniały i z płyty na płytę lepszy. Tnie głosem jak brzytwą czy biczem z kolcami na równi z gitarą Joe Boneshakera. Ten krzyk i wysokie zaśpiewy, jakie się pojawiają, przychodzą muz łatwością. Nic siłowego, swoboda operowania głosem ogromna. Raz ustąpił miejsca zaproszonemu Kanadyjczykowi Gordowi Kirchinowi z legendarnego PILEDRIVER w "No More Fear", który to utwór także mógłby stanowić ozdobę niejednej płyty ze speed/heavy power z ubiegłego wieku, choć te niezbyt udane wstawki drugiego wokalu po włosku mogli sobie darować.
W "Harold Will Survive" prezentują mieszankę power i thrashu tym razem na mniejszej szybkości i z mniejszą energią, czy też furią, bo gdy się rozpędzają, to jest autentyczna furia. Udaną kompozycją jest bardziej tradycyjny heavy metalowy "Metal Lord", nawiązujący do epic w rycerskiej odmianie, ale ostro to brzmi, mimo wolnego, dokładnie odmierzanego tempa.
Ładne, gustowne i dramatyczne gitary akustyczne rozpoczynają "The Inner Self", gdzie zespół ponownie atakuje power/thrashowymi riffami w utworze tym razem nastawionym na bardzo melodyjny refren w konwencji melodic power, ale wykonanym z dużą surowością. Kolejny świetny pokaz umiejętności wokalnych lidera. Potem ponury i brutalny, rwany w thrashowych zagrywkach "Masterful Man" i tu te najbardziej thrashowe momenty są najlepsze przy ogólnym lekkim pokręceniu tej kompozycji. W "Army of Nerds" pokaz gry pod amerykańskie grupy speed/power metalowe z lat 80-tych i rycząca gitara plus mieszające się motywy oraz klasyczne chórki w tle tworzą utwór znacznie bogatszy, niż można się było spodziewać. Do tego wirtuozerskie solo Joe Boneshakera, który takich solówek tu zagrał znacznie więcej.
Świetnie prezentuje się pełen rozmachu power metalowy "Hide In The Dark" z po prostu rozdzierającą gitarą, także charakterystyczny dla stylistyki US Power. Trzeba zauważyć, ile tu jest przy tym przestrzeni i ciekawie zaplanowanych zwolnień i przyspieszeń. Mocny, rytmiczny heavy power z zachowaniem thrashowej rytmiki prezentują w surowym "In The Name Of The Cross", niemniej po raz pierwszy na płycie pojawia się niezbyt interesujące rozwinięcie melodii ze słabym refrenem. Ta drapieżność tym razem wypadła nieco sztucznie, ale takie kompozycje już na poprzednich płytach tez trochę obniżały ich wartość. Jest w tym wszystkim też nieco horroru w klimacie i wokalu, ale raczej klasy B.
Nie najlepsze wrażenie zaciera "Broken Wings" z klawiszami na dalekim planie, zapowiadający się jako ballada, ale w rzeczywistości to mocny, ale pełen wzniosłości true metalowej numer heavy power, czy raczej łączący heavy metalowe patenty z power metalowym wykonaniem. Przypomina to nagrania takich grup jak GRIFFIN czy EXXPLORER z USA i innych, gdzie melodia dumna i wzniosła miała często pierwszeństwo nad mocą przy średnim tempie grania. W części instrumentalnej jest także trochę romantyzmu, który w kompozycjach ALLTHENIKO pojawia się rzadko. Aby nie było zbyt true na koniec ostry i bardzo szybki w gitarowej robocie speed power metalowy "Re-Burn". Taki najbardziej rozpoznawalny ALLTHENIKO, czyli melodyjna piła tarczowa i nawiązanie do "Spirit of the Highway".
Idealnie dobrane brzmienie - "sharp & clear", bez fajerwerków, surowe i najlepsze z tych, jakiej do tej pory grupa pokazała. Innego tu nie sobie nie wyobrażam.
Często mówi się, że trzecia płyta to miernik wartości zespołu. Jeśli tak jest, to ALLTHENIKO pobił sam siebie bez problemu i zdał egzamin śpiewająco... I grająco.
Aktualnie jeden z najlepszych i najbardziej godnych uwagi włoskich zespołów kultywujących tradycje tradycyjnego metalu lat 80-tych i jeden z nielicznych, który wypracował własny styl i nie może być posądzony o kopiowanie kogoś innego.
No i "Spirit of the Highway". To killer godny każdej płyty Best Of z heavy power!
Killery prezentowali i na poprzednich albumach, tym razem jednak przebili samych siebie w niesamowitym "Spirit of the Highway". Mało kto z taką energią gra tak zapadający w pamięć speed power, przy tym swoisty, taki w stylu ALLTHENIKO, bo ten zespół swój własny styl niewątpliwie posiada.
No i ten wokal Dave Nightfighta wspaniały i z płyty na płytę lepszy. Tnie głosem jak brzytwą czy biczem z kolcami na równi z gitarą Joe Boneshakera. Ten krzyk i wysokie zaśpiewy, jakie się pojawiają, przychodzą muz łatwością. Nic siłowego, swoboda operowania głosem ogromna. Raz ustąpił miejsca zaproszonemu Kanadyjczykowi Gordowi Kirchinowi z legendarnego PILEDRIVER w "No More Fear", który to utwór także mógłby stanowić ozdobę niejednej płyty ze speed/heavy power z ubiegłego wieku, choć te niezbyt udane wstawki drugiego wokalu po włosku mogli sobie darować.
W "Harold Will Survive" prezentują mieszankę power i thrashu tym razem na mniejszej szybkości i z mniejszą energią, czy też furią, bo gdy się rozpędzają, to jest autentyczna furia. Udaną kompozycją jest bardziej tradycyjny heavy metalowy "Metal Lord", nawiązujący do epic w rycerskiej odmianie, ale ostro to brzmi, mimo wolnego, dokładnie odmierzanego tempa.
Ładne, gustowne i dramatyczne gitary akustyczne rozpoczynają "The Inner Self", gdzie zespół ponownie atakuje power/thrashowymi riffami w utworze tym razem nastawionym na bardzo melodyjny refren w konwencji melodic power, ale wykonanym z dużą surowością. Kolejny świetny pokaz umiejętności wokalnych lidera. Potem ponury i brutalny, rwany w thrashowych zagrywkach "Masterful Man" i tu te najbardziej thrashowe momenty są najlepsze przy ogólnym lekkim pokręceniu tej kompozycji. W "Army of Nerds" pokaz gry pod amerykańskie grupy speed/power metalowe z lat 80-tych i rycząca gitara plus mieszające się motywy oraz klasyczne chórki w tle tworzą utwór znacznie bogatszy, niż można się było spodziewać. Do tego wirtuozerskie solo Joe Boneshakera, który takich solówek tu zagrał znacznie więcej.
Świetnie prezentuje się pełen rozmachu power metalowy "Hide In The Dark" z po prostu rozdzierającą gitarą, także charakterystyczny dla stylistyki US Power. Trzeba zauważyć, ile tu jest przy tym przestrzeni i ciekawie zaplanowanych zwolnień i przyspieszeń. Mocny, rytmiczny heavy power z zachowaniem thrashowej rytmiki prezentują w surowym "In The Name Of The Cross", niemniej po raz pierwszy na płycie pojawia się niezbyt interesujące rozwinięcie melodii ze słabym refrenem. Ta drapieżność tym razem wypadła nieco sztucznie, ale takie kompozycje już na poprzednich płytach tez trochę obniżały ich wartość. Jest w tym wszystkim też nieco horroru w klimacie i wokalu, ale raczej klasy B.
Nie najlepsze wrażenie zaciera "Broken Wings" z klawiszami na dalekim planie, zapowiadający się jako ballada, ale w rzeczywistości to mocny, ale pełen wzniosłości true metalowej numer heavy power, czy raczej łączący heavy metalowe patenty z power metalowym wykonaniem. Przypomina to nagrania takich grup jak GRIFFIN czy EXXPLORER z USA i innych, gdzie melodia dumna i wzniosła miała często pierwszeństwo nad mocą przy średnim tempie grania. W części instrumentalnej jest także trochę romantyzmu, który w kompozycjach ALLTHENIKO pojawia się rzadko. Aby nie było zbyt true na koniec ostry i bardzo szybki w gitarowej robocie speed power metalowy "Re-Burn". Taki najbardziej rozpoznawalny ALLTHENIKO, czyli melodyjna piła tarczowa i nawiązanie do "Spirit of the Highway".
Idealnie dobrane brzmienie - "sharp & clear", bez fajerwerków, surowe i najlepsze z tych, jakiej do tej pory grupa pokazała. Innego tu nie sobie nie wyobrażam.
Często mówi się, że trzecia płyta to miernik wartości zespołu. Jeśli tak jest, to ALLTHENIKO pobił sam siebie bez problemu i zdał egzamin śpiewająco... I grająco.
Aktualnie jeden z najlepszych i najbardziej godnych uwagi włoskich zespołów kultywujących tradycje tradycyjnego metalu lat 80-tych i jeden z nielicznych, który wypracował własny styl i nie może być posądzony o kopiowanie kogoś innego.
No i "Spirit of the Highway". To killer godny każdej płyty Best Of z heavy power!
Ocena: 9.2/10
12.01.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"